Logo Przewdonik Katolicki

W bańce panowania nad światem

Natalia Budzyńska

Dżuma Alberta Camusa najchętniej kupowaną książką we Francji i w Hiszpanii – taką wiadomość przeczytałam kilka dni temu, a zaraz potem, że i nasz Państwowy Instytut Wydawniczy zwietrzył interes i natychmiast wypuścił wznowienie, oznajmiając z przymrużeniem oka, że oto również jesteśmy gotowi.

Nie, wcale się nie oburzam, właściwie tylko odnotowuję, bo początkowo myślałam, że na epidemii stracą oczywiście przede wszystkim ludzie kultury. Bo odwoływane są imprezy masowe (gdy piszę te słowa, to w Polsce tylko rekomendacja Ministerstwa Zdrowia, ale kto wie, jak sytuacja będzie wyglądać za kilka dni, gdy ukaże się ten felieton), a imprezy masowe w większości to: koncerty, spotkania autorskie, spektakle, seanse kinowe. A tymczasem proszę bardzo, spadkobiercy Alberta Camusa mogą cię cieszyć. Moja Dżuma stoi na półce, przypominałam ją sobie w ramach sięgania po dawne lektury i tak zbyt dawno temu, więc chętnie po nią sięgnę znowu. Lubię wracać do dobrych książek, szczególnie tych czytanych w liceum. Dżumę trzymałam na kolanach pod ławką, gdy miałam lat szesnaście. Drugi raz czytałam jako osoba dorosła, chcąc skonfrontować wrażenia, no i wiadomo, że człowiek bogatszy o pewne doświadczenia jest odbiorcą mądrzejszym. Teraz doszedł do tego zupełnie nowy wątek, o którym nigdy nie pomyślałam, że jest możliwy.

Żyjemy bowiem w tak modnej dzisiaj bańce. To bańka panowania nad światem, życiem i naturą. Wydaje nam się, że niewiele może nas zaskoczyć. Kryzys klimatyczny trochę nas z tego dobrego samopoczucia wytrącił, ale jednak nie wszystkich. Trzeba bowiem dużej wyobraźni, żeby ten koniec matki Ziemi zobaczyć. Pływające po oceanach wyspy z butelek plastikowych są od nas, Europejczyków, bardzo daleko. Poruszają, gdy zobaczymy fotografię, na skutek której w naszym życiu zmienią się może jakieś przyzwyczajenia, na przykład zakupy będziemy nosić w siatce wydzierganej na szydełku. Ale ten wirus (bo inne, te sprzed lat, były również zbyt daleko) zmienia wszystko. Nie tylko zwyczaj mycia rąk. Ten wirus lata samolotami, przemieszcza się w bezpiecznych wnętrzach osobowych samochodów i tysiącach busów przekraczających granice bez granic. Baliście się uchodźców? Żałosne. Oto zaatakował was wróg, którego nawet nie możecie zobaczyć. Nie da się rozpoznać. Ma moc panowania nad waszymi planami. Za chwilę może się okazać, że nie pojedziesz na wakacje, będziesz musiał zamknąć biznes, nie zarobisz na konferencji, nie spotkasz się z ukochanym. Bo wszystko to może zostać odwołane i nic na to nie poradzisz. Prawdziwa lekcja pokory. Bo nasze plany wcale nie są najważniejsze, a ludzkie siły na nic się zdają. Dobrze to sobie czasem uświadomić.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki