Logo Przewdonik Katolicki

Trzy kraje, trzy rzeczywistości

Maria Przełomiec
FOT. UNSPLASH

Niemal dokładnie 25 lat po pamiętnej wizycie Jana Pawła II w krajach bałtyckich, Litwę, Łotwę i Estonię odwiedzi papież Franciszek. Ta pielgrzymka odbędzie się już w zupełnie innych i chyba trudniejszych warunkach.

Wszystkie trzy państwa są już mocno zakotwiczone w Unii Europejskiej i NATO, ale jednocześnie borykają się z problemami, o których na początku lat 90. nawet nie myślano.
 
25 lat temu
Pielgrzymka papieża Polaka (4–10 września 1993 r.) przypadła na pierwsze lata niepodległości, świeżo odzyskanej po długim okresie sowieckiej okupacji. Nic więc dziwnego, że ta podróż odbierana była nie tylko jako ważne wydarzenie religijne, ale także wyraz wsparcia dla suwerenności młodych państw. Papież, którego uważano za jednego ze sprawców upadku komunizmu, witany był równie serdecznie na katolickiej Litwie, protestancko-katolickiej Łotwie czy w tradycyjnie luterańskiej, ale i mocno już wówczas zlaicyzowanej Estonii.
Z kolei dla Jana Pawła była to pierwsza podróż na tereny byłego ZSRR, chociaż trzeba od razu dodać, że tereny nietypowe, bo przecież wszystkie trzy kraje w przeszłości miały mniej lub bardziej ścisłe związki z Rzeczpospolitą Obojga Narodów.
Pamiętam, że Litwini witali polskiego papieża niemal jak rodaka i dużą popularnością cieszyła się wówczas pogłoska o jakoby litewskich korzeniach matki Karola Wojtyły (pogłoska nie miała żadnych realnych podstaw, ale – co ciekawe – podobne informacje, tyle że tym razem o ukraińskim rodowodzie Emilii Kaczorowskiej pojawiły się przy okazji późniejszej papieskiej pielgrzymki na Ukrainę). W każdym razie papieża witały tłumy, a pamięć o pobycie Jana Pawła II do dzisiaj jest na Litwie bardzo żywa, czego najlepszym dowodem może być stworzenie papieskiego szlaku obejmującego 16 obiektów związanych z tamtą pielgrzymką. Są na nim nie tylko miejsca, które odwiedził wówczas Karol Wojtyła, ale także te, o których wspomniał w kazaniach.
 
Litwa
W połowie lipca na wileńskim placu katedralnym został umieszczony duży napis „Popiežius Lietuvoje” (Papież na Litwie). Hasło litewskiej części pielgrzymki brzmi: „Jezus Chrystus naszą nadzieją” i litewscy hierarchowie liczą, że Franciszek właśnie tę nadzieję wleje w serca mieszkańców kraju, którego wielkim problemem stała się masowa emigracja ludzi młodych. W Wilnie ma dojść do spotkania Franciszka z młodzieżą, już nazwanego przez organizatorów mini Światowymi Dniami Młodzieży. Oczekuje się, że przybędą na nie młodzi ludzie nie tylko z krajów bałtyckich.
Wybór miejsca absolutnie nie jest przypadkowy, Litwa bowiem to nie tylko jedyny kraj katolicki wśród trzech nadbałtyckich republik, ale także kraj, w którym Kościół katolicki ciągle ciszy się dużą popularnością. Duży wpływ na to ma historia, czyli zachowanie się litewskich duchownych w czasach sowieckich. Mimo że tamtejsi księża należeli do najbardziej prześladowanych przedstawicieli duchowieństwa w ZSRR, kościół na Litwie się nie ugiął. Co więcej, w latach 70. to właśnie Kościół zaczął skupiać wokół siebie środowiska dysydenckie. Pierwszą nielegalnie ukazującą się na terenie całego ZSRR gazetą (tzw. samizdatem) była wychodząca od 1972 r. „Kronika Kościoła katolickiego na Litwie”, po której przyszły kolejno dwa katolickie czasopisma: „Auśra” (Zorza) i „Pastoge” (Pasterz). Redagowali je księża, zakonnice i świeccy, przy czym trzej zaangażowani w podziemny ruch wydawniczy duchowni zapłacili za swoją działalność śmiercią, ginąc w tajemniczych okolicznościach. Jednym słowem, w czasach komunizmu Kościół katolicki na Litwie spełniał rolę bardzo przypominającą tę, jaką odgrywał wówczas Kościół w Polsce, chociaż działał w zdecydowanie trudniejszych warunkach.
W tej chwili w obu państwach Kościół przeżywa podobne problemy. Mimo, że 77 proc. litewskich obywateli deklaruje się jako katolicy, to tylko połowa z nich uczestniczy w Mszy św. częściej niż raz do roku. W ogóle litewska religijność wydaje się bardziej zamknięta, mniej demonstracyjna. Litwini rzadko uczestniczą w popularnych wśród Polaków pielgrzymkach. Do Ostrej Bramy „maszerują” przede wszystkim wierni z tutejszych polskich parafii. Polacy zresztą należą w tej chwili do najbardziej aktywnych środowisk katolickich na Litwie i to właśnie spośród nich pochodzi najwięcej powołań kapłańskich oraz zakonnych.
Teraz litewscy Polacy z dużym zaangażowaniem przygotowują się na wizytę papieża Franciszka, pewnie po cichu licząc, że zauważy on ich odrębność.
 
Łotwa
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja Kościoła katolickiego na Łotwie, gdzie pierwszym wyznaniem chrześcijańskim jest luteranizm (34 proc. według spisu z 2011 r.), będący spadkiem po historycznych związkach z Północnymi Niemcami oraz państwami skandynawskimi. Wyjątkiem pozostaje wschód kraju, czyli zamieszkała m.in. przez Polaków Łatgalia, będąca niegdyś częścią historycznych polskich Inflant.
Właśnie w leżącej w Łatgalii miejscowości Agłona znajduje się słynna bazylika z wizerunkiem Bogurodzicy Agłońskiej, zwanej także Królową Północy (Agłona jest najdalej na północ wysuniętym sanktuarium maryjnym). Kiedyś był tu klasztor dominikanów, ufundowany w XVII w. przez Polkę Ewę Justynę Szostowicką. Za czasów carskich dominikanów wygnano, a w klasztorze zorganizowano więzienie dla księży, w którym przetrzymywano m.in. sługę Bożego bp. Zygmunta Łozińskiego. W wolnej Łotwie klasztor wraz z bazyliką zostały oddane Kościołowi. W 1993 r. Jan Paweł II odprawił tutaj Mszę dla 300 tys. pielgrzymów.
Tutejsi hierarchowie podkreślają, że kraj przede wszystkim potrzebuje umocnienia wiary. Jak to określa arcybiskup Rygi Zbigniew Stankiewicz (notabene z tutejszej starej polskiej rodziny, od zawsze zamieszkującej tereny Litwy i Łotwy), „trzeba obudzić olbrzyma”. Nie będzie to jednak łatwe, bo jak dowodzą badania, mimo że ponad 70 proc. mieszkańców Łotwy deklaruje się jako chrześcijanie, to w istnienie Boga wierzy 38 proc., a kolejne 48 proc. twierdzi, że wierzy w „pewnego rodzaju ducha”. Co więcej, na Łotwie w ostatnich latach odradza się neopogański ruch Dievturība, nieco przypominający litewski związek wyznaniowy Romuva, związany z dawnymi tradycjami pogańskimi. Na razie jest to raczej egzotyczny margines, niemniej zdaniem socjologów liczba zwolenników tych kultów powoli rośnie.
 
Estonia
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w Estonii, gdzie blisko 70 proc. mieszkańców określa siebie jako osoby bezwyznaniowe, co sprawia, że kraj ten jest uważany za jedno z najbardziej zlaicyzowanych państw świata.
Według statystyk najwięcej wiernych liczy sobie Kościół ewangelicko-luterański (około 13 proc.). Na drugim miejscu znajduje się prawosławie (około 11 proc.), które solidnie się wzmocniło po podbiciu tych terenów przez Rosję z początkiem XVIII w. (z Tallina pochodził m.in. patriarcha Wszechrusi Aleksy II). Cerkiew w Estonii jest jednak podzielona na dwa odłamy: jeden zależny od Moskwy i drugi podporządkowany. Katolicy stanowią w Estonii niecałe pół procenta i w wielu wypadkach są to ludzie o polskich korzeniach.
Za motto tej części papieskiej wizyty został obrany tytuł znanej estońskiej pieśni religijnej „Obudź moje serce”. Wybór wydaje się nieprzypadkowy nie tylko z powodu sensu tych słów. Śpiew, co prawda pieśni ludowych, a nie religijnych, był bowiem nieodłącznym elementem kształtowania się estońskiej tożsamości narodowej i jednym z motorów przebudzenia narodowego w XIX w. A przebudzenie religijne jest tym, czego Estonia wydaje się bardzo potrzebować.
 
***
25 lat temu na Litwie, Łotwie i w Estonii Jan Paweł II mówił po pierwsze o konieczności umocnienia odradzającej się po komunizmie wiary oraz dialogu między chrześcijanami, po drugie o wadze zdobytej wolności. I tutaj warto przypomnieć, że pielgrzymka papieża Franciszka do trzech krajów bałtyckich odbywa się w stulecie odzyskania przez te państwa niepodległości.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki