Logo Przewdonik Katolicki

Ryzykowna gra

Michał Szułdrzyński
Fot. Magdalena Książek

Słowa Andrzeja Dudy wypowiedziane w Leżajsku, gdy mówił o Unii jako o wspólnocie wyobrażonej, z której dla Polski nic nie wynika i która powinna dać nam spokój, wywołały sporą reakcję.

Nie, nie chcę pisać kolejnego tekstu potępiającego głowę państwa za nierozważne słowa, choć to były naprawdę nierozważne słowa.
Znacznie ważniejsze wydaje mi się pytanie o to, w jakim kierunku chce nas prowadzić obóz rządzący. Bo z jednej strony zawsze powtarza, że tak, że członkostwo w Unii Europejskiej jest dla nas ważne, że to kwestia naszego bezpieczeństwa itp. Ale równocześnie, szczególnie wtedy, gdy któraś z instytucji europejskich krytykuje nasz kraj, albo zgłasza do działania partii rządzącej jakieś wątpliwości, na wspólnotę wylewa się wiadro pomyj.
Broniąc wypowiedzi prezydenta, jeden z jego ministrów zarzekał się, że owszem, prezydent ceni Unię, ale, że to Polacy wiedzą lepiej, co jest dla nich dobre niż elity w Brukseli. Zapewniał, że PiS nie będzie bił pokłonów i budował ołtarzy Unii Europejskiej. Prezydenta broniła również była premier Beata Szydło... atakując UE i zarzucając jej, że nie chce rozmawiać o swojej reformie i że bardziej troszczy się o los „brukselskich elit” niż mieszkańców państw wspólnoty. Rzeczniczka partii rządzącej zdecydowanie zaprzeczyła, że PiS chce wyprowadzać Polskę z Unii, ale równocześnie zapewniła, że o dobro Polaków dba rząd, a nie Bruksela. Marszałek Senatu twierdził, że słowa prezydenta zostały źle zinterpretowane, po czym... tradycyjnie krytykował Brukselę, za to że niewystarczająco dba o interes państw członkowskich.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Oczywiście Unia nie jest idealna. Ma wiele wad, wiele rzeczy w niej nie działa tak jak powinno. Ale równocześnie to niezwykle ważna dla naszego rozwoju i bezpieczeństwa instytucja. Pytanie, co się stanie, gdy będziemy nieustannie podważali jej autorytet. Bo z UE jest tak samo jak z wszystkimi innymi instytucjami. PiS krytykował Trybunał Konstytucyjny i twierdził, że to instytucja całkiem wypaczająca swoją rolę. Ale gdy obsadził TK swoimi ludźmi zaczął się dziwić, że TK stracił autorytet. A sprawa jest prosta – instytucje mają autorytet wtedy, gdy szanują je obywatele. Jeśli uczymy obywateli szczucia, krytykowania czy wyśmiewania jakichś instytucji, trudno się potem dziwić, że nie są one szanowane. Dlatego też podejście PiS do UE może mieć w przyszłości bardzo negatywne konsekwencje. Tak, Unię można krytykować, jest w niej trochę Bizancjum itp. Ale jeśli politycy partii rządzącej ręka w rękę z najbardziej zagorzałymi przeciwnikami istnienia wspólnoty europejskiej będą ją krytykować i podważać jej autorytet, sami doprowadzą do tego, że ci obywatele, którzy im ufają, prędzej czy później zwrócą się przeciwko Unii Europejskiej. Zohydzanie jakiejś instytucji przynosi po pewnym czasie efekty.
A wtedy może być już za późno. Wtedy może się okazać, że Polacy zwrócą się przeciwko Unii już na stałe. Uwierzą, że ma ona za nic interesy Polski i Polaków i zażąda od rządzących polexitu. Dlatego gra, którą w sprawie UE prowadzą rządzący, jest niezwykle ryzykowana. 

Komentarze

Zostaw wiadomość

  • awatar
    jarock( Sławomir Antczak)
    22.09.2018 r., godz. 21:14

    Podobny artykuł jak w "Tygodniku Powszechnym"... Bardzo ryzykowna gra. Chciałbym się dowiedzieć Kto konkretnie uczy obywateli szczucia czy wyśmiewania różnych instytucji bo co do krytyki to myślę , że ta konstruktywna nie jest zła... Unia Europejska sama "pracuje" by zniszczyć swój autorytet- niestety dzisiejsi władcy bardzo daleko odchodzą od idei założycieli czyli Schumana, de Gaspariego i Adenauera. Szkoda, że lewicowy publicysta "PK" tego nie widzi.

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki