Logo Przewdonik Katolicki

Specjaliści od uproszczeń i przerysowań

Piotr Zaremba
fot. Magdalena Książek

Kiedy jeden ze sztabów wyborczych dokonał pomiarów, jaki temat ludzie googlują dziś najchętniej, okazało się, że interesuje ich tylko koronawirus. Masy pasjonują się epidemią, reagują na wszelkie informacje, wyolbrzymiają zagrożenia. Niektóre media wyciągnęły z tego wnioski, podając informacje głównie na ten temat.

Ale jest też około miliona Polaków zafiksowanych na polityce. To ci, którzy komentują w necie każde zdarzenie, wrzucają memy i kibicują swoim ulubieńcom, a hejtują ich rywali. Ludzie niby lepiej zorientowani od przeciętnego, zapracowanego obywatela, a przecież podatni na manipulacje i histerie, skłonni do uproszczeń i przerysowań. Oni to przez kilka ostatnich dni z zapartym tchem śledzili zapasy między prezydentem Dudą i PiS w sprawie prezesa TVP. I między PiS a opozycją w sprawie tego, że trzeba było dać na onkologię a nie na propagandę. Co jest w części prawdą, a w części wyborczą demagogią. Mamy jej w kampanii coraz więcej.

Ale gdzieś w cieniu tych emocji skryło się inne zdarzenie. Prezydent podpisał ustawę mającą ułatwić odtwarzanie połączeń  kolejowych w czasach, kiedy wiele zakątków Polski pozostaje w stanie komunikacyjnego wykluczenia. Postanowiono tę sytuację wyborczo wykorzystać. Andrzej Duda dał się posadzić za biurkiem, a biurko postawiono na peronie umierającego dworca w Końskiem.
I gotowa kolejna awantura. Poseł PO Sławomir Neumann obwieścił, że dając się tak fotografować, prezydent poniża swój urząd. Zarzut, czasem w tonie gromko poważnym, czasem prześmiewczym, zaczęli powtarzać inni politycy opozycji  (choćby lewicowa Barbara Nowacka). Posypały się też memy, a zwykła internetowa publika podzieliła się wedle zwykłych sympatii.
Niektóre memy same w sobie wydały mi się zabawne. Za to co do meritum – obejrzałem te fotki wiele razy. Mam wrażenie, że jestem wrażliwy na punkcie obciachu. I jakoś go w tym postawieniu biurka na peronie nie czuję. Widzę myśl taką – oto państwo symbolizowane przez owe biurko, i przez siedzącego za nim, prezydenta wylądowało nagle w waszym świecie. Świecie nieco obskurnego, a na pewno nie wielkoświatowego dworca. Wylądowało aby pomóc wam rozwiązać problem.
Może nie odkrywcze, może nieco łopatologiczne. Ale gdzie tu śmieszność, gdzie tym bardziej hańba i kompromitacja? Naturalnie druga strona odpowiedziała kanonadą odwetową. Ci, co się śmieją, symbolizują pogardę elit z wielkich metropolii wobec zwykłych ludzi, czytamy i słyszymy.
Teza też może nieco przesadna, ale przecież coś takiego napisał nawet, wymykając się na chwilę logice rytualnego podziału, Piotr Kozanecki, publicysta na pewno nie prorządowego Onetu. Zarzucił on platformerskim elitom zasklepienie się w poglądach i uprzedzeniach sprzed lat. Dodałbym, pomimo deklarowanej wrażliwości społecznej jako swoistego kamuflażu. Ona znika najszybciej w takich momentach.
Tyle że mam tu wrażenie obopólnego wracania do korzenia. PiS apogeum opowieści o tym, jak przywraca szanse i godność zaniedbanym regionom i wykluczonym grupom ludności, ma już jakby za sobą. Ta ustawa, i ta niemądra internetowa wrzawa, na moment nam o tej narracji przypomniała. Pewnie to dodatkowa szansa dla prezydenta. Podsunięta mu, mało inteligentnie, przez przeciwników.
A potem przyszedł, jak to zwykle w polskiej kabaretowej polityce, jeszcze jeden zwrot akcji. Barbarze Nowackiej ktoś przypomniał na Twitterze ze cztery zdjęcia Bronisława Komorowskiego posadzonego gdzieś w plenerku za biurkiem – żeby coś podpisał. Opatrzono to pytaniem, czy wtedy elity się śmiały. Skądinąd żadne z tych miejsc nie było jednak tak symboliczne i nośne jak ów peron.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki