Co w tym złego, że troszkę sobie powspominam i uświadomię, gdzie są moje korzenie? Niby nie ma w tym nic złego, jedynie, że zamknę się w przeszłości i nie będę już zdolny na wyprawę w nieznane, w to, co dopiero Bóg dla mnie przygotowuje. Izajasz odnotowuje Boże zapewnienie: „Oto Ja dokonuję rzeczy nowej; pojawia się właśnie”. Zatem muszę wystawić sentymentalny nosek z pożółkłych zdjęć i poczuć świeży wiatr tego, co nowe.
Te zmagania między tym, co było, i tym, co będzie, pokazuje też ewangeliczna scena z kobietą pochwyconą na cudzołóstwie. Faryzeusze widzą tylko jej przeszłość nie widzą przed nią żadnej perspektywy życia. Dla nich ona już jest martwa. Chrystus widzi ją jakby w innym wymiarze w wymiarze przyszłości, w perspektywie życia. Ale widzi też dobrą przyszłość tych, którzy przyszli z kamieniami w ręce, widzi ich potencjał – możliwość przemiany serc. Złożył przyszłość tej kobiety w ręce tych zagniewanych ludzi. Zaufał ich prawości i nie zawiódł się. Ich serca uległy tak głębokiej przemianie, że mogli ocalić ludzkie życie. Tu spełniają się słowa proroka Izajasza: „Oto Ja dokonuję rzeczy nowej; pojawia się właśnie”. Kobieta dostaje nowe życie, a ludzie dostają nowe serca.
A co Jezus pisał na piasku? Niektórzy uważają, że grzechy faryzeuszów, inni, że przykazanie: „Nie cudzołóż”, jeszcze inni, że kreślił imię mężczyzny, z którym kobieta dopuściła się nierządu. A On tymczasem pisał palcem po piasku, bo wobec Niego tyle warte są ludzkie oskarżenia.
Chwila refleksji
W jakiej sytuacji ostatnio przestałem oskarżać? Co sprawiło taką przemianę?