Logo Przewdonik Katolicki

Dlaczego o tym mówić?

Monika Białkowska
fot. Zuzanna Szczerbińska

Słyszymy często ten zarzut – i my, i wielu innych, i księży, i świeckich. Mówią nam: wystarczy! Nie mówcie już o grzechach Kościoła! Zarzucają nam, że go nie kochamy, że nie chcemy go bronić przed napastliwym światem, że niesłusznie nosimy przymiotnik „katolicki”.

A jednak znów o tym piszemy. Znów wracamy do tego tematu, najtrudniejszego z trudnych. Owszem, poniekąd zmusza nas do tego sytuacja: tuż po zakończonym w Watykanie szczycie na temat ochrony nieletnich przez molestowaniem seksualnym ze strony duchownych trudno udawać, że nic się nie wydarzyło. Ale to nie jest jedyny powód.
Jednym z najważniejszych pojęć z teologii Kościoła jest wiarygodność. Skąd wiemy, że chrześcijaństwo jest prawdziwe? Dlaczego wierzymy świadectwu apostołów i ich następców? Dlaczego przyjęliśmy na słowo rzecz tak niepojętą, że Jezus zmartwychwstał? Czy siłą ich przekonywania były piękne słowa? Wysokie wykształcenie? Doskonałość organizacji? Nie: siłą ich przekonywania była wiarygodność. Żyli tak, jak głosili, i za swoje słowa umierali. Za własne kłamstwo nikt życia nie oddaje. Za własną fantazją nikt nie idzie na krzyż. Oni byli pewni, Kogo spotkali, i udowodnili to. Nie można uznać ich za kłamców. Nie można im nie uwierzyć.
Czytam w kontekście ostatnich wydarzeń: „To nie jest miłość Kościoła. To jest babranie się w błocie. To ludzi nie buduje”. Cóż, pewnie nie buduje. Ale zanim zacznie się budować dom, trzeba wylać fundamenty. Jeśli najpierw nie będziemy jako Kościół wiarygodni, niczego ludziom nie damy. Nie będą chcieli nas słuchać. Nie uwierzą nam w ani jedno słowo. Nazwą kłamcami. Bez wiarygodności będziemy dla świata bezużyteczni. To dlatego problem mówienia o pedofilii nie jest jednym z wielu problemów współczesnego Kościoła, ale jest problemem podstawowym: decyduje dziś o tym, czy świat będzie chciał nas słuchać w przyszłości. Czy świat uzna nas za wiarygodnych świadków, idących za Ewangelią do końca, czy za oszustów, którzy się dobrze na tym świecie urządzili, choćby za cenę przemilczeń i kłamstw.
Stanąć w prawdzie. Żałować. Wyznać winy. Zadośćuczynić. Wszystko to w spokojnej pewności, że największą prawdą, jaką ma Kościół, nie jest doskonałość jego członków, ale zmartwychwstanie Jezusa, a tego nic nie zmieni. Wszystko to w przekonaniu, że milczenie wobec zła jest na nie zgodą, nie ma więc nic wspólnego z Ewangelią. To jest współczesna droga wiarygodności Kościoła. To jest współczesna droga miłości Kościoła. To jest droga, którą również my wybieramy – nawet kiedy słyszymy, że powinniśmy milczeć.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki