W ostatnich latach z badań społecznych wynikało, że młodzież w Polsce ma bardziej prawicowe poglądy niż starsze grupy wiekowe. Komunikat CBOS z lutego br. „Zainteresowanie polityką i poglądy polityczne młodych Polaków na tle ogółu badanych” pokazał, że wśród osób w wieku 18-24 lata szybko rośnie popularność poglądów lewicowych. Czy to jest trwała tendencja?
– To, co ujawniają ostatnie badania CBOS (ale i innych badaczy), wcale nie jest nowe. Mimo że zwolenników lewicowych poglądów wśród ludzi młodych w Polsce jest znacznie mniej niż prawicowych, dynamika ich przyrostu jest wyraźna. Ja wiem o takiej tendencji od kilku lat, pokazują to również moje badania, ale w obliczu chwiejności sceny politycznej trudno jest coś wnioskować. Bardzo znaczącym momentem, który pobudził lewicowość wśród młodzieży, była inicjatywa utworzenia nowej lewicowej partii przez Janusza Palikota, którego postulaty – wyrastające ze społecznych napięć – spowodowały, że lewicowe poglądy wśród młodych ludzi wyraźnie się nasiliły. Takie spojrzenie wstecz, w długiej perspektywie czasowej jest bardzo ważne, bo pokazuje, że to, co dzisiaj wydaje się zaskakujące, wcale nie jest takie nowe.
Dziś mamy kolejną falę spiętrzenia społecznych problemów i podziałów, można powiedzieć bezprecedensową. Kiedy społeczeństwo zaczyna się mocno różnicować, a spory polityczne osiągają poziom, którego nie da się już unieważnić (zamknąć na nie oczy i zakwestionować), młodzież, zazwyczaj omijająca szerokim łukiem politykę, przestaje być obojętna, zwłaszcza gdy polityka ingeruje w ważne dla niej sprawy. Reakcję tę wzmacnia specyfika wieku – młodość to faza poszukiwania identyfikacji, budowania siebie od nowa. To bardzo trudny proces, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, w którym niemożność określenia własnej tożsamości posiłkuje się kompensacjami zewnętrznymi. Jeśli młodość przypada na burzliwe czasy, gdy społeczeństwo jest rozemocjonowane, a władza nadeptuje młodym ludziom „na odcisk” – jest nim potrzeba wolności wyboru, szczególnie ważna w odniesieniu do trzech obszarów: intymności i cielesności, internetu i ekologii.
Te wskaźniki określają, czym jest lewicowość?
– Określają obszary ważne w przekonaniu młodzieży – ważne dla niej dzisiaj i ważne w bardziej odległej perspektywie. Jeśli wolność wyboru, związana z przekonaniem, że mam prawo decydować o sobie, bo to ja ponoszę odpowiedzialność za swoje wybory, miałaby być wskaźnikiem lewicowości, to OK. Ale sprawa jest bardziej złożona, bo czymże jest lewica i prawica? W Polsce nastąpiło zatarcie ostrości znaczeniowej obu tych kategorii – nie tylko dlatego, że w naszej myśli politycznej taki podział przez lata zupełnie coś innego znaczył niż na Zachodzie, lecz również dlatego, że i po 1989 r. partie polityczne wzajemnie podkradały sobie symbolikę, żeby pozyskać elektorat… Bez trudu można było odnaleźć lewicę na prawicy, a na lewicy – zachwyt liberalizmem. Dziś lewicowość i prawicowość układają się ludziom w głowach zapewne najczęściej w konstrukty odzwierciedlające komunikaty, które wypuszczają w przestrzeń publiczną partie polityczne i politycy. Zatem tak naprawdę nie wiemy, co ludzie mają na myśli, mówiąc, że są lewicowi czy prawicowi – czy ich lewicowość/prawicowość odnosi się do kwestii ekonomicznych czy światopoglądowych. Przyjęcie założenia, że prawicowe jest to, co głosi PiS, a lewicowe to, co głosi polityczna lewica (albo PO jak twierdzą niektórzy), jest metodologicznie bardzo ryzykowne. Co ma z tym zrobić analityk sceny politycznej, badacz? Może tu w ogóle nie ma sensu używać takiego podziału, bo on przebiega zupełnie gdzie indziej: między, dajmy na to, populizmem, spajanym z tradycją narodowo-katolicką i swego rodzaju racjonalnością, nowoczesnością, demokracją, która zwraca się w stronę wartości wolnościowych?
Trudno ustalić konsensus. I ustalić, co wyznacza obecnie kierunek zmiany społecznej.
– Siedzę w bazie danych z badań, jakie robiłam w 2017 roku. W kwestionariuszu wywiadu umieściłam takie samo pytanie jak to, które zadaje wielu badaczy i CBOS, czyli prośba o określenie swoich identyfikacji na osi lewica – prawica. Ponieważ to pytanie tak zadawane nigdy nie budziło mojego zaufania, poprosiłam w kolejnym pytaniu o to, by respondenci powiedzieli, jak rozumieją lewicowość i prawicowość.
Tego brakowało mi w komunikacie CBOS. I co?
– Nie mam dobrych wieści. Ludzie, których badałam (w wieku 35+) w blisko 80 proc. nie potrafili odpowiedzieć, co rozumieją pod tymi pojęciami, a ci, którzy odpowiedzieli, nie błysnęli jakąś szczególnie konkretną wiedzą. W przypadku ich rodziców (60-latkowie) brak odpowiedzi podyktowany niewiedzą wyniósł 40 proc., kolejnych 20 proc. odmówiło odpowiedzi, chociaż nie odmówiło wskazania identyfikacji. Nieumiejętność wyartykułowania, co znaczy dokonany przecież wybór, okazuje się przerażająco duża.
Ja też miałabym z tym kłopot. Platforma Obywatelska długo starała się trzymać centrum ze skrzydłami: lewicowym i konserwatywnym, ale dziś straciło to rację bytu. Leszek Miller z SLD wystawił Magdalenę Ogórek jako kandydatkę na prezydenta RP. Wiemy z jakim skutkiem. Palikot poszedł na skróty, bo „spoił” lewicę z antyklerykalizmem.
– Coraz częściej nabieram przekonania, że podziały na lewicę i prawicę są coraz bardziej anachroniczne, używają ich politycy, bo te hasła są nośne – wywołują u ludzi ciągle jeszcze silne emocje, choć jakże nietrafne niejednokrotnie skojarzenia. Powtórzę raz jeszcze, gdy ludzie odpowiadają, że są lewicowi lub prawicowi, mogą mieć na uwadze kwestie ekonomiczne (socjalne) lub światopoglądowe. Jaką lewicowość reprezentują dziś młodzi ludzie w Polsce? Ci bardzo młodzi zapewne myślą o niej bardziej w kategoriach światopoglądowych, ale już nieco starsi, mający rodziny, zapewne nie tylko.
Patrzę na moich „młodych dorosłych” – pokończyli studia, podejmują pracę, gdzieś chcą zamieszkać, mają małe dzieci. Dla nich zaczynają być ważne kwestie natury materialnej, bezpieczeństwo socjalne. Jednocześnie tym, co ich najbardziej niepokoi, są nierówności społeczne i niepewność własnej przyszłości. Oni mogą być na lewo podwójnie – ze względu na rozwiązania ekonomiczne w gospodarce, jak i ze względu na światopogląd i identyfikacje wspólnotowe. Myślą, podobnie jak najmłodsi Polacy, że to nie grupa (państwo, partia, Kościół) decyduje o życiu jednostki i jej wyborach, tylko ludzie obdarzeni wolną wolą, rozumem, sumieniem. Bardzo mało jest wśród nich takich, którzy opowiadaliby się za państwem socjalnym (za lewicą ekonomiczną) i wspólnotą narodowo-katolicką, wrogą wobec innych religii, kultur czy mniejszości (prawica światopoglądowa).
Stara lewica myślała w kategoriach kolektywistycznych. Obecna upomina się o prawa jednostki i trudno ją czasem odróżnić od liberalizmu. Rzecz komplikuje fakt, że prawica dała ludziom pakiet socjalny – 500+ itp. To tradycyjny obszar lewicy.
– Właśnie. I w tym obszarze PiS jest wyraźnie lewicowy, choć lewicowość uważa za obelgę i mieni się ugrupowaniem prawicowym. Co powie młody człowiek – że PiS jest lewicowy czy prawicowy? Ponieważ retoryka światopoglądowa mocniej wybrzmiewa w politycznym przekazie, zapewne lewicowość ekonomiczna i ogólnie systemowa jest niedostrzegana, a eksponowana jest prawicowość. Zatem mamy prawo przypuszczać, że identyfikacje ludzi podążają tym właśnie torem, ale pewności nie ma. Tak czy inaczej, sytuacja tego rodzaju sprawia, że w badaniach naukowych, a zwłaszcza w prostych sondażach, nie powinniśmy operować pojęciami, bo one mogą być zupełnie różnie rozumiane przez ludzi. Lepiej używać konkretnych wskaźników, które wywołują jednoznaczne skojarzenia. Kiedy w badaniu pyta się ludzi o to, w jakim społeczeństwie chcieliby żyć, proponując wybór kilku zasad czy społecznych wartości, można uzyskać wynik sugerujący całkiem sporą popularność liberalnej demokracji, ale gdy podajemy do wyboru twierdzenia wskaźnikowe dla ustroju politycznego, gospodarczego czy typu wspólnoty, przybywa zwolenników rozwiązań lewicowych, a ściślej socjaldemokratycznych. Bardzo ważny jest zatem kontekst metodologiczny. Co nie zmienia faktu, że orientację lewicową wśród młodzieży, zwłaszcza w jej znaczeniu światopoglądowym, aktywizuje sam rząd poprzez decyzje, jakie podejmuje w kwestiach ważnych dla ludzi młodych.
Jeśli dobrze rozumiem: polaryzacja poglądów politycznych w Polsce, postawiona na ostrzu noża poprzez konfrontacyjny wobec inaczej myślących styl Zjednoczonej Prawicy, sprawia, że… krystalizuje się światopogląd lewicowy. Nie jest kojarzony z komunizmem, coraz bardziej przypomina światopogląd zachodnich ruchów społecznych oparty na tzw. wartościach ponowoczesnych, postmaterialnych.
– Tak.
Według komunikatu CBOS w grupie 18-24 lata poglądy lewicowe deklaruje jedynie 30 proc. badanych. Z tym że w 2019 roku było to 17 proc. Częste są opinie, że to wpływ emocji po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, frustracji pandemijnej. Wrócę do pytania: To zmiana chwilowa czy poważniejszy zwrot aksjologiczny?
– Życie społeczne ma swoje żelazne prawa, które powodują, że po to, aby coś się zmieniło, potrzebny jest czas i osiągnięcie tzw. masy krytycznej – sytuacji, w której wystarczająco dużo ludzi myśli w podobny sposób, podobnie czuje i wykazuje gotowość do zbiorowej reakcji. Wtedy następuje przełom. Nie należy rzecz jasna ignorować znaczenia pewnych jednostkowych zdarzeń, mających spektakularny charakter i organizujących emocje ludzi. Takie zdarzenia łączą się z wcześniejszymi doświadczeniami i pracują na rzecz pewnej potencji, która zadziała w przyszłości. Diabli wiedzą, co się wydarzy za rok czy za dwa, czy nie pojawi się coś, co przysypie obecny konflikt, ale moim zdaniem to młode pokolenie jest już inne. I ono nie da się zawrócić na tory, które określają arbitralnie podejmowane decyzje polityczne czy to dotyczące aborcji, edukacji czy tożsamości seksualnej. Nie ma odwrotu od zaistniałych zmian. Pomysł, że poprzez zmianę programów szkolnych można było wymusić wykładnię mówienia o świecie i problemach współczesności, należy uznać za anachroniczny, a co więcej, za nieskuteczny.
Chodzi o narrację narodowościową? Osoby LGBT?
– Na przykład. Chodzi o to, co jest przedmiotem sporu. I wyznacza w tej chwili zbiorową tożsamość i światopogląd młodzieży. Jeśli to będzie robione w sposób zbyt nachalny, młodzi ludzie stawią opór. Religię na maturze zaliczą, bo będą musieli, bo jest przymus strukturalny. Natomiast ona nie będzie miała dla nich znaczenia. To, co uzyskamy, to deprecjacja religii. Na to, co się dzieje w głowach i sercach młodzieży, ma dziś wpływ głównie internet i kultura masowa – popkultura. Młodzi ludzie stamtąd czerpią wzorce, odnajdują swoich bohaterów. Nurt wartości oddziałujący na młodzież idzie „bypassem”, poza instytucjami, nad którymi może zapanować władza. I poprzez które może coś narzucać.
Lubię oglądać seriale detektywistyczne. Te amerykańskie są bardzo poprawne politycznie – komórkami FBI, CIA czy policji musi dowodzić kobieta, co kilka odcinków jest sympatyczne małżeństwo homoseksualne itp. Arcybiskup Gądecki wspomniał kiedyś o sile Netflixa, co zostało obśmiane, a… problem jest realny. Wychowanie jest zorganizowanym i zaplanowanym procesem, socjalizacja – nie. Wartości popkultury wchłania się migiem jak gąbka wodę.
– Wychowanie w rodzinach jest dziś inne. Rodzice nie wychowują dzieci w sposób autorytarny. Autorytarny dryl został właściwie na poziomie praktyk państwa i Kościoła. W rodzinach jest skłonność do tego, by dziecko wybierało, by odnajdywało swoje uzdolnienia, realizowało to, co wynika z jego możliwości i potrzeb. Rodzice chcą je wspomagać. To już jest inne rodzicielskie pokolenie. Jeszcze w latach 90. na dzieci czekały cudne scenariusze kariery ułożone przez ich rodziców z przekonaniem, że one coś muszą – skończyć dobrą szkołę, dostać się na dobrą uczelnię, uczyć się języków, robić karierę. Dzisiaj rodzice mówią dziecku: to ty wybierasz.
Kojarzy mi się Mata i jego Patointeligencja. Za plecami ojciec, profesor prawa.
– Więc właśnie. To jest zmiana, której najwyraźniej pewne instytucje nie rozumieją. Zmienił się kontekst, przez który młody człowiek przechodzi, szukając pomysłu na siebie. Ich świat przeżywany składa się z innych wartości i problemów. I dopóki starsi kłócą się o rzeczy dotyczące przeszłości, młodych ludzi to w ogóle nie obchodzi.
Tak samo jak katastrofa w Smoleńsku.
– Myślę, że tak.
W Kościele mamy dziś dwa poziomy narracji. Jeden, papieża Franciszka, trafia chyba w znaki czasu, a przy tym – w źródło potencjalnych konfliktów w przyszłości. Nie tylko wprowadził do nauki Kościoła ekologię, ale ma inną niż u nas strategię duszpasterską: nobilituje kobiety, przekłada miłość bliźniego na wysokiej jakości relacje (czułość, troska, bycie sobą, potrzeba autentyczności, pokorna służba ubogim). Polski Kościół walczy. Broni swojego status quo.
– Zgadzam się z tą oceną. Narracja papieża Franciszka wychodzi naprzeciw wrażliwości młodzieży, a jej rosnąca lewicowość nie oznacza odrzucenia potrzeby duchowości i wiary. Oznacza niewątpliwe załamanie zaufania do Kościoła, który odbierany jest coraz wyraźniej jako instytucja opresyjna.
Janusz Palikot to prehistoria. Buntownicze inicjatywy rodzą się co jakiś czas, szybko giną. Ludzie głosowali na niego chyba nawet nie w imię pozytywnego wyboru programu, co raczej chcieli dać władzy czerwoną kartkę: dość, sprawdzam.
– To też jest motyw.
Aby lewicowość młodzieży miała wpływ na zmianę społeczną, musiałby powstać oddolny ruch społeczny. Jest na to szansa? Czy to znów zryw „à la Palikot”?
– Bardzo dużo zależy od tego, jaką retoryką będzie się posługiwała polityczna lewica.
Jak te emocje zagospodaruje?
– Nie jestem w stanie przewidzieć, czy jej się to uda. Na scenie politycznej, gdzie istnieją konkurenci, jest skłonność do określania swojego miejsca w sposób bardzo wyrazisty. W związku z tym ma miejsce popadanie w skrajność. Środek jest dziś taki, że wydaje się bardziej „schizofreniczny” niż centrowy. Jeśli chodzi o młodych ludzi, w czasach Palikota Platforma jako ugrupowanie centrowe już była zaetykietowana jako „ciepła woda w kranie”. Nie miała młodym nic szczególnego, a zwłaszcza wyrazistego, do zaoferowania. Prawica była antypatyczna, agresywna, przykurzona, więc zagłosowali na świeżość. Młodzież zawsze szuka „przebojowych”, ale i wiarygodnych orientacji. Nie zawsze cechuje je konsekwencja i stałość. Od pełnego emocji poparcia dla PO w 2007 roku i rozczarowania jej rządami, młodzi przeszli na pozycje kontestacyjne, popierając Palikota, a powierzchowność jego oferty politycznej skłoniła młodych do zawierzenia partiom antysystemowym i prawicy, które w 2015 roku jeszcze nie miały okazji się zweryfikować. Obiecywały wiele, budząc ogromne nadzieje! Uderzyły w ton antyunijny, w wartości narodowe, w polską wyjątkowość – 500+ przypieczętowało wizerunek troskliwej i aktywnej władzy. Po kilku latach rządów prawica pokazała, na czym naprawdę polega. I młodzi ludzie zdecydowanie ją odrzucili. I to jest ich doświadczenie, którego żadna propaganda nie jest w stanie wymazać. Czy młodzi trwale się przyspawali do bieguna lewicowego, nie wiem. Jeśli ktokolwiek doszedłby do władzy i nazywał się lewicą, a oznaczałoby to oszustwo polityczne, młodzi zareagują na to nie tylko utratą zaufania, tym razem do lewicy, lecz całkowitym wycofaniem się z życia publicznego. I to nie byłaby optymistyczna perspektywa. Czy zwrot jest trwały, będzie zależało od kontekstu i retoryki, jaką będą się posługiwały ugrupowania lewicowe.
W protestach uderzał agresywny wręcz antyklerykalizm. Według Pani młodzież jest ideowa? Wyczulona na zakłamanie?
– Na to przede wszystkim. Młodość na tym polega, że szuka autentycznych wartości. Są w Polsce katolicy, które ubolewają nad tym, że w tej rozgrywce najwięcej może stracić właśnie Kościół, który mówi o prawdzie, miłości; o tym czym jest dobro i zło, lecz sojusz z władzą wprowadza do tego przesłania elementy cynizmu, hipokryzji i życia z pogwałceniem elementarnych praw.