Logo Przewdonik Katolicki

Nie ma innej drogi

Tomasz Królak
fot. Magdalena Książek

Bardzo przeżyłem film Tomasza Sekielskiego. Cieszę się, że powstał. Wierzę, że przysłuży się dobrej sprawie i pomoże Kościołowi lepiej pełnić misję powierzoną przez Chrystusa.

Nieco patetycznie to zabrzmiało, ale tak właśnie myślę. Nie oznacza to, że uważam Tylko nie mów nikomu za film bez wad. Można mieć wątpliwości, czy niektóre sekwencje nie służą wyłącznie wzmacnianiu emocji. Albo krytykować nieuczciwie zaprezentowany wątek dotyczący kard. Dziwisza (z tego, że dwaj mężczyźni, byłe ofiary księży pedofilów, dzwoniący bez uprzedzenia do drzwi domu kardynała, akurat go nie zastali, ma wynikać, że problem go nie obchodzi?!). Oczywisty sprzeciw budzi nieprawdziwa teza o bagatelizowaniu patologii kościelnej pedofilii przez Jana Pawła II. Brak też jakiegokolwiek sygnału na temat nieocenionej działalności o. Adama Żaka i działań Kościoła w Polsce na rzecz prewencji. Nie ma również przykładów dobrze przeprowadzonych rozliczeń, dokonanych zgodnie zarówno z prawem kościelnym, jak i państwowym.

Jednak przy wszystkich tych niedociągnięciach film pokazuje coś niesamowicie ważnego, coś, co porusza serce, rozum, sumienie: konkretnych ludzi z ich historiami molestowania, którzy decydują się na konfrontację ze sprawcami. Dokonuje się to po latach, ale towarzyszy temu ściśnięte serce: tak samych skrzywdzonych, jak i nas, widzów (myślę, że w jednym z pokazanych przypadków można też mówi o ściśniętym i skruszonym sercu kapłana). Kiedy przegląda się statystyki, liczby, procenty, choćby te zawarte w zestawieniu przedstawionym przez episkopat – cóż, to tylko suche dane. Co innego, kiedy widzimy konkretnych, skrzywdzonych ludzi, kiedy słyszymy ich wstrząsające opowieści, kiedy jesteśmy świadkami ich rozmów z dawnymi prześladowcami. I przekonujemy się, że czas nie do końca zagoił rany. To wszystko dobitnie pokazał film Sekielskiego. Na tyle dobitnie, iż ufam, że jeszcze mocniej zdeterminuje działania Kościoła. Na tym polega wartość tego dokumentu.

Mam jeszcze większą niż przedtem nadzieję, że już nikt i nic nie osłabi determinacji Kościoła – począwszy od biskupów, diecezjalnych delegatów ds. ochrony małoletnich po proboszczów i świeckich – w przeciwdziałaniu patologiom. Mam nadzieję, że tej determinacji wyrażanej w szeregu dokumentach Episkopatu i wzmocnionej niedawnym motu proprio Franciszka nie osłabią ci, którzy mówienie o krzywdzeniu dzieci traktują jako przejaw walki z Kościołem. Nie, to nie jest walka z Kościołem; przeciwnie, to jest walka o Kościół – o jego czystość i świętość. Oczywiście, jestem świadom, że każdy problem Kościoła jest orężem w rękach jego wrogów. Ale pierwszą troską ochrzczonych winno być to, by wciąż się nawracał i zbliżał do  ewangelicznych ideałów. Bo tylko siłą swojego świadectwa przekona do swych racji i tylko swoją świętością przyciągnie nowych wyznawców.

Aprobata, z jaką spotkał się film Sekielskiego ze strony przewodniczącego KEP i prymasa Polski, pokazuje, że wspólnota Kościoła w Polsce stara się podążać taką właśnie, ewangeliczną drogą.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki