Bp Muskus rozróżnił dwa rodzaje gniewu odczuwanego w reakcji na zło: „ślepy” i „słuszny”. Ten pierwszy – „ślepy” – jest, jego zdaniem, destruktywny, utrudnia wzajemną komunikację, dzieli i przyczynia się do „nakręcania spirali zła”. Ten drugi – „słuszny” – rodzi się z „poczucia niesprawiedliwości, troski o krzywdzonych ludzi, o zagrożone bezpieczeństwo wspólnoty, o wartości naruszane często przez tych, którzy powinni stać na ich straży”. „Słuszny gniew jest jednak nie tylko znakiem gorliwej miłości, ale początkiem przemiany. Niemożliwe jest pojednanie, jeśli podzieleni ludzie nie pozwolą sobie na wyrażenie gniewu, który jest protestem przeciwko dziejącemu się złu” – stwierdził krakowski biskup.
Mój gniew nie wziął się stąd, że biskupi podczas prezentowania zgromadzonych danych mówili o tym, iż wykorzystywanie seksualne to problem globalny. Jego przyczyną nie było też to, że zasugerowali, iż w dyskusji na temat wykorzystywania nieletnich słowo „pedofilia” automatycznie już kojarzy się z „Kościołem” i że jest to dla nas krzywdzące. Powiem więcej – z tymi tezami biskupów się nawet zgadzam. Nie mogę się zgodzić jednak z tym, że do tego tematu podchodzimy właśnie od tej strony – broniąc najpierw instytucji, a dopiero potem zauważając ludzi, którzy zostali skrzywdzeni.
Dlatego mam nadzieję, że z tego „słusznego gniewu” zrodzi się coś dobrego – podobnego zdania jest prymas Polski abp Wojciech Polak (rozmowa z nim na s. 16) – że dzięki temu nadamy sprawom właściwą hierarchię. Tylko wtedy uda nam się wyjść z tego kryzysu. W przeciwnym razie może się okazać, że instytucję uda nam się obronić, ale bez ocalenia jej wiarygodności.