Na płycie Kaseta Kazik Staszewski śpiewał mniej więcej tak: „Przemówienie z dnia siódmego roku bieżącego/Wolność, po co wam wolność, macie przecież telewizję (...)/Po co wam wolność, macie przecież tyle pieniędzy/A będziecie mieć ich jeszcze więcej (...)/Po co wam wolność, macie przecież do pracy autobusy i bezpłatny przydział spirytusu (...)Z każdej wystawy dobrobyt tryska, macie przecież letnie igrzyska”.
Od razu ta piosenka skojarzyła mi się z przemówieniem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z konwencji programowej partii. Nawet zażartowałem na ten temat na tłitterze, ale sympatycy rządu natychmiast zaczęli mnie strofować: „czy ktoś odebrał Panu wolność”, „Nie czuje się Pan wolny”, pytali. Nie odpowiadałem na te zaczepki dlatego, że przypominając tę piosenkę, chodziło mi o coś zupełnie innego. Prezes PiS bowiem wiele razy podkreślał, że to PiS daje Polakom prawdziwą wolność. W pewnym momencie powiedział tak: „Wolność ma ten aspekt, który jest w kieszeni. Człowiek, który ma puste kieszenie, pusty portfel, wolny nie jest. My te kieszenie wypełniamy”. Wypowiedź ta przeszła bez większego echa, a tym razem ma ona bardzo duże znaczenie. Bo – jakkolwiek by to dziennie nie brzmiało – prezes PiS przedstawił całkowicie... marksistowską wizję wolności.
To właśnie Karol Marks zapewniał, że byt określa świadomość, a więc kultura, etyka – w tym również wolność – są pochodnymi sytuacji materialnej. Bogaci więc są w tym ujęciu wolni, biedni zaś nie, ponieważ brak środków odbiera im swobodę wyboru. To na wskroś materialistyczne ujęcie wolności niemające nic wspólnego np. z pojęciem wolności w myśli chrześcijańskiej. Mnich czy eremita, którzy wyrzekają się wszelkiego majątku, wszelkiego przywiązania do rzeczy materialnych, stają się w chrześcijańskim ujęciu absolutnie wolni. Przeciwnie – bogaty człowiek, który skupia się wyłącznie na zdobywaniu majątku, w myśleniu chrześcijańskim jest uosobieniem zniewolenia. I właśnie cała nauka chrześcijańska uczyła, że prawdziwa wolność polega na tym, by wolna była dusza, która zapewni nam właśnie niezależność od świata materialnego. Dla chrześcijaństwa świat materialny nie jest zły sam w sobie, ale przez to, że często prowadzi nas do pogoni za mamoną, może prowadzić do zniewolenia.
I w tym sensie piosenka Kazika dobrze oddaje to napięcie między dwoma sensami wolności – po co wam wolność, skoro my władza dajemy wam pieniądze i przywracamy autobusy w połączeniach lokalnych. Owszem, program 500 plus jest bardzo potrzebny i z pewnością będzie jednym z największych osiągnięć PiS. Również dobrym pomysłem jest przywrócenie komunikacji lokalnej, czyli PKS, by pozwolić ludziom mieszkającym w mniejszych miejscowościach na dojazd do pracy komunikacją zbiorową. Ale doprawdy trudno pogodzić się z taką próbą redefinicji wolności, jaką przedstawił Jarosław Kaczyński.