Logo Przewdonik Katolicki

To jest wyzwanie dla Kościoła

Michał Szułdrzyński

Ogromna przewaga, jaką PiS uzyskało nad Koalicją Europejską w ostatnich wyborach, może być zaskoczeniem. Dla PiS była to trudna kampania, w dodatku obóz konserwatywny znajdował się w defensywie. Okazało się na przykład, że film o pedofilii w Kościele, który do dnia wyborów odtworzono w internecie 21 milionów razy, nie przełożył się wprost na politykę.

Albo przełożył się w sposób, którego nikt się nie spodziewał. Część komentatorów prognozowała bowiem, że popularność filmów takich jak Tylko nie mów nikomu czy wcześniejszego Kleru może świadczyć o tym, że polskie społeczeństwo staje się coraz bardziej świeckie, że zaczynają zwyciężać antyklerykalne resentymenty. Być może tak się dzieje, ale nie przekłada się to na wybory polityczne. Ci, którzy myśleli, że z tego stanu rzeczy należy wyciągnąć wniosek o tym, by zaprząc państwo do wojny z Kościołem, popełnili fundamentalny błąd. Owszem, Polacy mogą być krytyczni wobec Kościoła, owszem, mogą się złościć na działania niektórych księży, ale to nie przekłada się na chęć uczynienia z tego głównego motywu politycznego. Jeśli niemal połowę głosów otrzymuje partia, która ogłasza się obrońcą tradycyjnych wartości, katolicyzmu itp., oznacza to, że te wartości są dla Polaków bliskie.
O zwycięstwie PiS zdecydowały również inne czynniki, nie tylko kulturowe czy światopoglądowe. Z pewnością dużą rolę odegrały zaproponowane przez PiS programy socjalne czy potykanie się w ostatnich dniach kampanii opozycji o własne nogi. Dużą rolę odegrało zapewne też to, że opozycji nie udało się przekonać Polaków do tego, że PiS szykuje wyjście Polski z Unii Europejskiej. Wszystkie sondaże pokazywały, że Polacy są gorącymi zwolennikami członkostwa w UE, ale równocześnie nie uwierzyli w scenariusz polexitu.
Ale wydaje się, że sprawy kulturowe czy religijne odegrały też sporą rolę. Okazało się bowiem, że liberalne elity żyją w specyficznej bańce, która niewiele ma wspólnego z odczuciami większości społeczeństwa. Warto tu przypomnieć zdjęcia celebrytów z bananami, by bronić obscenicznej instalacji wystawionej w Muzeum Narodowym, warto przypomnieć celebrytów, którzy posługiwali się tęczową aureolą na znak solidarności z twórcami wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej z aureolą w kolorach symbolu środowisk LGBT. Warto przypomnieć takie wydarzenia, jak próba parodii procesji Bożego Ciała podczas parady równości w Gdańsku dzień przed wyborami, która była obraźliwa dla katolików. To zupełnie różne wydarzenia, ale łączyło je to, że osoby wierzące mogły odnieść wrażenie, że wiara i wartości są przez liberalne elity ostro atakowane. I to mogło wzmocnić mobilizację konserwatywnego elektoratu do tego, by głosować na partię, która ogłosiła się ich obrońcami.
Ale ta sytuacja to też wyzwanie dla samego Kościoła. Powinien pamiętać, że jest katolicki, a więc powszechny. Sojusz z żadną partią nie jest dla niego w dłuższej perspektywie dobry. Wynik wyborów pokazuje, że Polacy są bardzo mocno podzieleni, a podział jest coraz głębszy. Podziały w polityce są czymś oczywistym, ale misją Kościoła jest trafiać ze swym nauczaniem do wszystkich. Źle by się stało, gdyby to stosunek do Kościoła stał się główną osią podziału politycznego w Polsce.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki