Ówcześni mówili o nim, że jest drugim po Napoleonie największym człowiekiem swojej epoki. Jego prace zachęciły Karola Darwina do zajęcia się naukami przyrodniczymi oraz inspirowały poetę Goethego, gdy tworzył postać żądnego wiedzy uczonego Fausta. Imię Humboldta noszą liczne gatunki zwierząt i roślin, ciała niebieskie oraz miasta. W Ameryce Południowej uważany jest za bohatera – to pod wpływem opowieści Humboldta Simon Bolivar powrócił z Europy do ojczyzny i rozpocząć walkę o wyzwolenie Ameryki spod władzy hiszpańskich kolonizatorów. 14 września mija 250 lat od narodzin człowieka, który zrewolucjonizował nasze spojrzenie na naturę.
Kieszenie pełne kamieni
Dziewiętnastoletni student akademii handlowej obserwuje wpłynięcie statku do portu w Hamburgu. Widok kupieckich okrętów przybywających z odległej Ameryki lub Azji daje nadzieję, że pewnego dnia porzuci znienawidzone cyfry i rachunki. Alexander von Humboldt, syn pruskich arystokratów, ma zgodnie z wolą swojej matki zostać urzędnikiem. Czy może być smutniejszy los dla żądnego przygód młodego człowieka?
Przyszły uczony nie ma szczęśliwego dzieciństwa. Po śmierci ojca wychowaniem Alexandra i jego o dwa lata starszego brata Wilhelma zajmuje się matka. Niestety, jej macierzyńska troska ogranicza się jedynie do zapewnienia dzieciom solidnego wykształcenia. Młody Alexander ucieka z chłodnego, pozbawionego czułości domu, aby godzinami włóczyć się po okolicach rodzinnego Tegel pod Berlinem. To właśnie wtedy rodzi się jego płomienna miłość do nauki i dzikiej przyrody. W czasie wędrówek jego kieszenie zapełniają się kamieniami, piórkami i chrząszczami, czym zyskuje sobie przydomek „małego aptekarza”. Zaczytuje się w dziennikach kapitana Jamesa Cooka, marząc o podróżach do odległych tropików. – Jest we mnie pragnienie – pisze w 1790 r. w liście w do przyjaciela – które często sprawia, iż czuję, jakbym tracił rozum.
Na studiach ekonomicznych ostatecznie wytrzymuje rok – później przenosi się na akademię górniczą. Uwolniony od rachunków, Humboldt w ciągu ośmiu miesięcy przerabia cały program studiów. Gdy był chłopcem, nadmiernie wymagający nauczyciel mówił o nim, że jest opóźniony, co wywoływało w nim niską samoocenę. Jako młodzieniec nie ma już wątpliwości o swoim ponadprzeciętnym umyśle, choć do końca życia lubi, aby upewniać go w jego geniuszu pochlebstwami, a jego cięty język, ujawniający błędy innych, wzbudza popłoch wśród towarzystwa. W wieku zaledwie 22 lat Humboldt uzyskuje tytuł inspektora górnictwa i rzuca się w wir pracy. Mimo to nie wydaje się szczęśliwy – w listach skarży się na samotność, wciąż pali go pragnienie badania dzikiej, nieujarzmionej przez człowieka natury, „jakby ścigało go tysiąc loch”.
Pod Krzyżem Południa
Wszystko zmienia się, gdy w 1796 r. umiera Maria Elisabeth von Humboldt. Poczucie obowiązku wobec matki, które do tej pory dławiło Alexandra, znika. Co więcej, dzięki spadkowi jego marzenie o wielkiej wyprawie nabiera realnych kształtów. Po trzyletnich przygotowaniach Humboldt rusza w największą podróż swojego życia – ku brzegom Nowego Świata. To właśnie ta wyprawa kształtuje jego rewolucyjny pogląd na świat przyrody. Do tej pory uczeni traktowali naturę jako niezwykle finezyjny, boski mechanizm, ale tylko mechanizm. Za Kartezjuszem uważano, że zwierzęta są tylko pozbawionymi zdolności rozumienia i odczuwania automatami. Isaac Newton, dając podwaliny pod fizykę klasyczną, pokazał, że wszechświatem rządzi mechanika oparta na matematyce. Natura wydaje się przewidywalna, możliwa do kontroli i w pewien sposób martwa. Kiedy Humboldt stawia stopę na amerykańskiej ziemi, odkrywa jednak, jak bardzo uczeni oświecenia się mylą.
Dżunglę przepełnia gwar ptaków, brzęczenie owadów, okrzyki małp, nocą słychać nawet pochrapywanie rzecznych delfinów. Rośliny zadziwiają różnorodnością form i kolorów. Amazonia aż wrze od wszechobecnego życia. Alexander jest zachwycony. Pod wpływem przyjaźni z niemieckim poetą Goethem patrzy na naturę nie tylko przez „szkiełko i oko”, ale także sercem. „Naturę należy doświadczać poprzez uczucia” – pisze w liście do Goethego. Ci, którzy chcą opisać świat, jedynie klasyfikując rośliny, zwierzęta i minerały, „nigdy się do niej nie zbliżą”. W Ameryce Humboldt tworzy wizję natury nie jako złożonego z niezależnych części mechanizmu, lecz ciała, w którym usunięcie jednego elementu doprowadzi do okaleczenia całego organizmu. Ze szczytu wulkanu Chimborozo spogląda na Ziemię jako na całość – dostrzega podobieństwa między roślinnością And a florą porastającą alpejskie skały, porównuje amerykańskie doliny z tymi widzianymi w Anglii i zastanawia się nad wpływem prądów morskich na kształtowanie się klimatu. Natura jawi się w jego oczach jako globalna dynamiczna sieć zależności, w którym każdy organizm pełni ważną funkcję. Dotyczy to również człowieka.
Barbarzyńcy z Europy
Tak jak w opowieści o biblijnym Edenie, również rajski ogród Ameryki Południowej jest skażony złem. Przez okno mieszkania w Caracas (dzisiejsza Wenezuela) Humboldt codziennie ogląda targ niewolników. Widzi kupców zaglądającym niewolnikom w zęby niczym koniom, słyszy brzdęk kajdan i drży z gniewu na widok pleców przeoranych bliznami po chłoście. W Meksyku odwiedza kopalnie, gdzie robotnicy złapani w potrzask długów za głodowe stawki noszą na barkach ciężkie bloki kamieni. Nie pojmuje, jak to możliwe, że podziwiane przez niego Stany Zjednoczone, które stawiają wolność jako swoją najwyższą wartość, równocześnie tolerują niewolnictwo. Gdy po pięciu latach wraca do Europy i zaczyna publikować relacje z podróży, ostro krytykuje kolonializm, nie wahając się przed nazywaniem Europejczyków barbarzyńcami. Jest pierwszym badaczem, który dostrzega związek pomiędzy kolonializmem a dewastacją środowiska naturalnego oraz jako pierwszy opisuje wpływ człowieka na zmianę klimatu. Proroczo wymienia nadmierną irygację, karczowanie lasów oraz „wielkie masy pary i gazu” wytwarzane przez ośrodki przemysłowe, jako czynniki niebezpiecznych zmian klimatycznych. Wszystko jest ze sobą powiązane. Natura, sztuka, ekonomia, polityka i ludzka moralność tworzą jeden kosmos, oddziałując na siebie nawzajem.
Dziedzictwo
Alexander całe życie poświęca nauce. Nigdy się nie ożenił, a jego jedyną rodziną jest brat Wilhelm i szwagierka. Po powrocie do Europy nieustannie pisze, wykłada, prowadzi korespondencje z uczonymi i literatami. Galeria postaci, na których odciska swoje piętno, jest nieprawdopodobnie długa i obejmuje m.in. Thomasa Jeffersona, Simona Bolivara, Karola Darwina, poetów Goethego, Wordswortha i Whitmana. Pozostaje aktywny aż do późnej starości – jako 60-latek wybiera się w drugą wielką ekspedycję przez Rosję, docierając aż do granicy z Chinami. Umiera w 1858 r., miesiąc po oddaniu wydawcy rękopisu piątego tomu monumentalnego Kosmosu, w którym zawarł całą ówczesną wiedzę naukową dotyczącą świata przyrodniczego oraz dziejów człowieka.
Alexander von Humboldt nie wymyślił żadnej nowej teorii, nie odkrył nieznanego lądu ani nie sformułował nowego prawa, i chyba dlatego dziś jest badaczem na poły zapomnianym. Pruski uczony zrobił coś zdecydowanie bardziej ulotnego, choć nie mniej doniosłego – on „wymyślił naturę” – jak pisze jego biografka Andrea Wulf – zmienił sposób jej postrzegania, dzięki czemu jej dalsze badania były w ogóle możliwe. Myśleć globalnie, szukać powiązań między pozornie obojętnymi sferami oraz: wyjść z domu, otworzyć oczy i uszy, jak dziecko zachwycić się kolorem nieba, żywotnością ostu przeciskającego się przez płyty chodnika oraz eleganckim kształtem sylwetki sroki – to przesłanie, które Alexander von Humboldt zostawił dla każdego z nas.
Korzystałam z biografii Człowiek, który zrozumiał naturę. Nowy świat Alexandra von Humboldta Andrei Wulf.