Logo Przewdonik Katolicki

Pył z nóg

ks. Mirosław Maliński
fot. Unsplash

Wieści dotyczące początków Kościoła, jakie przynoszą nam Dzieje Apostolskie, mogą wywoływać w nas bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony wspólnota rozkwita jak sady na wiosnę. Poganie się cieszą i wielbią słowo Pańskie, które rozszerza się na cały kraj. Ale jest i ta mroczna strona.

Żydom niezwykle trudno przyjąć Dobrą Nowinę. Zazdroszczą rosnącej w liczbę wspólnocie. Sprzeciwiają się temu, co mówił Paweł, bluźnią. Ale właśnie to ich odwrócenie się od nauki apostołów otwiera inne szerokie horyzonty. Dobra Nowina, niczym ogień po ściernisku, biegnie w świat pogański. Prześladowania wydają się też sprzyjać Kościołowi. Ucieczka przed nimi czyni pierwszych chrześcijan bardzo mobilnymi. Na każdym kroku to, co jest uciskiem i cierpieniem, ma swoją drugą twarz. Staje się przydatne, ba, nawet napędzające dynamizm młodego Kościoła.
Gdy na skutek działań podburzonych przez Żydów pobożnych i wpływowych niewiast wzmaga się prześladowanie Pawła i Barnaby i zostają oni wyrzuceni z kraju, czynią niezwykły gest, którego uczył Chrystus: strząsają pył z nóg. Na różne sposoby możemy go odczytywać – nie chcemy mieć z wami nic wspólnego, nie zabieramy od was niczego, nawet pyłu na nogach, ale gest ten oznacza również: nie ma w nas żadnego osadu. Wasza niechęć nie przyklei się do naszych serc. Nie będzie w nas żadnego kwasu, żadnej traumy, żadnej niechęci do was. Nie będziemy w sobie pielęgnowali jakiejkolwiek urazy, która z czasem mogłaby się zamienić w narastającą niechęć, a może nawet pragnienie odwetu. Nic z tych rzeczy. Załatwiamy to u samego początku, kiedy poczucie krzywdy jest jeszcze jak pyłek. Strząsamy go z siebie i pozostajemy wolni. I jak zaznacza autor Dziejów Apostolskich: „...uczniowie byli pełni wesela i Ducha Świętego”.
Jakże praktyczne zachowanie, które może przydać się każdemu z nas. W różnych sytuacjach konfliktowych, gdy czujemy się zaatakowani, zawsze możemy strzepnąć pył z butów na znak uwolnienia serca od wszelkiego osadu, który mógłby w nas pracować i z czasem zatruwać serce. Ważne zrobić to u samego początku, gdy uraza jest jeszcze pyłkiem.

Chwila refleksji
Co czułem w sytuacjach, gdy natychmiast zrezygnowałem z pielęgnowania uraz i natychmiast strzepnąłem z siebie osad poczucia bycia pokrzywdzonym? Co takie zachowanie wniosło do mojego życia?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki