Estonię trudno uznać za kraj głęboko chrześcijański. Odwrotnie – badania wskazują, że jest to jedno z najmniej religijnych państw Europy. Około 70 proc. obywateli uważa się za osoby bezwyznaniowe, a katolicy stanowią zaledwie niecałe 0,4 proc. W większości są to Polacy i Litwini. Aż trudno uwierzyć, że w średniowieczu terytorium to zostało nazwane Maarjaama, czyli ziemią Maryi. Tak było od XII do początków XVII wieku. Później na tym obszarze zapanowała najpierw narzucona przez Szwecję reformacja, do której potem, w momencie podbicia obecnej Estonii przez Rosję, dołączyło prawosławie. Przez ponad 100 lat, do końca XVIII stulecia, katolicyzm był na tym terenie zakazany.
Teraz Estonia czeka na swojego pierwszego katolickiego błogosławionego. Już niedługo może nim zostać ogłoszony arcybiskup i męczennik, przedwojenny administrator apostolski Estonii, jezuita o. Eduard Profittlich. Jego proces beatyfikacyjny rozpoczął się w 2004 r. i wyraźnie przyspieszył po zeszłorocznej pielgrzymce papieża Franciszka, który był pod wrażeniem historii zamęczonego w sowieckim więzieniu duchownego. Dla nas Polaków jest to o tyle interesujące, że w historii zarówno estońskiego katolicyzmu, jak i sługi Bożego Profittlicha, mamy także całkiem wyraźny polski ślad.
Katolicyzm w mniejszości
Leżące na terenie dzisiejszej Estonii województwo parnawskie wraz z województwem dorpackim (Dorpat to obecne Tartu) w XVI i na początku XVII w. należały do Inflant Polskich. Przy czym Kościół szczycił się tam nie byle jakimi postaciami. Proboszczem parnawskim był w tamtym czasie ks. Piotr Grabowski herbu Dołęga, autor licznych prac politycznych i ekonomicznych. Z działalnością Kościoła katolickiego można także powiązać uniwersyteckie tradycje Tartu. Misyjny ośrodek jezuicki, do którego założenia przyczynił się słynny Piotr Skarga, przekształcony później w kolegium, najprawdopodobniej był pierwszą szkołą wyższego stopnia w Estonii. Co więcej, jezuici w swojej działalności posługiwali się językiem estońskim, a to zyskiwało im sympatię miejscowej ludności i przypuszczalnie przyczyniło się do przetrwania katolicyzmu mimo stuletniego zakazu.
Zgodę na odprawienie katolickiej Mszy dostał dopiero w końcu XVIII w. komendant twierdzy w rosyjskim wówczas Tallinie, Hiszpan gen. Jacob Castro de Lacerda, który zażądał dla siebie i członków swojej załogi możliwości uczestniczenia w katolickiej liturgii. W 1799 r. odtworzono w Tallinie pierwszą katolicką parafię. W latach 30. XIX w. liczyła już ona 1,5 tys. wiernych, w przeważającej części polskich żołnierzy w służbie carskiej oraz niektórych kupców niemieckich. Warto przy tym dodać, że prowadzącym ją dominikanom zabroniono jakiejkolwiek misyjnej działalności wśród miejscowej ludności. Mimo to w następnych latach powstały kolejne ośrodki parafialne – w Tartu, Narwie oraz Valdze.
Ostatecznie w przeddzień I wojny światowej katolicka społeczność Estonii liczyła około 6 tys. wiernych, przede wszystkim przybyłych na te tereny do pracy Polaków i Litwinów. Nie byli to stali mieszkańcy, dlatego po uzyskaniu w 1918 r. przez ten kraj niepodległości liczba katolików w Estonii zmalała do 2 tys. Parafie jednak przetrwały, a ponieważ państwo estońskie do religii odnosiło się przychylnie, a w 1924 r. zyskało swego arcybiskupa. Został nim administrator apostolski Estonii, włoski jezuita o. Antonio Zecchini. Trzy lata później władze w Tallinie oficjalnie uznały status katolickich parafii (było ich już w sumie 6, przybyły jeszcze dwie, w dawnej Parnawie – obecnie Pärnu – oraz w Rakvere) i wyraziły zgodę, aby w przypadku braku miejscowych kapłanów zatrudniać do pracy w nich zagranicznych duchownych. I w ten sposób dochodzimy do naszego bohatera, Eduarda Profittlicha.
Polskie ślady
Ten niemiecki jezuita urodzony w 1890 r. w chłopskiej rodzinie z okolic Koblencji miał z Polską sporo wspólnego. Co prawda nie od razu. Naukę w seminarium, a potem w jezuickim nowicjacie zaczął jeszcze przed I wojną, w której brał udział jako sanitariusz. Po klęsce Niemiec w 1918 r. kontynuował studia teologiczne i po otrzymaniu w 1922 r. święceń kapłańskich oraz zakonnych zgłosił się do Papieskiego Instytutu Wschodniego, który zajmował się m.in. wsparciem mocno prześladowanego na terenie Związku Sowieckiego Kościoła katolickiego. Właśnie do misji w Rosji chciał się przygotować o. Eduard i z tymi przygotowaniami związany jest następny etap jego życia, czyli studia doktoranckie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Tam najpierw w 1923 r. obronił doktoraty z filozofii i teologii. Przez następne kilka lat o. Profittlich pracował w Polsce lub z Polakami, najpierw w Czechowicach-Dziedzicach, potem w Opolu, a w końcu jako duszpasterz Polaków w Hamburgu.
Rok 1930 przynosi o. Eduardowi śluby wieczyste i przeniesienie na stanowisko proboszcza kościoła Świętych Piotra i Pawła w Tallinie, gdzie potrzebowano znającego język polski księdza. Rok później talliński proboszcz zostaje mianowany administratorem apostolskim Estonii. W grudniu 1936 r. otrzymuje sakrę biskupią.
Niecałe trzy lata później wybucha II wojna światowa, a zawarty w jej przeddzień przez Niemcy i ZSRR pakt Ribbentrop–Mołotow otwiera drogę do sowieckiej okupacji państw bałtyckich. Rosjanie wkraczają do Tallina w czerwcu 1940 r. Natychmiast zaczyna się terror i aresztowania ludności. Zakazano sprawowania liturgii, zamykano świątynie, prześladowano duchowieństwo. Wobec niemożności wykonywania posługi kapłańskiej o. Eduard zastanawia się nad powrotem do Niemiec, ale jednocześnie uważa cierpienie i męczeństwo za dzieła Boże, które mają najprawdopodobniej zdecydowanie większe znaczenie niż praca apostolska. Papież daje arcybiskupowi wolną rękę przy podejmowaniu decyzji, którą „w Bogu uzna za najlepszą”.