Logo Przewdonik Katolicki

Terapia naturą

Bogna Białecka

Wakacje to doskonała okazja doświadczenia uzdrawiającej mocy kontaktu z naturą. Nie, to nie przesada. Ostatnie lata dostarczają nam coraz więcej dowodów leczniczego wpływu przyrody na psychikę człowieka.

Terapia naturą, nazywana też ekoterapią, obejmuje dość szerokie spektrum technik, których celem jest poprawa zdrowia psychicznego i fizycznego człowieka – zwłaszcza zanurzonego na co dzień w betonowym otoczeniu mieszkańca miasta. Jednym z bardziej egzotycznych przykładów ekoterapii jest shinrin-yoku, kąpiele leśne, obejmujące szereg zadań i ćwiczeń do wykonania w specyficznym środowisku japońskich lasów.
Nie każdego jednak stać na wyprawę do Japonii. Jak zatem możemy wykorzystać wiedzę o leczniczym wpływie natury w sytuacji typowych polskich wakacji nad morzem, jeziorem lub w górach?
 
Uwaga na ideologię
Na wstępie słowo ostrzeżenia. Wiele z podejść ekoterapii opiera się na newage’owych założeniach. Według wielu praktyków istotę tej terapii stanowi odzyskanie poczucia jedności z „Matką Ziemią”. Wierzą oni, że Ziemia stanowi specyficzny, samoregulujący się nadorganizm, a zatem gdy człowiek uzyskuje zdolność zsynchronizowania się z tym systemem, doświadczy uzdrowienia zarówno w sferze ciała i emocji, jak i duszy. Jeżeli ktoś oglądał film Avatar, to wie, o co mniej więcej chodzi. Jednak gdy odrzucimy newage’owe wierzenia, pozostaje nadal sporo dowodów naukowych na leczniczy wpływ przyrody.
 
Dowody na uzdrawiającą moc obcowania z naturą
Kontakt z przyrodą zapewnia najlepszy rodzaj relaksu dla miastowego człowieka. Szczególnie wyraźnie wykazały to dwa badania. Pierwsze przeprowadził psycholog Terry Hartig. Na początku badani przez 40 minut intensywnie pracowali umysłowo. Potem przez kolejne 40 minut część z nich spacerowała po lesie, część po mieście, a reszta słuchała ulubionej muzyki. Cóż się okazało? Najlepiej odpoczęły osoby, którym dano szansę spaceru po lesie. Drugie badanie przeprowadziła angielska organizacja charytatywna Mind. Spacery w przyrodzie według ich analizy zredukowały symptomy depresji aż u 71 proc. uczestników badania (dla porównania, spacer po centrum handlowym poprawił nastrój 41 proc. badanych).
Jednak już samo słuchanie odgłosów natury – takich jak szum liści, morza, szemranie strumyka, delikatny śpiew ptaków, odgłos fontanny – wpływa pozytywnie na emocje, uspokaja i sprawia, że mniej się irytujemy. Najnowsze badania w tym zakresie pochodzą z roku 2018, a przeprowadziła je Myriam Verena Thoma, psycholog z Zurychu, z zespołem.
Moją uwagę szczególnie przyciągają jednak liczne badania dotyczące wpływu natury na dzieci. Okazuje się, że dzieci mieszkające w miejscach otoczonych terenami zielonymi (czy na wsi, czy w mieście) są mniej impulsywne, spokojniejsze, łagodniejsze w emocjach. Co więcej, regularne spacery po terenach zielonych redukują symptomy ADHD. Spacery takie bardzo korzystnie wpływają też na osoby z alzheimerem. Jednak nawet umieszczenie kwiatów i doniczek z roślinami w miejscu pracy, w domu czy na balkonie pomaga w zachowaniu lepszego nastroju i podnosi produktywność.
 
Terapia naturą – jak to robić z głową?
Najprostsza metoda to zwykły spacer w zieleni. Pod pewnymi warunkami! Musimy pozwolić sobie w pełni tej natury doświadczyć. Przede wszystkim należy wyłączyć telefon, by nie powodował ciągłego rozproszenia i niepokoju SMS-ami, dzwonkami i dźwiękiem powiadomień. Tym, co słyszymy, powinny być odgłosy natury – nie muzyka ze słuchawek, koncert czy hałas samochodów. Nie należy też „uprzyjemniać sobie” spaceru spożywaniem napojów wyskokowych czy innych używek. Jeśli kogoś nudzi zwykły spacer, może być to chodzenie z kijkami, jazda rowerem, spływ kajakiem itp. Ważne jest jednak wyeliminowanie zarówno źródeł hałasu czy muzyki, jak i unikanie używek: spacer „na dymka” nie równa się spacerowi, w czasie którego oddychamy czystym powietrzem.
Kolejna propozycja to prace w ogródku, nazywane szumnie hortikuloterapią. Chodzi tu zarówno o kopanie ziemi, grabienie, wyrywanie chwastów, jak i sadzenie kwiatów, przycinanie żywopłotów itp. Co ciekawe, hortikuloterapię poleca się szczególnie przy leczeniu stresu pourazowego, wypaleniu zawodowym oraz w trakcie terapii uzależnień.
Od dawna znana jest hipoterapia – która jest terapią kompleksową. Jazda konna nie tylko usprawnia fizycznie, koń jest zwierzęciem niezwykle pozytywnie wpływającym na emocje, a jego wyczesywanie i karmienie jest równie terapeutyczne jak sama jazda. Generalnie kontakt z oswojonymi zwierzętami również wpływa kojąco na człowieka. Na przykład mruczenie zadowolonego, głaskanego kota (jak wykazały zresztą badania naukowe) poprawia nastrój. Zabawa z radosnym, entuzjastycznie reagującym na każde zachowanie pana czy pani pieskiem – jeszcze bardziej.
W kontakcie ze zwierzętami jedna zasada jest bardzo ważna: dotykamy tylko i wyłącznie zwierząt oswojonych. Choć większości z nas może się to wydawać oczywiste, nie należy próbować przytulać niedźwiadka, lisa czy łabędzia. Piszę o tym w ogóle właśnie dlatego, że część ludzi „miastowych” zapomina, że przyroda może być niebezpieczna, a dzikie zwierzęta zarówno mogą śmiertelnie zaatakować, jak zarazić nieostrożnego poszukiwacza pozytywnych wrażeń – na przykład wścieklizną.
Następna propozycja to ćwiczenia fizyczne, jednak na łonie natury. Jeśli ktoś ma do wyboru ćwiczenie w hali na symulatorze roweru albo jazdę po parku prawdziwym rowerem, nie powinien ani chwili się wahać. W dzisiejszych czasach odpada argument, że sport uprawiany na urządzeniach stacjonarnych daje lepszą kontrolę nad jakością ćwiczeń. Istnieje wiele gadżetów umożliwiających kontrolę jakości, np. aplikacje mierzące intensywność ćwiczeń, przejechany dystans czy nawet obliczające spalane kalorie.
 
Miastowe namiastki
Co jednak z ludźmi skazanymi na przebywanie w betonie w środku lata? Warto wybrać się na najbliższą giełdę kwiatową i zainwestować w kilka doniczek z roślinami. Nawet osoba o marnych umiejętnościach ogrodniczych jest w stanie znaleźć kilka odpornych na możliwe zaniedbania, a rytuał codziennego podlewania kwiatka może stać się ważnym elementem przerwy od obowiązków.
Inną prostą rzeczą do zastosowania w pracy jest wyciszenie odgłosów biura za pomocą nagrań na przykład fal morskich odsłuchiwanych na słuchawkach – dostępnych jest sporo darmowych nagrań tego typu. Jeżeli w pobliżu miejsca pracy jest fontanna, warto przy niej zjeść lunch czy zabrane z domu kanapki; można też posiedzieć przy niej chwilę, robiąc np. notatki, pisząc kilka słów w dzienniku czy nawet odmawiając dziesiątkę różańca. Szum spadającej wody okazuje się jednym z najlepiej relaksujących odgłosów natury. Z kolei jeśli gdzieś niedaleko miejsca pracy jest trawnik, warto rozważyć przejście się po nim boso. Jeżeli jest ci głupio, może namówisz kolegę lub koleżankę z pracy i zrobicie to razem? A może rozłożycie na trawie kocyk i zjecie tam kanapki w czasie przerwy? Idealnym miejscem byłby oczywiście trawnik przy fontannie, ale zwykle nie mamy takiego luksusu.
Najlepiej mają osoby pracujące czy mieszkające w pobliżu ogrodu botanicznego. Nie chodzi tu tylko o zieleń, lecz o olejki eteryczne i zapachy. Eukaliptus, sosny, jaśminy i inne delikatne zapachy też poprawiają nastrój. Oczywiście tylko osobom niemającym alergii. W ostateczności namiastką takiego ogrodu jest przynoszenie roślinnych olejków i – za zgodą współpracowników – ożywianie pomieszczenia ich delikatnym, kojącym zapachem.
Niezależnie od tego jak spędzamy wakacje, warto wykorzystać każdą okazję latem, by w ciszy naturalnych odgłosów natury przespacerować się, poćwiczyć wśród zieleni czy nawet posiedzieć z książką pod drzewem. Pamiętajmy, jak dobre jest to dla naszego zdrowia zarówno fizycznego, jak emocjonalnego.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki