Logo Przewdonik Katolicki

Czekając na Mesjasza

Monika Białkowska
fot. materiały prasowe Netflix

Kiedy izraelski minister zdrowia mówi, że nie martwi się o ograniczenia z powodu koronawirusa w czasie Paschy, bo wcześniej przyjdzie Mesjasz i wyzwoli świat od wszelkich nieszczęść, chrześcijanin może się zawahać. Przecież Mesjasz już przyszedł.

Wśród Żydów, którzy nie rozpoznali Jezusa Chrystusa, oczekiwanie na mesjasza jest wciąż żywe. Żywe są również aspiracje samozwańczych mesjaszy.

Samozwańcy
Álvaro Thais jest Brazylijczykiem, w tym roku skończy 72 lata. Rzadko już opuszcza swoją posiadłość, ogrodzoną płotem pod napięciem. Mieszka tam z grupą dwunastu kobiet, które nazywa swoimi uczennicami. Dlaczego kobiety? Bo pamięta, że mężczyźni go zawiedli, zdradzili albo uciekli. A kiedy umierał na krzyżu, trwały przy nim tylko kobiety. Álvaro Thais lepiej znany jest jako Inri Cristo i twierdzi, że jest Jezusem, Mesjaszem, który wrócił na ziemię.
Wcześniej był zwykłym dzieciakiem, synem rolników, katolików niemieckiego pochodzenia. Jako trzynastolatek opuścił dom, żeby żyć na własny rachunek. Najpierw został ateistą, a potem – jak twierdzi – otrzymał objawienie. Miał nieco ponad 20 lat, kiedy zaczął mówić, że jest Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba, że był Chrystusem ukrzyżowanym dwa tysiące lat temu. Jeździł po wielu krajach świata, do dziś jest chętnie zapraszany na wykłady na uczelniach w Brazylii. Konsekwentnie chodzi ubrany w białą szatę i sandały, na głowie ma plastikową (?) imitację korony cierniowej – bez ostrych, kaleczących elementów. Nie obchodzi Bożego Narodzenia, bo twierdzi, że to pogańskie święto słońca, które upokarza biednych i wywyższa bogatych. Jest zwolennikiem obchodzenia szabatu. Promuje ekologię, a aborcję uważa za mniejsze zło – bo jest lepsza niż urodzenie niechcianego dziecka, które zejdzie na złą drogę. Ma swoją stronę internetową, profil na FB i kanał na YT. Wraz ze swoimi uczennicami nagrywa „mistyczne wersje” znanych przebojów, w których przekazuje swoje idee. Uroda pań niestety nie idzie w parze z talentami muzycznymi ani choreograficznymi, więc efekt jest raczej groteskowy. „Osądzanie Inri Cristo według kryteriów ustanowionych przez społeczeństwo jest błędem, ponieważ on nie zdecydował się być Chrystusem: on nim jest. Nie on jest autorem swojej historii – czytamy na stronie rzekomego mesjasza. – Jego mózg przyjmuje i jest posłuszny poleceniom Boga. Gdyby był tylko geniuszem, który ośmiela się głosić Chrystusem, byłby skazany na porażkę. Bez wsparcia swojego Ojca nie byłby w stanie pokonać bezwstydnych oskarżeń, zniesławień, spisków, którym był poddany. (…) Czy papież mógłby oświadczyć chrześcijańskiemu światu, że Chrystus jest na ziemi? Taka obecność oznaczałaby zniszczenie podstawowego dogmatu chrześcijaństwa, pustkę świątyń i koniec prymatu Piotra. Oto dlaczego Watykan mozolnie ukrywa prawdę”. Inri Cristo jest dyskredytowany, nękany, bojkotowany przez media.
W historii było ich wielu. W XVII wieku najsłynniejszy był Sabataj Cwi. W XVIII na scenie historii pojawił się Jakub Frank, urodzony jako Jakub Lejbowicz na Podolu – wyznawca judaizmu, ale i islamu, katolicyzmu, w końcu prawosławia, również nazywający siebie mesjaszem. Według danych z Wikipedii tylko w XX wieku za mesjasza podawało się dwadzieścia sześć osób. Współcześnie tych, którzy przypisują sobie to miano, jest siedmiu. 

Mesjasz w judaizmie
Pojęcie mesjasza ma swoje korzenie w judaizmie i tam szukać trzeba zrozumienia fenomenu nieustannego oczekiwania na jego nadejście.
Już w judaizmie pojęcie to się rozwijało i nie było jednoznaczne. Mesjasz nie oznaczał – jak zwykliśmy dziś to zbyt szybko w chrześcijaństwie utożsamiać – zbawiciela czy Boga, ale pomazańca Bożego, czyli wybrańca, który ma poprowadzić świat do zbawienia. W swoich najstarszych księgach Biblia nie wspomina o żadnym ludzkim wybawicielu – zbawicielem jest sam Bóg. Później, m.in. w Księdze Psalmów, Księdze Amosa czy Księdze Ezechiela, pojawia się myśl, że świat mocą swojej pobożności i sprawiedliwości wybawią ludzie święci. Jeszcze późniejsza, pochodząca z fragmentów Księgi Izajasza czy Księgi Daniela, jest myśl, że zbawicielem będzie cały naród żydowski. Mimo to Bóg sam będzie wybawiał swój lud, nawet jeśli posłuży się przy tym ludzkim narzędziem – pomazańcem, mesjaszem.
Wybawienie czy zbawienie miało jednak dwa wymiary: ziemski i duchowy. Bóg miał zbawiać duchowo i już na wieki. Pomazaniec, czyli mesjasz – zaprowadzić królestwo mesjańskie na ziemi. Talmud uznał, że to będą dwa etapy zbawienia: po zaprowadzeniu porządku na ziemi (przez mesjasza) nadejdzie czas zbawienia ostatecznego (dokonanego przez Boga). Jako że chrześcijanie i ruchy mesjanistyczne wewnątrz judaizmu skupiały się głównie na duchowym wymiarze zbawienia, sam judaizm tym mocniej podkreślał polityczny aspekt działania mesjasza. W średniowieczu Majmonides pisał wprost, że zadaniem mesjasza jest sprowadzenie Żydów do ziemi Izraela, odbudowanie świątyni i przywrócenie w niej kultu. To miało być najważniejsze i ostateczne kryterium potwierdzające, że ten, kto dokonał tego dzieła, jest prawdziwym mesjaszem.
Oczekiwania na mesjasza nieco się skomplikowały, kiedy powstało Państwo Izrael. Wśród Żydów pojawiły się pytania: czy świeckie przecież państwo jest spełnieniem obietnic mesjańskich? Niektórzy uważają, że tak: że to pierwszy etap, który dopełni się w jakiejś odległej przeszłości. Jeszcze inni byli tego tak pewni, że po wojnie sześciodniowej (1967) szybko zaczęli osiedlać się na nowo zdobytych terenach Judei i Samarii i próbowali wysadzić meczet Al-Aksa, znajdujący się dziś w miejscu dawnej Świątyni. Miało to oczywiście sprowokować wybuch wojny żydowsko-muzułmańskiej, w której ostatecznie zwyciężyć miał mesjasz i rozpocząć się miała era mesjańska. Ale Żydzi ultraortodoksyjni, tzw. charedim, są przekonani, że Państwo Izrael nie ma nic wspólnego z obietnicami mesjańskimi, przeciwnie – opóźnia przyjście zbawienia, bo świecka władza jest uzurpacją, przeszkadzającą w nadejściu mesjasza. Oni jednak – wydaje się – w ostatnim czasie spodziewać się zaczęli, że mesjasz może przyjść lada dzień.

Nie zatrzymywać Mesjasza
Charedim jest również Yaakov Litzman, minister zdrowia w Izraelu. Społeczeństwo, delikatnie mówiąc, nie jest zachwycone jego pracą. Zarzuca się mu, że zlekceważył wytyczne własnego ministerstwa, biorąc udział w grupowej modlitwie. Był przeciwnikiem ograniczeń w ruchu publicznym.
Obecnie wspólnota ultraortodoksyjnych Żydów żyje bez dostępu do internetu, bez telewizorów i korzysta z telefonów komórkowych, których funkcje ograniczone są do najbardziej podstawowych. Żyją w licznych rodzinach na małej przestrzeni, co szczególnie naraża ich na działanie wirusa. Obecnie szacuje się, że zakażonych wirusem może być około 75 tysięcy mieszkańców Bene Barak, ich miasta graniczącego z Tel Awiwem. Jako że nie przestrzegali wprowadzonych restrykcji, Bene Barak zostało odcięte przez wojsko. Ostatnie badanie wykazało również, że koronawirusem zarażony jest Yaakov Litzman. Wcześniej na pytanie dziennikarzy o ograniczenie przemieszczania się i modlitw w czasie święta Paschy odpowiedział: „Broń Boże! Modlimy się i mamy nadzieję, że Mesjasz przybędzie przed Paschą, ponieważ jest to czas naszego odkupienia. Jestem pewien, że Mesjasz przyjdzie przez Paschę i zbawi nas w taki sam sposób, jak Bóg zbawił nas podczas Wyjścia i zostaliśmy uwolnieni. Mesjasz przyjdzie i uratuje nas wszystkich”.
Takie oczekiwanie na mesjasza – nawet ze strony ministra zdrowia – uzasadnione jest dziś choćby zapisami z Talmudu, gdzie czytamy, że przed pojawieniem się Mesjasza na całym świecie będzie plaga, a złowieszczy lud umrze. Jaki zatem ma sens przestrzeganie restrykcyjnych ograniczeń, skoro one tylko opóźniają przyjście mesjasza?

Mesjasz w każdym pokoleniu
Żeby zrozumieć, jak i na jakiego mesjasza czekają dziś Żydzi – nie w wielkiej polityce, ale we własnych domach – sięgam do opowieści współczesnego Żyda, przedstawiciela ortodoksyjnej społeczności w Stanach Zjednoczonych, mającego misję przybliżania judaizmu „gojom”. Prowadzi swój kanał na YT „Tajemniczy świat Żydów”, na którym tłumaczy zagadnienia związane z wyznawaną religią z perspektywy nie tylko wiedzy, ale i codziennej pobożności.
Autor kanału mówi, że Żydzi nie wiedzą, kiedy przyjdzie mesjasz, i nigdy wiedzieć nie będą. Pewność daty sprawiłaby, że straciliby poczucie indywidualnej odpowiedzialności za jego sprowadzenie na ziemię – to zależy od tego, jak żyją i jak podchodzą do prawa, zapisanego w Torze. Są jednak pewne przesłanki, które mogą jego nadejście zapowiadać. Mesjasz przyjdzie, kiedy ludzkość będzie go najbardziej potrzebowała: jeśli wszyscy Żydzi na całym świecie będą prawidłowo przestrzegać szabatu albo jeśli cała ludzkość będzie niewinna i wolna od grzechu, albo cała ludzkość będzie winna wielkiego zła, które dotknie wszystkich, albo kiedy cała ludzkość straci nadzieję na dobro, albo kiedy cała ludzkość będzie pogardzała ludźmi starszymi i nie będzie okazywała szacunku swoim rodzicom. Żeby zaznać szczęścia dni ostatecznych, nie trzeba będzie wyznawać judaizmu – mesjasz przyjdzie do całej ludzkości. Będzie królem dla całej ziemi, nad nim będzie już tylko władza Boga. Kiedy umrze, a jego rolę przejmie syn albo niespokrewniony następca.
Umrze – bo mesjasz będzie człowiekiem z krwi i kości, z ludzkimi rodzicami i śmiertelnym jak każdy z nas. Będzie pochodził z rodu Dawida, czyli z narodu żydowskiego. Sześcioma cechami będzie przewyższał wszystkich ludzi: duchowym postrzeganiem mądrości, nadludzkim poziomem zrozumienia, umiejętnością duchowego doradztwa, wielkością człowieczeństwa, duchową wiedzą i bojaźnią Bożą na poziomie, jakiego ludzkość nie zna. Świat będzie go rozpoznawał stopniowo, on sam również będzie się rozwijał, aż w końcu zacznie uczyć o Bogu i zbliżać ludzi do Niego. Nie będzie musiał do Boga przekonywać: wiara stanie się czymś oczywistym dla każdego, wszyscy również rozpoznają Torę jako prawdziwą naukę. Nadal posiadać będą wolną wolę, ale ich wiedza o Bogu będzie na tak wysokim poziomie, że nie będą się buntować przeciwko Niemu. Jeśli popełniać będą grzechy, to tylko nieświadomie, i za nie składać będą ofiarę w Świątyni, którą mesjasz odbuduje.
W erze mesjańskiej zniknie podział na religie: cała ludzkość będzie widziała prawdziwego Boga i nie będzie w tym widzeniu lepszych ani gorszych. Mesjasz sprowadzi wszystkich Żydów do Jerozolimy, która stanie się światową stolicą religii. Do niej będzie szła cała ludzkość, żeby poznać Boga, a rolą Żydów będzie pomaganie w Jego rozpoznawaniu.
Co ciekawe – przekonuje autor kanału – w każdym pokoleniu ludzkości jest ktoś, kto mesjaszem może zostać. Jeśli za jego życia jednak nie przyjdą odpowiednie czasy, to straci swój potencjał, który przejdzie na kogoś innego.

Nieudany mesjasz?
Takim „nieudanym mesjaszem” jest również według niektórych Żydów Jezus. Jedni uważają Go oczywiście za oszusta, odstępcę, magika, zwodziciela, uzurpatora czy bluźniercę. Inni uważają, że zredukował judaizm do religii łatwiejszej, mniej wymagającej. Jest część żydów, nazywanych „mesjanistycznymi” – ci przyznają, że rzeczywiście był Mesjaszem, mają nawet swój komentarz do Nowego Testamentu. Są wreszcie i ci, którzy widzą w nim pobożnego nauczyciela Tory i cudotwórcę, który jako potencjalny mesjasz poniósł klęskę i nie wypełnił proroctw dotyczących wiecznego pokoju, odbudowy Świątyni i wyzwolenia narodu wybranego spod jarzma okupanta – a przede wszystkim nie doprowadził do ostatecznego i zupełnego odkupienia świata. Gdyby Mu się to udało – twierdzą Żydzi – paruzja, czyli Jego powtórne przyjście, nie byłoby już konieczne.
Jako chrześcijanie wiemy, że proroctwa Starego Testamentu wypełniły się w Jezusie Chrystusie – choć wypełniły się inaczej, niż spodziewali się tego Żydzi.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki