Potwory, smoki, wróżki, źli czarnoksiężnicy, starcie dobra ze złem – fascynowało nas to od wieków i uczyło wartości cnoty, odwagi, prawdomówności. Jednak od pewnego czasu opowieści takie mają złą opinię. Niektórzy boją się, że elementy grozy czy straszności mogą zaburzać rozwój emocjonalny dzieci, inni obawiają się, że fantastyczny świat magicznych bajek może stać się swoistą piaskownicą okultyzmu – zapoznawać dzieci z praktykami czarnej magii i zachęcać do eksperymentowania w tym zakresie.
Dlatego warto zastanowić się, czy fantastyka jest nam w ogóle potrzebna, a jeśli tak, to gdzie leży granica między opowieściami korzystnymi dla rozwoju dziecka a go zaburzającymi – czy to emocjonalnie, czy duchowo.
Czy dzieci wierzą, że magia jest prawdziwa?
Badania pokazują, że już małe dzieci sprawnie identyfikują elementy fantastyczne w opowieści. Szybko rozpoznają je jako niemożliwe. Można usłyszeć opinię, że dzieci nie odróżniają prawdy od fantazji, jednak to nieprawda. Owszem, popełniają błędy w ocenie sytuacji, jednak nie wierzą, że np. psy i koty potajemnie rządzą światem, bo widziały film na ten temat w telewizji. Wiedzą, że Muminki, Kaczor Donald czy Kucyki Pony nie są prawdziwe, a opowieść o Pipi Langstrumpf to nie film dokumentalny. Co więcej, większość przedszkolaków jest wręcz nadmiernie sceptyczna.
Dwoje badaczy, Andrew Shtluman i Susan Carey, przeprowadziło w 2007 r. eksperyment, w którym pokazywali 4-latkom historyjki obrazkowe i pytali, na ile są one prawdziwe. „Czy to mogłoby się naprawdę wydarzyć?” – pytali. Okazało się, że maluchy prawidłowo rozszyfrowały niektóre sceny jako niemożliwe, np. przechodzenie przez ścianę. Jednak część wydarzeń prawdopodobnych, lecz niespotykanych, też określiły jako fantastyczne – na przykład historię, w której ktoś miał oswojonego lwa jako zwierzę domowe.
Inni badacze potwierdzają sceptycyzm przedszkolaków. Na przykład Hiu Li w badaniu z 2015 r. pokazywał dzieciom komiksy i prosił o ocenę, czy opisane wydarzenia mogłyby mieć miejsce w prawdziwym świecie. I znów okazało się, że nawet 4-latki wykazują całkiem dobre zrozumienie wydarzeń fantastycznych. Gdy popełniają błędy w ocenie, to raczej w kierunku odrzucania prawdziwych zdarzeń, jednak zbyt dziwacznych w ich ocenie.
Co ciekawe, gdy badano odbiór historii biblijnych wśród małych dzieci, okazało się, że maluchy nie wierzą w opisy cudów. Uważają na przykład, że to niemożliwe, żeby Jezus rozmnożył chleb i ryby. Dopiero w wieku 5–6 lat zaczynają rozumieć naturę cudu (czyli że polega on na chwilowym, będącym skutkiem boskiej interwencji zawieszeniu praw natury) i przyjmować za prawdę to, czego uczą ich dorośli (Wooley i Ghossainy, 2013).
Kolejny zestaw badań pokazał, że dzieci zaczynają wierzyć w realność różnych fantastycznych opowieści, jeśli dorośli zapewniają je, że to jest prawda, i dostarczają dowodów na ich prawdziwość. A zatem gdy do domu przychodzi Mikołaj (w Poznańskiem Gwiazdor) z workiem prezentów, a dorośli zachowują się tak, jakby był autentyczny, dzieci wierzą, że to prawda (Boerger i inni, 2009).
Dlatego jeśli zastanawiamy się, czy dziecko oglądając bajkę, czytając książkę lub komiks, może zacząć wierzyć, że człowiek może latać jak ptak, przebić gołą pięścią ścianę, zmienić się w zwierzę czy rzucić czar, odpowiedź brzmi: nie. Chyba że dorośli, którym ufa, celowo je oszukają, udając, że sami w to wierzą.
Uwaga na jeden wyjątek. Zarówno małe dzieci, jak i nastolatki mogą zatracić granice między rzeczywistością a fantazją, jeżeli dużą (lub wręcz dominującą) część ich dnia stanowi gra elektroniczna. Mówi się wtedy o indukowanych grą epizodach psychotycznych, a opisał to szczegółowo psychiatra Nicholas Kardaras w książce Dzieci ekranu. Nie jest to jednak problem związany z fantastyczną treścią, a nadmiernym, wielogodzinnym graniem.
Jak działają elementy grozy?
Wyjątek stanowią bajki czy opowieści pełne grozy, z elementami horroru. Jeżeli dziecko bardzo boi się wydarzeń przedstawionych w bajce – np. przerażającego opisu czarownicy wpychającej dzieci do pieca, a następnie wysysającej ich kości ze szpiku – to nie radzi sobie dobrze z odróżnianiem wydarzeń prawdziwych od fałszywych. Lęk zaćmiewa zdolności poznawcze, dziecko boi się, że przerażająca scena, której było świadkiem, może okazać się prawdą. Dotyczy to szczególnie mocno dzieci bardziej lękliwych niż przeciętnie. Te, które nawet nie oglądając strasznych bajek, budzą się często w nocy pod wpływem koszmarów, są na to szczególnie podatne. A zatem jeśli ktoś ma dziecko generalnie lękliwe i usłyszy ono przerażającą opowieść lub zobaczy straszną bajkę, może zacząć wierzyć w realność na przykład potworów czyhających w szafie i odgryzających w nocy dzieciom kończyny wystające z łóżka. Badania tego dowodzące przeprowadziły Aleksandra Petkova i Kathleen Cain w 2017 r.
Jednak już w roku 1999 znane były długoterminowe skutki oglądania filmów grozy w dzieciństwie. Kristen Harrison i Joanne Cantor przebadały 150 studentów. Okazało się, że 26 proc. dorosłych, którzy obejrzeli w dzieciństwie przerażającą bajkę, odczuwało tego efekty jeszcze w dorosłości – pojawiające się problemy ze snem, gdy jakaś sytuacja życiowa przywołała na nowo wspomnienia horroru oraz tendencję do unikania sytuacji i filmów kojarzących się z filmem z dzieciństwa. Według badaczek – im wcześniejszy w życiu dziecka był kontakt z przerażającą fantazją, tym bardziej trwałe były tego długofalowe negatywne konsekwencje.
Czy bajka z elementami grozy będzie prześladowała dziecko prze całe życie? Zgodnie z powyższymi badaniami, większość dzieci świetnie sobie z tym poradzi, jednak – jak podkreślały badaczki – trudno jednoznacznie przewiedzieć, czy dziecko znajdzie się w odpornej większości, czy wrażliwej mniejszości.
Fantazja tak, groza nie
Co ważne, dzieci lękliwe nie powinny unikać wszelkiej formy fantazji i wszelkich bajek. Opowieści i filmy pozbawione elementu grozy są dla nich jak najbardziej odpowiednie. Co więcej, właśnie dzięki takim bajkom mogą uczyć się lepiej odróżniać świat fantastyczny od prawdziwego. Tego z kolei dowiodły badania z roku 2011 (Subbotsky i Slater) – dzieci, które oglądały bajki z elementami magii, okazały się lepiej rozpoznawać fantastyczne, nierealne motywy przedstawiane na obrazach czy fotografiach.
Pamiętajmy też, jak wielką krzywdę może zrobić dorosły „dla zabawy” straszący dziecko. Jako przykład może służyć opowieść mojego znajomego, którego w dzieciństwie ciocia nabrała, „ożywiając” kurczaka przygotowanego do rosołu. Gdy jako 5-latek wszedł do kuchni, zobaczył oskubanego kurczaka (ciocia nim sterowała za pomocą żyłek), który pomachał do niego skrzydłem i powiedział: „Cześć, jestem Max, dzisiaj będziesz mnie jadł”. Przerażony chłopiec uciekł od niej z domu i choć dziś wspomina zdarzenie z uśmiechem, to gdy był dzieckiem, bał się przychodzić do cioci. Jak już mówiłam, jeśli dorosły dostarcza „dowodów” na prawdziwość opowieści i przekonująco udaje, że sam w nią wierzy, dziecko (całkowicie ufając w tym okresie rozwoju dorosłym) będzie przekonane, że jest świadkiem prawdziwych wydarzeń.
Problem brzydoty
Osobnym problemem jest estetyka. Jednym z okropniejszych w mojej ocenie trendów kulturowych jest promocja turpizmu i brzydoty. Wiele postaci z bajek (czy filmowych, czy animowanych, czy rysowanych) jest zwyczajnie brzydkich lub wręcz obrzydliwych. Zombiaki, karykaturalne postacie z gruzłowatą skórą, stają się normą w produkcjach przeznaczonych dla dzieci. Owszem, potwory i czarownice występowały w bajkach od zawsze, jednak były jednoznacznie identyfikowane jako czarne charaktery. Brzydota zewnętrzna szła w parze ze złem moralnym. Dziś w wielu bajkach obrzydliwie wyglądające postaci są przedstawiane jako dobre (nawet jeśli postępują niemoralnie). Niestety, wpływa to na rozwój poczucia estetyki u dzieci i sprzyja banalizowaniu zła. Dlatego gdy dobieramy bajki z elementami fantastycznymi, warto pamiętać, by brzydota była zarezerwowana dla czarnych charakterów, a dobre były zarazem prawe moralnie, jak i estetycznie przedstawione.
Bajki a inteligencja emocjonalna
Istnieje jeszcze jedna, udowodniona naukowo zaleta związana z fantastycznymi opowieściami oraz zabawami bogatymi w fantastykę: rozwój umiejętności samokontroli i opierania się impulsom emocjonalnym. Badań na ten temat jest sporo. Wspomnieć warto eksperyment Seja i Russ z 1999 r. Dzieci z pierwszej i drugiej klasy szkoły podstawowej bawiące się pacynkami opowiadającymi o swoich przeżyciach poprawiły zdolność empatii i poprawnego rozpoznawania emocji. Wpływ ten nie był zbyt silny, ale też w warunkach eksperymentu czas zabawy był krótki. Mimo to badacze wykazali, że warto zachęcać dzieci do zabaw angażujących wyobraźnię i fantastyczne postaci. Jest to tym bardziej zrozumiałe, gdy przypomnimy sobie, że dzieci właśnie przez zabawę przepracowują różne wyzwania, w tym też traumę i doświadczenia przykre. Łatwiej jest im wyrazić trudne emocje, wcielając się w fantazyjne postaci, niż opowiedzieć o nich wprost. To ostatnie spostrzeżenie potwierdzają na przykład badania z 2015 r. (Gilpin i inni).
Co z zagrożeniami duchowymi?
Jako psycholog nie mogę oczywiście oceniać zagrożeń duchowych, bo to wykracza poza mój zakres kompetencji. Jednak specjaliści w tej dziedzinie ostrzegają, że jeżeli bajka zawiera opisy prawdziwych praktyk okultystycznych (jak na przykład przywoływanie duchów za pomocą tabliczki Ouija), a dorośli zachęcają, by te praktyki okultystyczne realizować w formie zabawy – jest to niezwykle niebezpieczne. Dobrym przykładem igrania z ogniem był bal dla dzieci w klimacie magii (czarownice, czarnoksiężnicy, diabły itp.), na którym warunkiem wejścia na salę było podpisanie „cyrografu” oddającego duszę diabłu w zamian za dobrą zabawę. Oznacza to, że jako katolicy powinniśmy unikać proponowania dzieciom zabaw zachęcających do „rozrywkowego” praktykowania rytuałów okultystycznych.
Ponieważ w ofercie współczesnej kultury adresowanej do dzieci obecnych jest dużo propozycji epatujących brzydotą, okultyzmem, mieszających dobro ze złem, powinniśmy być ostrożni w doborze filmów, książek i zabaw. Nie powinniśmy jednak wpaść w pułapkę odrzucania całej baśniowości, fantastyki. Dzieci są dobre w odróżnianiu zdarzeń prawdziwych od niemożliwych. Jeśli w bajce pojawia się dobra wróżka, która czarem ocala bohaterów od złej czarownicy, nie oznacza to, że dziecko zacznie wierzyć w pozytywną moc magii. Wie, że to niemożliwe. Podstawową nauką z takiej bajki będzie pochwała cnoty stawania w obronie niewinnych przed złem, nie wiara w realność magicznych sztuczek.