Czym jest ACTA 2?
ACTA 2 to potoczna nazwa unijnej dyrektywy w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Ma ona w zamierzeniu chronić prawa autorskie twórców w internecie.
Czy ACTA 2 to następca ACTA?
Nie. ACTA i ACTA 2 nie mają nic ze sobą wspólnego, poza częściowym zakresem obszaru regulacji.
ACTA to akronim od Anti-Counterfeiting Trade Agreement (Umowa handlowa dotycząca zwalczania towarów podrabianych). Miała ona być umową globalną, łączącą większość krajów rozwiniętych na świecie. Jej zadaniem miała być obrona praw autorskich w każdym rodzaju wymiany, a więc przede wszystkim w obrocie fizycznym.
ACTA 2 to tylko nazwa umowna stworzona przez internautów, gdyż dyrektywa UE w ogóle nie zawiera rozwinięcia tego skrótu. Ma ona zdecydowanie węższy zakres niż ACTA. Przede wszystkim obowiązywać będzie jedynie w krajach członkowskich Unii Europejskiej, a jej regulacje dotyczą ochrony praw autorskich tylko materiałów cyfrowych.
Warto przypomnieć, że prawdziwa ACTA finalnie nie została wprowadzona.
Czy ACTA 2 umożliwi cenzurę w internecie?
Nie. Dyrektywa umożliwi ściąganie treści w internecie tylko i wyłącznie z powodu łamania praw autorskich. W żaden sposób nie umożliwia ona blokowania materiałów z powodu ich opcji ideowej czy wartości lub przekonań, które one niosą.
Czy dyrektywa uniemożliwi zamieszczanie linków do stron internetowych?
Nie. Zamieszczanie linków odsyłających do legalnych treści prasowych chronionych prawem autorskim będzie w zupełności możliwe. Jest to zresztą wprost powiedziane w samej treści dyrektywy. „Ochrona zagwarantowana w pierwszym akapicie nie ma zastosowania do czynności linkowania” (art. 15 ust. 1).
Ten sam artykuł mówi także, że dyrektywa nie obejmuje prywatnego oraz niekomercyjnego korzystania z treści prasowych, takich jak dzielenie się treściami drogą e-mailową. Będzie można także zamieszczać „krótkie fragmenty publikacji prasowych” bez obawy, że złamie się prawa autorskie.
Warto pamiętać, że linkowanie jest w interesie właścicieli praw autorskich poszczególnych materiałów, gdyż zwiększa ich zasięg i liczbę wyświetleń.
Czy dyrektywa uniemożliwi tworzenie memów lub innych własnych materiałów przy użyciu czyichś treści?
Nie. Dyrektywa wprost mówi, że państwa muszą zapewnić wolność użytkowników internetu w zakresie korzystania z treści w charakterze cytatów, recenzji, krytyki, czy tworzenia karykatur, pastiszów czy parodii (art. 17 ust. 7). Wciąż będzie można więc korzystać ze zdjęć, fragmentów filmów czy muzyki, jeśli stworzymy w ten sposób nową treść. Memy czy podcasty video będą więc wciąż legalnie rozpowszechniane.
Nie będzie można zamieszczać materiałów, które nie stanowią nowej „wartości dodanej”, a jedynie czerpią z czyjejś własności.
Czym jest „podatek od linków”?
Będzie to opłata, jaką będą musiały ponosić platformy udostępniające całe treści on-line lub ich duże części, na rzecz podmiotów, które wytworzyły dany materiał lub mają do niej prawa. Mowa o portalach internetowych i aplikacjach, które zbierają na swoich stronach treści, umożliwiając korzystanie z nich użytkownikom bez odnoszenia ich do strony twórcy. Chodzi o takie portale, jak Wykop czy Google News, zwane agregatorami treści. Jeśli nadal będą chciały one oferować stworzone przez kogoś innego materiały, będą musiały wykupić licencję od właściciela praw autorskich.
Jak zmieni się korzystanie z You Tube i podobnych platform?
Platformy umożliwiające udostępnianie treści przez użytkowników będą odpowiadały za umieszczane na nich materiały, które łamią prawa autorskie. Będą musiały więc wprowadzić mechanizmy, które umożliwią wyłapywanie i blokowanie materiałów przez użytkowników niemających do nich praw ani licencji na korzystanie z nich. Obecnie usuwają one treści łamiące prawa autorskie tylko po zgłoszeniu. Od momentu wprowadzenia dyrektywy będą musiały same blokować tego typu materiały. Nie będą pociągane do odpowiedzialności tylko wtedy, jeśli wykażą, że dołożyły wszelkich starań, by zablokować dostęp do nielegalnych materiałów lub działały niezwłocznie po tym, jak uzyskały informację o ich istnieniu.
Czy użytkownik, którego materiały zostaną skasowane, będzie mógł się odwołać od takiej decyzji?
Tak. Platformy umożliwiające dzielenie się treściami, będą musiały stworzyć skuteczny i szybki system składania i rozstrzygania skarg składanych przez użytkowników, których materiały zostaną zablokowane z powodu domniemanego łamania praw autorskich. Jeśli więc zwykły użytkownik będzie przekonany, że wrzucony przez niego materiał nie łamie praw autorskich, będzie mógł dochodzić swoich praw według jasno określonej procedury.
Czy nowe obowiązki będą dotyczyły wszystkich platform?
Nie. Do nowych przepisów będą musieli się stosować jedynie dostawcy działający od dłuższego czasu. Z dyrektywy wyłączone są te serwisy, które działają krócej niż trzy lata, mają przychody niższe niż 10 mln euro, a liczba ich wyświetleń przez użytkowników nie przekracza 5 mln. Tak zwane start-upy, czyli nowe projekty internetowe, które dopiero się rozwijają, będą miały więc okres ochronny na dostosowanie się do przepisów.
Czy dyrektywa po przegłosowaniu przez Parlament Europejski już obowiązuje?
Nie. Dyrektywy tym różnią się od rozporządzeń unijnych, że nie są włączane bezpośrednio do prawa krajowego państw członkowskich. Dyrektywy muszą więc zostać wprowadzone do prawa polskiego przez odrębne ustawy przegłosowane przez polski parlament. Dyrektywy zawierają jedynie ogólne wytyczne, do których muszą się stosować posłowie w danym kraju. ACTA 2 zostanie więc wprowadzona w każdym z krajów w nieco inny sposób. Wszelkie szczegóły dotyczące ochrony praw autorskich w internecie, takie jak mechanizmy dochodzenia roszczeń przez właścicieli praw autorskich czy uzyskiwania licencji, będą więc określone przez polski Sejm i Senat.
Parlamenty krajowe mają dwa lata na przełożenie dyrektywy na krajowe przepisy. Przykładowo dyrektywa dotycząca RODO (ochrony danych osobowych) została przyjęta już w 2016 r., a przepisy na podstawie jej wytycznych zaczęły w Polsce działać dopiero w zeszłym roku. ACTA 2 zacznie więc działać w Polsce prawdopodobnie w 2021 r.