Łk 19, 1–10
Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A pewien człowiek, imieniem Zacheusz, który był zwierzchnikiem celników i był bardzo bogaty, chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, któż to jest, ale sam nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogoś w czymś skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło».
W postaci Zacheusza św. Łukasz łączy charakterystyki różnych postaci, które już wcześniej występowały w Trzeciej Ewangelii. Zacheusz z jednej strony należy do grupy grzeszników i celników, i chętnie odpowiada na orędzie głoszone przez Jezusa. Widzieliśmy to już wcześniej, kiedy ewangelista opowiadał o celnikach przychodzących do Jana Chrzciciela (Łk 3, 12–13 oraz 15, 1–2), o powołaniu Lewiego (Łk 5, 27–32), o grzesznej kobiecie (Łk 7, 29–30). Z drugiej strony jest człowiekiem bogatym, który do swej majętności jest bardzo przywiązany – tak jak majętny człowiek, który pytał Jezusa, jak osiągnąć życie wieczne (Łk 18, 24–27). W postaci Zacheusza skupiają się główne tematy poruszane przez Jezusa w Jego dotychczasowym nauczaniu.
Obecność Jezusa w domu Zacheusza i wspólne ucztowanie sprawiło, że niemożliwe stało się możliwe – bogacz wszedł w przestrzeń zbawienia, czyli wielbłąd przeszedł przez ucho igielne (Łk 18, 25). Stało się tak dzięki łasce Boga działającego w Jezusie i dzięki odpowiedzi ze strony Zacheusza.
Pytanie o to, kto jest potomstwem Abrahama, było bardzo żywe wśród Żydów czasów Jezusa. W Ewangelii Janowej ta właśnie kwestia staje się jednym z głównych motywów sporu Jezusa z Żydami w Świątyni (J 8, 31–47). Temat będzie bardzo ważny również dla św. Pawła. W jego listach widoczne są spory o to, co znaczy należeć do potomków Abrahama – czy chodzi o pochodzenie biologiczne, według ciała, czy raczej o postawę wiary (Ga 3, 16.19.29; Rz 4, 13.16).
W słowach Jezusa znajdujemy echo proroctwa Ezechiela: „Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisko – wyrocznia Pana Boga. Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie” (Ez 34, 15–16). U Ezechiela to sam Bóg szukał zagubionych, by ich ocalić. Teraz ta misja należy do Syna Człowieczego.
Niemal każdy pielgrzym przybywający do Jerycha miał okazję zobaczyć sykomorę Zacheusza. Jest to wielkie, rozłożyste drzewo, które znajduje się przy ul. Dmitrija Miedwiediewa, tuż obok rosyjskiego Centrum Kultury. Drzewo to należy do rodziny morwowatych. Osiąga do 15 m wysokości. Ponieważ drzewa tego gatunku żyją maksymalnie kilkaset lat, jerychońska sykomora niestety nie mogła być świadkiem sceny z dzisiejszej Ewangelii. W kościele koptyjskim w Jerychu, zbudowanym na miejscu bizantyjskiej kaplicy, znajduje się grób Zacheusza i jego rodziny