Obyś żył w ciekawych czasach” (May You Live In Interesting Times): w kontekście weneckiej powodzi i ogromnych zniszczeń tytuł 58. Biennale wybrzmiewa szczególnie mocno. Angielska fraza, przywoływana często błędnie jako starożytne chińskie przysłowie, zmusza odbiorcę do zastanowienia: czy rzeczywiście chcę żyć w ciekawych czasach? Czy przymiotnik „ciekawe” nie zaczyna oznaczać „pełne wyzwań”, a nawet „niebezpieczne”? Międzynarodowa Wystawa Sztuki Współczesnej, weneckie Biennale, to miejsce, w którym od wielu lat artyści z całego świata starają się pokazać, w jak „ciekawych” czasach żyjemy. I choć tegoroczna edycja nie miała narzuconego tematu głównego, dwa motywy – migracja i ekologia – były podejmowane przez artystów najczęściej.
Zmiana myślenia
Biennale zajmuje dwie ogromne – wymagające co najmniej dwóch intensywnych dni zwiedzania – przestrzenie wystawowe, zlokalizowane we wschodniej części wyspy. Oprócz nich dzieła sztuki znajdują się w wielu punktach i pawilonach narodowych w każdej z dzielnic Wenecji. Słońce, błękitna laguna, turyści popijający kawę: w środku takiego „obrazka” szwajcarsko-islandzki artysta Christoph Büchel umieścił dzieło Barca Nostra, wyłowiony z Morza Śródziemnego wrak, który w 2015 r. zatonął u wybrzeży Libii. Przewoził nielegalnie kilkuset migrantów; szacuje się, że w katastrofie zginęło ponad 700 osób. Można mieć wątpliwości, czy wrak powinien być postawiony w miejscu wyłączonym z szerszego kontekstu; wielu turystów przechodzi obok niego obojętnie, niektórzy robią sobie zdjęcia ze statkiem w tle. Tegoroczny kurator, Ralph Rugoff, przekonuje: „To jedna z tych rzeczy, które widzisz w gazecie albo telewizji, ale kiedy konfrontujesz się z nią na żywo, wzbudza w tobie zupełnie inne emocje. Czujesz ją inaczej, inaczej przetwarzasz informacje. A to skutkuje zmianą myślenia. Barca Nostra może więc być pomnikiem współczesnej migracji, przypominającym nie tylko o ofiarach tragedii, ale i o polityce, która wciąż doprowadza do takich i podobnych tragedii”.
Dialog między dziełami sztuki
Każdy z 79 artystów, którzy przygotowali ekspozycję główną, zaprezentował podczas Biennale dwie prace. Taka konstrukcja wystawy sprawia, iż zwiedzający zaczynają mimowolnie grać z artystami w grę skojarzeń: w jaki sposób te dwa dzieła ze sobą korespondują? Jak się uzupełniają? Przykładem takiego dialogu mogą być dzieła Turka kurdyjskiego pochodzenia, Halila Altındere. Praca w Pawilonie Centralnym (Space Refugee) to wideoinstalacja, która przybliża postać pierwszego i jedynego syryjskiego kosmonauty, uczestniczącego w radzieckiej misji kosmicznej w 1987 r. Muhammed Ahmed Faris jest obecnie uchodźcą, mieszka w Istambule. Drugie dzieło także przypomina weneckiej publiczności o losach wykluczonych. Artysta zainspirował się występem drużyny reprezentującej uchodźców podczas igrzysk olimpijskich w 2016 r. W Wenecji wiele państw przedstawia swoją sztukę w pawilonach narodowych. Neverland to jedynie atrapa takiego pawilonu. Instalacja akcentuje fakt, iż brak w przestrzeni publicznej (także podczas Biennale) miejsca, w którym głos oddaje się uciekającym przed konfliktami, poszukującym bezpiecznego schronienia. Gdyby istniał, pawilon mógłby stać się miejscem współpracy z mniejszościami, uchodźcami, migrantami; przestrzenią, w której osoby niereprezentowane przez żadne państwo, mogłyby swobodnie wyrazić swoje myśli.
Sztuka z recyklingu
Przewodniczący Paolo Baratta podczas otwarcia wystawy przypomniał, że dwadzieścia lat temu Biennale przechodziło spore zmiany, zastanawiano się wtedy, czy w dobie globalizacji warto kontynuować zwyczaj organizowania wystaw narodowych. Wątpliwości pomnażał fakt, iż pawilony należały w większości do państw europejskich, brakowało głosów z innych kręgów kulturowych, choćby narodów, które po latach kolonializmu odzyskiwały niepodległość. Dziś tradycja jest kontynuowana, co dwa lata dołączają kolejne kraje, które zabierają głos w ważnych sprawach. – Ghana ma 60 lat; uczymy się dopiero, jak być narodem. Pawilon narodowy jest dla nas naprawdę ważny w tworzeniu własnej narracji – powiedział w wywiadzie dla brytyjskiego „The Guardian” David Adjaye, architekt pawilonu Ghany, która po raz pierwszy w tym roku zaprezentowała się w Wenecji. Ghana Freedom to zbiór instalacji, nagrań wideo, obrazów i fotografii, wśród których precyzją wykonania i wielopoziomowością znaczeń wyróżnia się dzieło, wykonane z kapsli po butelkowanych napojach. Autor, El Anatsui, otrzymał kilka lat temu Złotego Lwa za całokształt twórczości, jednak po raz pierwszy miał okazję współtworzyć pawilon narodowy. Jego twórczość porusza tematy związane z kolonializmem, konsumpcją i środowiskiem. Prace są wykonane z tworzyw pochodzących z recyklingu: pomagają uświadomić odbiorcy, że w wielu miejscach na świecie ponowne wykorzystanie zużytych materiałów nie jest ekologicznym wyborem, lecz koniecznością.
Arie na plaży
Międzynarodowe jury przyznaje najlepszemu pawilonowi narodowemu statuetkę Złotego Lwa. W tym roku trafiła ona do artystek z Litwy. Realizacja Rugilė Barzdžiukaitė, Vaivy Grainytė i Liny Lapelytė zatytułowana Sun & Sea (Marina) to trwająca godzinę opera, której akcja rozgrywa się na sztucznej plaży, zaaranżowanej z wielką dokładnością i dbałością o szczegóły. Arie, wyśpiewywane przez wypoczywających wczasowiczów, ukazują ich drobne zmartwienia, które przeradzają się w niezadowolenie i narzekanie: najpierw na stan plaży, a następnie – całej planety, podobnie jak plaży zaśmieconej i przeludnionej. Wczasowicze fakt ekologicznej katastrofy jedynie stwierdzają – za ich słowami nie idą żadne działania, są opanowani przez smutek i lenistwo. Widz oglądający operę może szybko odnaleźć w plażowiczach zachowania podobne do swoich. Kuratorka wystawy, Lucia Pietroiusti, zauważa: „Widzimy skutki zmian klimatu, gdy są daleko od nas, i odwracamy się. Te same efekty zbliżają się i nazywamy je «wydarzeniami», oczekując, że wkrótce wszystko wróci do normy”.
Druga strona medalu
Jak do nakreślonej powyżej dyskusji o migracji i ekologii ustosunkowuje się pawilon polski? Odwiedzający mogą w nim zobaczyć Lot, 15-metrową rzeźbę, której autorem jest Roman Stańczak. Zaprezentował on luksusowy, prywatny samolot – przenicowany, wywrócony na lewą stronę. Elementy kokpitu i fotele są widoczne na zewnątrz, w środku natomiast znajdują się zwinięte skrzydła. Prywatny samolot to coś, na co może sobie pozwolić najbogatsza elita; jest symbolem luksusu i bogactwa. Rzeźba Stańczaka zaprasza widza do szukania drugiej strony tego „medalu” – za dobrobytem jednych kryje się bieda i wykluczenie drugich. Lot przypomina, jaki jest efekt niesprawiedliwego podziału dóbr, kieruje myśl odbiorcy ku tym, którzy cierpią z powodu lekkomyślnego stylu życia, obserwowanego często w Europie. Chwila refleksji w pawilonie polskim pozwala także zastanowić się: co dzieje się z przedmiotami, gdy pozbawimy ich dotychczasowej funkcji i nadamy im nową formę i znaczenie?
Co dalej
Kwestie związanie z ekologią i globalnym ociepleniem podejmowały także pawilony: francuski, nowozelandzki, kanadyjski, japoński i wiele innych. Gdyby zebrać wszystkie te głosy, można usłyszeć w nich przestrogę: nie można dalej bagatelizować skutków zmian klimatu, klasyfikować ich jako pojedyncze wydarzenia. Niestety, wenecka powódź staje się takim „wydarzeniem”. Przez krótki czas będzie o niej głośno, ale czy finalnie zostaną podjęte decyzje mające pomóc miastu i mieszkańcom? Wenecki patriarcha, abp Francesco Moraglia, w wywiadzie dla Radia Watykańskiego przestrzega: 28 milionów turystów rocznie na tym delikatnym i kruchym obszarze to za wiele. Potrzebne są więc konkretne, systemowe rozwiązania, które uchroniłyby mieszkańców przed koniecznością szukania nowego miejsca do życia. Jeśli obecna powódź to sygnał alarmowy, sztuka pozwala mu wybrzmieć najgłośniej.