Logo Przewdonik Katolicki

Bóg dla każdego – Komunia dla dzieci z niepełnosprawnością intelektualną

Weronika Frąckiewicz
fot. Lidia Piasecka

Komunia dla osób z niepełnosprawnością intelektualną wciąż stanowi pewnego rodzaju problem. Czy warto, czy potrzeba, czy te osoby cokolwiek rozumieją? Podobne pytania rozmywają istotę i sens przyjmowania Eucharystii.

Wyjątkowy dzień Pierwszej Komunii: wszystko zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach, tłumy gości z prezentami, świątynie tonące w kwiatach. Od wielu miesięcy w kościołach odbywają się próby, aby rzędy idące do Komunii były proste, ręce perfekcyjnie złożone, a pieśni przewidziane na tę okazje wybrzmiały jednym, słodkim, dziecięcym głosem. Są jednak dzieci, które nie wpisują się w ten idealny krajobraz. Mimo że nierzadko swoim zachowaniem łamią wszelkie formy i schematy, nie odbiera to absolutnie niczego z ważności tego dnia.
 
Za krótka alba
Karol nie lubi czekać. Gdy jego cierpliwość poddawana jest próbie czasu, nerwowo podskakuje, macha rękoma przed twarzą lub gryzie się dość mocno w dłonie. Ponieważ nie mówi, znalazł taki właśnie sposób manifestacji zniechęcenia. Tak samo było przed Pierwszą Komunią Świętą. Wszystkie dzieci – a przystępowało ich do sakramentu wtedy około dwudziestki – miały czekać na księdza, który uroczyście wprowadzał je do kościoła. Kiedy czas oczekiwania nieznacznie się wydłużył, Karolowi puściły nerwy. Na szczęście tylko na chwilę. Po wejściu do kościoła i rozpoczęciu uroczystości kryzys został zażegnany. Wszyscy byli w szoku, że Karol wytrzymał godzinę bez protestów. Za parę dni minie rok od jego Pierwszej Komunii. Poszedł do niej jako 13-latek. Wtedy właśnie, jak przyznaje mama chłopca, był najwłaściwszy czas, aby przystąpił do sakramentu. – Zawsze chcieliśmy, żeby Karol przystąpił do Komunii, ale nigdy jakoś nie było to możliwe. A to stresowaliśmy się, że nie wytrzyma napięcia, a to mieliśmy za dużo obowiązków codziennych, a to nasz młodszy syn przygotowywał się do sakramentu. Było to dla nas ważne, dlatego nie chcieliśmy tego załatwić tylko po to, żeby mieć z głowy – wyznaje mama Karola. Wraz z grupką rodziców ze szkoły chłopca postanowili dołączyć się do przygotowań pierwszokomunijnych w duszpasterstwie osób z niepełnosprawnością intelektualną. Sam dzień Komunii był dla całej rodziny bardzo wzruszający. Siedzieli wszyscy razem w ławce: mama, tata, młodszy brat Karola i on sam. Początkowo miał iść w albie. Jednak ze względu na jego ponad 170 cm wzrostu zdecydowali się na białą koszulę, spodnie i krzyż. – Karol przez całą uroczystość delikatnie bawił się krzyżem. Ewidentnie to go uspokajało – przyznaje mama. Po uroczystości w kościele zrobili małe przyjęcie w domu. Z pieniędzy, które Karol dostał w prezencie, kupili tandem. Dziś mogą całą rodziną jeździć na wycieczki rowerowe.
 
Komunikant do ręki
W tym roku Wojtek po raz pierwszy przygotowuje samodzielnie dzieci z niepełnosprawnością intelektualną do Pierwszej Komunii. Dziesięcioosobowa grupa dzieci pójdzie w połowie maja do Komunii w jednej z poznańskich parafii. Będzie bardzo kameralnie. Kościół jest sam w sobie piękny, więc nie potrzebuje wielu ozdób. Każde dziecko będzie też miało swojego opiekuna. – Mimo że jestem głównym odpowiedzialnym za przygotowanie dzieci, czuję duże wsparcie grona pedagogicznego szkoły, w której pracuję. Przygotowując dzieci, robię wszystko, aby zbytnio nie obciążać rodziców. Oni i tak mają na co dzień nadmiar wszelkich obowiązków związanych z opieką nad niepełnosprawnym dzieckiem – mówi. Wojtek nie ma wątpliwości, że każde dziecko niepełnosprawne intelektualnie powinno mieć możliwość przyjęcia Komunii św. Argument o rozumieniu czy też nierozumieniu istoty Eucharystii w tym przypadku nie ma racji bytu. – Świadomość życia sakramentalnego zmienia się i ewoluuje u każdego człowieka. Wszyscy mamy kryzysy w rozumieniu, czym jest i jaką rolę odgrywa naprawdę Najświętszy Sakrament w naszym życiu. Biorąc pod uwagę sprawność intelektualną jako kryterium gotowości, można się nieźle pomylić i źle ocenić, czy ktoś rozumie sens, czy nie. Myślę, że w tej kwestii warto jest zaufać Duchowi Świętemu i łasce. Najgorsze to pozbawić kogoś możliwości życia w łasce ze względu na błędną ocenę świadomości – dodaje Wojtek.
Samo przygotowanie dzieci to proces. Główna część formacji przedkomunijnej ma miejsce na lekcjach religii. Przed samą Komunią dzieci kilka razy odwiedzą kościół, aby oswoić się z miejscem oraz odbyć próby. Najbardziej niepewnym momentem całej uroczystości będzie sama chwila przyjęcia Hostii, ale na to Wojtek znalazł dobry patent. – Kupiłem komunikanty. Na początku dałem je dzieciom do ręki, żeby dotknęły, obejrzały, powąchały. Za drugim razem same je wzięły, a za trzecim podejściem mogliśmy poćwiczyć ten moment, w którym ksiądz będzie dawał Hostie. Dzieci bardzo fajnie wchodzą w te próby – przyznaje katecheta.
 
Bóg ma tajemnice
Zanim ks. Krzysztof Stefański trafił do duszpasterstwa osób z niepełnosprawnością intelektualną, nie miał tak częstych kontaktów z osobami niepełnosprawnymi. Dziś odprawia comiesięczne Msze św., odwiedza szkoły specjalne, a także wspiera katechetów w przygotowaniu dzieci do Pierwszej Komunii Świętej. I spowiada. – Często podczas spowiedzi widzę, że mimo swoich ograniczeń dzieci czują, o co tu tak naprawdę chodzi. Przychodzą do mnie z symbolem smutnej buzi. Niekiedy pomagam im w przypomnieniu sobie, co złego wydarzyło się w ich życiu. Dzieci, które nie mówią, pokazują, co zrobiły na specjalnych obrazkach. Po skończonej spowiedzi otrzymują czerwone serce – symbol tego, jak bardzo Pan Bóg je kocha – mówi. Podobnie zresztą sprawowanie sakramentów z udziałem osób z niepełnosprawnością przedstawiają wytyczne Konferencji Episkopatu USA (fragmenty na stronie obok). W duszpasterstwie prowadzonym przez ks. Krzysztofa wszystko: Msza św., spowiedź i całe przygotowanie do Pierwszej Komunii, jest dostosowane do możliwości dzieci. – Wraz z katechetami robimy wszystko, aby dzieci mogły się maksymalnie zaangażować. Są to proste gesty, śpiewy, symbole. Ostatecznie jednak we wszystkim, co się odbywa i jak to dzieci przeżywają, jest pewnego rodzaju tajemnica. Wychodzę z założenia tajemnicy obecności Pana Boga w ich życiu. Pewne kwestie są wiadome tylko Jemu i temu konkretnemu dziecku. Nikt inny nie ma do nich dostępu – uważa ks. Krzysztof. Jak sam przyznaje, niejednokrotnie towarzysząc dzieciom z niepełnosprawnością intelektualną doświadcza wzruszenia. – Ono wynika z faktu, że człowiek tak delikatny i słaby jest aż tak otwarty na ten piękny dar, jakim jest sakrament Eucharystii – wyznaje ks. Krzysztof.
 
Sto procent akceptacji
19 maja Ada po raz pierwszy przystąpi do Komunii. Wraz z dziesiątką dzieci, w kameralnym gronie bez tłumów i nadmiernego szumu wokół samej uroczystości. Będzie kilka osób z rodziny i kilku nauczycieli. Dziewczynka ma autyzm, więc nadmiar bodźców mógłby podziałać na nią deprymująco, dlatego mama nie zdecydowała się na Komunię w swojej parafii. – Nie wyobrażam sobie, że Ada idzie do Pierwszej Komunii z dziećmi pełnosprawnymi. Za duża grupa, zbyt wielka presja, przepych i rygorystyczna organizacja całej uroczystości. Wiem, bo niedawno przerabialiśmy to z młodszym synem – wspomina mama Ady. Dziewczynka wraz z mamą uczestniczy w Mszach św. dla dzieci, bo wtedy nikt nie zwraca zbytniej uwagi na to, że podskakuje, śmieje się, krzyczy lub klaszcze. Mamie Ady zależy, żeby córka miała pełen dostęp do życia sakramentalnego, żeby nic nie zostało jej zabrane przez jej ograniczenia. – W Polsce Pierwsza Komunia jest naturalnym etapem w życiu prawie każdego dziecka. Chciałabym także ze względów religijnych dać Adzie możliwość korzystania w pełni z tego, co ofiarowuje Kościół. Nie chcę, aby omijały ją wydarzenia, w których uczestniczą inni ludzie – przyznaje mama. I śmieje się, że uczestnictwo we Mszy to trochę zalecenia terapeutyczne. – To, żebyśmy zaczęli zabierać córkę do kościoła, zasugerowała nam jedna z terapeutek. Wcześniej mieliśmy wiele obaw z tym związanych. Na Mszy jest pewien schemat działania, proste gesty powtarzane przez wszystkich, wiele przewidywalnych sytuacji i zachowań. Dużym plusem jest też muzyka, którą Ada bardzo lubi. Po pewnym czasie zauważyliśmy, że w kościele rzeczywiście dobrze się czuje, a cała atmosfera wpływa na nią pozytywnie – mówi. Przyznaje też, że przeżywa lekki stres związany z dniem uroczystości: czy Ada wytrzyma, czy otworzy buzię we właściwym momencie, czy nie zdarzy się coś, co wyprowadzi ją totalnie z równowagi. Dzięki katechecie, w którym mają wsparcie, nie dopuszcza do siebie najczarniejszych myśli. Ma również świadomość tego, że wszystkie dzieci są w tej samej sytuacji i cokolwiek się wydarzy, nikt nie będzie zdziwiony. – Trochę się obawiam, czy Ada nie zacznie protestować albo wyrywać się, bo nagle stwierdzi, że ma dość. Z drugiej strony mam świadomość, że wszyscy, którzy tam będą, zdają sobie sprawę z ograniczeń naszych dzieci i każde zachowanie będzie w stu procentach akceptowane, nawet takie, które gdzie indziej mogłoby szokować. To mi daje dużo komfortu psychicznego – przyznaje mama Ady.
 
W swoim tempie
Kasia uczy religii w szkole specjalnej od 20 lat. Przez długi okres swojej pracy zawodowej przygotowywała dzieci do Pierwszej Komunii Świętej. Uważa, że samo przygotowanie dziecka niepełnosprawnego do przyjęcia sakramentu to proces, którego nie da się zamknąć w ściśle określonych ramach. – W przygotowaniu dziecka niepełnosprawnego intelektualnie nie chodzi o to, żeby je czegoś nauczyć. Celem nie jest odpytywanie z formułek czy zasad wiary. W tym wszystkim najważniejsza jest jedna kwestia: przyjaźń człowieka z Bogiem. Należy zrobić wszystko, żeby dziecko wprowadzić w atmosferę tej przyjaźni – uważa Kasia. Mimo że już tyle lat ma kontakt z dziećmi niepełnosprawnymi i obserwuje ich relacje z Bogiem, wciąż nie może się nadziwić ich intuicji w kwestiach wiary. – Do końca nie mogę pojąć, jak dzieci pozornie słabe i na pierwszy rzut oka niewiele rozumiejące, świetnie łapią ten kontakt z Panem Bogiem. Jakby uruchamiały jakiś szósty, siódmy czy dziesiąty zmysł. Czasem spostrzegam, że to nie ja je uczę, ale one mnie – mówi. Każde dziecko to osobna historia, osobne tempo oswojenia się z tematem. Na dzieciach z niepełnosprawnością intelektualną nie można niczego wymuszać, to one dyktują tempo, a wszyscy towarzyszący w przygotowaniach podążają krok za dzieckiem. – Jeden z naszych uczniów, mimo wszelkich zabiegów, jakie czyniliśmy wraz z rodzicami, nie chciał przyjąć Komunii – opowiada Kasia. – Kiedy ksiądz podnosił Hostię, by podać ją chłopcu, ten zamykał buzię i nie było siły, żeby go namówić na otwarcie. Tak minęły trzy lata od dnia, w którym wraz z innymi dziećmi przystępował do sakramentu. Aż pewnego dnia, na pielgrzymce, stojąc w tłumie pątników chłopak jak gdyby nigdy nic przyjął Komunię. Od tamtej pory nie ma najmniejszych oporów.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki