Irkuck – ewangeliczne słowa o wielkim żniwie i małej liczbie robotników muszą tutaj brzmieć wyjątkowo trafnie…
– Diecezja św. Józefa w Irkucku obejmuje teren 10 milionów kilometrów kwadratowych – Syberię Wschodnią, Daleki Wschód Rosji i Kraj Nadmorski. Na teren większy od Europy mamy 38 księży i 62 siostry zakonne.
Rower może nie wystarczyć.
– Pokonujemy dziesiątki, a nawet setki kilometrów, by dotrzeć do naszych wspólnot. Są parafie obsługiwane regularnie, ale są też wspólnoty, do których kapłan dociera raz na dwa tygodnie, raz na miesiąc czy jeszcze rzadziej.
Liczebność parafii odpowiada ich wielkości?
– Ilościowo nie należymy do czołówki wierzących. Większość społeczeństwa to ludzie niewierzący. Katolicy to nie więcej niż 1 procent mieszkańców Irkucka. W niedzielę na czterech Mszach św. uczestniczy od 150 do 300 osób. Dla tej części Rosji to dość pokaźna liczba. Na Boże Narodzenie i Wielkanoc przychodzi dwa razy więcej.
Do tego trzeba doliczyć osoby, które z katolicyzmem się identyfikują, ale to w zasadzie tyle.
– To pozostałość minionych lat, gdzie nie było katechizacji ani regularnej formacji duchowej. Wielokrotnie to był tzw. chrzest z wody, udzielany przez starszych ludzi, którzy mieli przynajmniej podstawowe dane o tradycjach i zasadach wiary.
A duchowni?
– Kapłanów nie ma tutaj od lat 30. minionego stulecia. Ludzie nie tylko nie mieli możliwości chodzić do kościoła. Oni byli szykanowani, a w pewnych okresach więzieni i zabijani za jakiekolwiek przejawy religijności.
Komunizm nie pomógł. Czy dziś napotykacie na przeszkody ze strony państwa?
– Problemem jest system wizowy. Zanim duszpasterze dostaną stałe pozwolenie na pracę, przez dość długi okres otrzymują trzymiesięczne wizy i muszą latać do swojego kraju, aby je odnawiać. Trzeba tu przyznać, że mamy prawdziwy kalejdoskop narodowości: Polaków, Słowaków, Amerykanów, Indonezyjczyków, Argentyńczyków…
A wierni?
– Podstawowym językiem liturgii, modlitwy i katechizacji jest rosyjski. Największą grupę w parafii katedralnej stanowią Ormianie – potomkowie uciekinierów przed ludobójstwem w Imperium Osmańskim. Są Litwini, Białorusini, Ukraińcy, nawet niewielka grupka Chińczyków.
Katolik w Rosji to jak widać nie tylko Polak.
– Kiedyś takie słowa były uzasadnione, gdyż rzeczywiście katolicyzm rozwijał się wśród zesłańców. To nadal ważny człon naszej wspólnoty, choć jest ona prawdziwą mieszanką. W katedrze Msza po polsku sprawowana jest w niedzielę, w historycznym Polskim Kościele – we wtorki. Przy parafii odbywa się także nauka języka.
Jaka jest podstawowa różnica między katolikiem polskim i irkuckim?
– Tutaj trzeba pracować i cieszyć się każdym człowiekiem, który do nas przychodzi. Nie ma co się nastawiać na przepiękne statystyki. Raczej potrzeba cierpliwości i pokory.
Dlaczego?
– Zaczynamy naszą pracę od podstaw: uczymy znaku krzyża, podstawowych modlitw, wyjaśniamy, na czym polegają tradycje. Najpierw trzeba pokonać opór i zdziwienie, że do sakramentów trzeba się przygotować, że przed chrztem dorośli muszą przejść wielomiesięczny katechumenat, że wiara nie ogranicza się do obrzędów i sprawowanych rytuałów.
Praca przynosi owoce?
– Jeżeli ludzie już przyszli do kościoła, to trzeba powiedzieć, że są bardzo gorliwi. Jesteśmy wspólnotą dość prężną i aktywną.
I wbrew powszechnym wyobrażeniom więcej tutaj dzieci niż babć.
– Rzeczywiście, dominuje młode pokolenie i z tym faktem wiążemy ogromne nadzieje.
A jak układają się relacje z innymi religiami?
– Znajdziemy tutaj większość tradycyjnych religii. Co jednoznacznie trzeba podkreślić, relacje ze wszystkimi układają się bardzo dobrze. Rozpoczynając od kontaktów czysto ludzkich, a kończąc na oficjalnych spotkaniach. Mamy tu jak najbardziej praktyczny ekumenizm. To sprawia, że Irkuck jest ewenementem w tym względzie, gdzie dążenie do jedności i zrozumienia to nie teoria.
Połączyła was m.in. sprawa miejscowego cmentarza zwanego jerozolimskim.
– To był cmentarz wszystkich religii. Największą część stanowili prawosławni, dalej judaiści, katolicy, protestanci i muzułmanie. Nekropolia powstała w 1772 r., kiedy po epidemiach, które rozprzestrzeniały się w Rosji, caryca Katarzyna II zabroniła pochówków wokół miejskich świątyń. Cmentarz funkcjonował do początków XX w. Późniejsze pochówki były już sporadyczne.
Później na scenę wkroczyła władza radziecka, która z cmentarza urządziła sobie poligon do walki z kilkoma religiami naraz.
– W 1932 r. podjęto decyzję o zniszczeniu nekropolii. Podobny los spotkał niemalże wszystkie miejsca pochówku na terenie Irkucka. Płyty nagrobkowe zostały rozbite, posłużyły za materiał budowlany do fundamentów bądź wyłożono nimi drogi. Cenne pomniki zostały zdemontowane, wyszlifowane i ponownie sprzedane komuś, by je postawić już na innych grobach. W 1957 r. władze podjęły decyzję, by na terenie nekropolii urządzić Centralny Park Kultury i Odpoczynku im. 40-lecia Wielkiej Rewolucji Październikowej. W ten sposób na cmentarzu zrobiono wesołe miasteczko i taki stan trwał aż do początków XXI w. Poza tym część terenu przeznaczono pod zabudowę.
Mimo wesołego miasteczka z pewnością nie było tutaj wesoło.
– Gdy pierwszy raz przyjechałem do Irkucka, byłem wstrząśnięty widokiem resztek płyt nagrobkowych walających się na ziemi pośród karuzel i innych atrakcji dla dzieci.
Dziś jest jednak inaczej.
– Działania w celu ratowania cmentarza rozpoczęły się jeszcze w latach 90. XX w. Chcę wspomnieć o wysiłkach miejscowej Polonii: Polskiej Organizacji „Wisła” i powstałej na jej bazie Polskiej Kulturalnej Autonomii „Ogniwo”. Również działania kapłanów, którzy do mojego przyjazdu pracowali w Irkucku, stworzyły dobry grunt pod tę działalność. Osobiście tematem zajmuję się od 2007 r.
I na szczęście nie sam.
– Prawdziwy zwrot w tej pracy miał miejsce pięć lat temu, gdy została zarejestrowana organizacja społeczna Irkucki Nekropol Historyczny. Jej szczególność polega nie tylko na tym, że stara się ona przywrócić status cmentarzy zniszczonym irkuckim nekropoliom. Tę organizację stworzyliśmy, by zabrzmiał wspólny głos wierzących. W jej skład wchodzą oficjalnie prawosławni, katolicy, luteranie, żydzi, muzułmanie i buddyści.
Na czym polega działalność organizacji?
– Przygotowaliśmy plan rekonstrukcji cmentarza jerozolimskiego, który został zaakceptowany przez władze miasta. Udało się zaangażować poważne środki finansowe z budżetu państwowego, ale też z innych źródeł. Dziś jest to już ładnie uporządkowany teren, oświetlony i monitorowany, na którym pojawiły się alejki i ławki dla spacerowiczów. Stoją też tablice informacyjne z historią miejsca i biogramami znanych ludzi pochowanych na cmentarzu.
Jak dużo osób spoczęło w tym miejscu?
– Choć brakuje dokładnych statystyk, liczbę pochowanych tutaj osób należy szacować na 100–120 tysięcy. Na obszarze 19 hektarów znajdowały się groby księży, polityków, powstańców, artystów.
Ile z tego udało się uratować?
– Na powierzchni zachowały się dwa pomniki: publicysty Zagoskina i katolika-dekabrysty Podżio. Ponadto ocalało około 80 płyt nagrobkowych, które sukcesywnie będą wydobywane na powierzchnię.
Udało się także przywrócić dawną nazwę i pamięć o cmentarzu.
– W chwili obecnej kilka razy do roku odbywają się tu ekumeniczne wydarzenia, w których uczestniczą przedstawiciele wszystkich wyznań i religii oraz władze miasta i ciągle rosnąca rzesza mieszkańców. Na początku listopada pójdziemy w procesji ekumenicznej, by złożyć kwiaty, zapalić znicze i pochylić się nad mogiłami spoczywających tutaj ludzi.
Udało się ożywić martwe miejsce. To niezwykłe. I to chyba jeszcze nie koniec działań?
– Chcielibyśmy, by powstało tu muzeum poświęcone historii miejsca, a może też i innych nekropolii Irkucka. W planach jest też postawienie znaków – pomników każdej konfesji i religii. Do tej pory pojawiły się dwa: prawosławnych i żydów.
Katolicy będą następni?
– Nasz projekt jest już gotowy, ale niestety możliwości irkuckiej parafii są mocno ograniczone. Musimy pamiętać, że jako część dużego kompleksu, katolicki pomnik powinien mieć odpowiednie rozmiary i wygląd, co sprawia, że koszt jego budowy to kwota rzędu 133 tysięcy złotych. Szukamy możliwości obniżenia kosztów, ale na razie się to nie udało. Jesteśmy na etapie zbierania środków i poszukiwania ludzi gotowych wesprzeć tę ideę.
Liczę na Czytelników.
– Wdzięczni będziemy też za wszelkie informacje od osób, których bliscy mogli zostać pochowani na irkuckiej nekropolii.
Ratowanie cmentarza jerozolimskiego to nie tylko przykład współpracy i ekumenizmu, to także wzór dla innych podobnych inicjatyw.
– Niemalże wszystkie cmentarze historyczne w Irkucku i okolicach były zrujnowane i ucierpiały w mniejszym czy większym stopniu. Nie chcemy zatrzymywać się tylko na tym, co już udało się osiągnąć. Jesteśmy świadomi, że przed nami ciągle jest wiele pracy.
O. Włodzimierz Siek
Werbista, proboszcz parafii katedralnej w Irkucku