Niełatwo się do niej przyznać. Trzeba umieć sobie radzić – świadczy to o twoim sprycie i umiejętnościach. Powinieneś stale polepszać jakość swojego życia. Znaleźć sposób. Dbać o swoje szczęście. To prawda, jednak każdy z nas miewa chwile, w których bije głową w mur.
Bezsilny czy bezradny
Bezsilność w języku polskim oznaczała kiedyś brak siły fizycznej. Obecnie wyraża też „niemożność poradzenia sobie”; bezsilny to „nieumiejący albo niemogący czemuś podołać”. Mamy więc tu komponent siły fizycznej, ale też umiejętności (ale skoro nie umiesz, to może jesteś w stanie się nauczyć?). Język polski ma dużo niuansów, ale przyjmijmy, że bezsilność to fizyczna niemożliwość, np. jesteśmy bezsilni wobec zmian pogodowych, ale nie jesteśmy wobec nich bezradni (możemy włożyć odpowiedni strój). Czyli przyjęcie swojej bezsilności nie oznacza trwania w bezradności.
Bezradność to brak rozwiązań, rad, w danej sytuacji. Bezradny to „niemogący sobie poradzić”. Samemu sobie czasem trudno radzić, przyda się nam zewnętrzna perspektywa. Jeśli kończą się nam pomysły i rozwiązania, to może czas spróbować czegoś innego, zasięgnąć rady, poprosić o pomoc. Inny wydźwięk ma już słowo „nieporadność” – „nieumiejący sobie poradzić; ale też niezaradny, bez wprawy, niefachowy”. Czyli ktoś taki, kto mógłby już sobie radzić, ale najwyraźniej się do tego nie nadaje albo nie wkłada wystarczająco sporo wysiłku.
Czasami nawet słyszymy takie zaprzeczanie poczuciu bezradności: „Nie radzisz sobie? Może powinieneś się bardziej postarać?”
Czy bezradności można się wyuczyć?
W latach 70. w psychologii dzięki badaniom Martina Seligmana pojawiło się określenie „wyuczona bezradność”. Oznacza to przekonanie o braku związku własnych działań z jego konsekwencjami. Czyli w praktyce robię coś, ale nie przynosi to pożądanego efektu. A jeśli taka sytuacja powtarza się i utrwala, staje się to moim trwałym przekonaniem. W życiu codziennym możemy je czasem zaobserwować np. w przypadku osób długofalowo korzystających ze wsparcia pomocy społecznej, bezrobotnych albo żyjących w biedzie. Podejmowanie przez nie nowych działań bywa utrudnione przez niesprzyjające otoczenie, a nie podejmując działań, przyzwyczajają się do obecnego stanu i w ten sposób wchodzą w błędne koło. Wpływa to na postrzeganie aktualnej sytuacji, utrudnia uczenie się nowych rzeczy, obniża motywację do działania, wychodzenie z porażek oraz sprzyja apatii, utracie nadziei i wycofaniu się z kontaktów społecznych.
Seligman podkreślał, że dla wyuczonej bezradności ważne jest nie tyle rzeczywiste sprawowanie kontroli, ale przekonanie o posiadaniu lub nieposiadaniu tej kontroli. Dlatego dwie osoby pochodzące z tego samego środowiska, żyjące w podobnie trudnych warunkach, mogą poradzić sobie lepiej lub gorzej, w zależności od tego, jakie są ich przekonania.
O skrajnym przykładzie bezsilności pisał Viktor Frankl w eseju Człowiek w poszukiwaniu sensu, opisujący sytuację swoją i swoich współtowarzyszy w obozie koncentracyjnym w trakcie II wojny światowej. Wielu ludzi popadało w zobojętnienie, a Frankl jako lekarz psychiatra obserwował, że kiedy ludzie tracili wolę życia, w wielu przypadkach szybko umierali, „prawdziwą przyczyną ich śmierci była jedna i zawsze ta sama: utrata nadziei”. I dalej pisze: „My, którzy żyliśmy w obozach koncentracyjnych, pamiętamy ludzi, którzy chodzili po barakach, pocieszając innych, oddając ostatni kawałek chleba. Być może było ich niewielu, ale są oni wystarczającym dowodem na to, że człowiekowi można zabrać wszystko za wyjątkiem jednej rzeczy: ostatniej z ludzkich wolności – wyboru swojej postawy w każdych okolicznościach, wyboru swojej drogi”.
Przekonany, że nie warto
Jeśli uważasz, że głosowanie w wyborach nie ma sensu, bo i tak nic to nie zmieni, nie pójdziesz zagłosować i stracisz możliwość wywarcia wpływu swoim działaniem. Jeśli myślisz, że nie ma sensu starać się o awans w pracy, bo miejsca i tak są dawno przydzielone koleżkom dyrektora, najpewniej tego awansu nie dostaniesz. Jeśli syn sąsiadki głośno słucha muzyki, a tobie to przeszkadza, ale jej o tym nie mówisz, bo przecież „cała ich rodzina jest dziwna i lepiej z nimi nie zadzierać”, muzyka nadal będzie grała.
W radzeniu sobie z własną bezradnością lub zaakceptowaniu jej warto przyjrzeć się swoim przekonaniom. Oprócz tego, że dbamy o zdrowe jedzenie, możemy też zdrowo i niezdrowo myśleć. Przydatne mogą być tutaj zasady zdrowego myślenia, które sformułował Maxie C. Maultsby, używane m.in. w programie Simontowa w pracy z pacjentami onkologicznymi. Cechy zdrowego i niezdrowego myślenia przedstawione są w ramce obok. Najważniejsze pytanie brzmi: czy to, co myślę, mi pomaga?
Po co ci zdrowe myślenie?
Ponieważ myśli i przekonania mają wpływ na nasze emocje, by poczuć się zdrowiej, możesz myśleć zdrowiej. Maultsby proponuje pięć kryteriów. Twoje myślenie jest zdrowe, jeśli jest oparte na faktach („powiedziałem «dzień dobry», a sąsiad mi nie odpowiedział” jest faktem, ale „sąsiad mnie nie lubi” jest już naszą interpretacją), pomaga ci chronić twoje życie i zdrowie (jeśli nadmiernie się krytykujesz, to raczej ci to nie pomaga), pomaga osiągnąć twoje bliższe i dalsze cele (jeśli myślisz, że nigdy nie nauczysz się prowadzić albo parkować, to raczej nie pomaga to w dalszej nauce), pomaga ci uniknąć najbardziej niepożądanych konfliktów lub rozwiązywać je (jeśli uważasz, że twój przełożony cię nie lubi, to takie myślenie raczej nie pomoże w waszej relacji) i pomaga ci czuć się tak, jak chcesz bez nadużywania żadnych substancji (np. zajadanie stresu albo poprawianie sobie humoru alkoholem).
Siła z bezsilności
Z bezsilnością i bezradnością mogą wiązać się różne emocje. Gdy przyznajemy, że nie mamy na coś wpływu, pojawić się może smutek, żal, opłakanie niespełnionych potrzeb, gniew. Pytanie, które może nas tutaj wesprzeć, to: co mówią mi moje emocje? O jakie moje potrzeby chcę się teraz zatroszczyć? Szczególnie silne emocje mogą pojawiać się, gdy sytuacja powoduje cierpienie, a nie mamy na nią wpływu: kataklizmy, krzywda dzieci, wojny, choroby, terroryzm, zabójstwa. Jednak gdy taka sytuacja dotknie nas, kogoś z naszych bliskich czy pojawi się w przestrzeni publicznej, może wywołać nieoczekiwaną reakcję. Zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza w trakcie finału WOŚP dotknęło wiele osób. Patrycja Krzymińska na co dzień krawcowa z Gdańska, zainicjowała na Facebooku zbiórkę pieniędzy pod hasłem „Zapełnijmy ostatnią puszkę Pana Prezydenta dla WOŚP”. W dwa tygodnie zamiast docelowej kwoty 1000 zł zebrała… 16 mln, dzięki zbiorowemu poruszeniu ludzi w kraju i za granicą. Czy miała doświadczenie w takich akcjach? Wcześniej angażowała się w różne zbiórki, pomoc schroniskom, ale nigdy na taką skalę. Dziś grupa na Facebooku, którą założyła, liczy 7 tys. członków i skupia ludzi, którzy dalej chcą pomagać, zbierając np. na rehabilitację ciężko chorych dzieci. To przykład tego, jak bezsilność w obliczu tragedii można zmienić w coś dobrego i dać nadzieję innym.
JAK ODRÓŻNIĆ NIEZDROWE MYŚLENIE OD ZDROWEGO?
Niezdrowe jest:
- rozmyślanie o tym, co może pójść nie tak (jeśli teraz moja rodzina jest zdrowa i dobrze nam się wiedzie, to na pewno coś się popsuje niedługo, nie może być tak dobrze)
- myślenie o tym, co jest poza moją kontrolą (korki, pogoda)
- przyjmowanie, że przeszłość ciągle na mnie wpływa (gdyby rodzice inaczej mnie wychowali, byłoby lepiej)
- zakładanie, że powinno być mi przykro, jeśli innym ludziom jest przykro i mają problemy
Zdrowe jest:
- docenianie tego, co jest, bez czarnowidztwa i skupiania się na tym, co może pójść nie tak
- dbanie o swoje zdrowie i to, na co mam wpływ
- skupianie się na tym, co mogę zmienić (jeśli stoję w korkach i nie mogę wysiąść, to może wezmę kilka oddechów albo posłucham ciekawej audycji)
- przyjęcie, że częściowo moje przekonania są tworzone przez przeszłe doświadczenia, wychowanie etc., ale mogę nad nimi pracować i je zmieniać
- przekonanie, że nie rozwiążę problemów innych ludzi ani nie poprawię ich złego samopoczucia, jeśli sami nie chcą sobie pomóc
CECHY ZDROWEGO MYŚLENIA
- zdrowe myślenie spełnia co najmniej trzy z pięciu zasad wspomnianych w tekście
- wszystkie zasady są tak samo ważne
- niektóre zasady nie mają zastosowaniach w pewnych sytuacjach
- to, co jest zdrowe dla jednej osoby, nie zawsze będzie zdrowe dla innej
- to, co jest zdrowe w danej chwili, niekoniecznie będzie zdrowe w innym czasie