Pięćdziesiąt lat temu w Rzymie powstała jedna z pierwszych wspólnot neokatechumenalnych, której podstawy wypracowane zostały kilka lat przedtem podczas doświadczeń Kiko Argüello i jego towarzyszki, nieżyjącej już Carmen Hernández w slamsach Madrytu. Wybierając życie wśród ubogich, wśród odrzuconych i niechcianych, Kiko doświadczył miłości Boga i jedności wspólnoty, która jest zjednoczona miłością Chrystusa. Droga Neokatechumenalna ma swoje korzenie właśnie tam, w biednej dzielnicy Madrytu, zamieszkałej przez złodziei, alkoholików i narkomanów, przez quinquilleros (koczownicza grupa społeczna zamieszkała w Hiszpanii, często mylnie mówi się o nich, że są Cyganami). Kiko i Carmen, zachęcani przez kolejnych papieży, poprzez ewangelizację wysyłali grupy katechistów na cały świat i wszędzie tam, przy parafiach, powstawały nowe wspólnoty, które na wzór katechumenatu pierwotnego prowadzą do dojrzałości w wierze.
Skarb dla Kościoła
Trudno powiedzieć, ile w tej chwili jest wspólnot na świecie, bo Droga rozwija się dynamicznie i cały czas powstają nowe wspólnoty złożone najczęściej z około trzydziestu osób. Najwięcej jest ich we Włoszech i Hiszpanii, w Polsce ta rzeczywistość istnieje od 1975 r. i obecnie liczy ponad tysiąc wspólnot. Owocem Drogi są seminaria Redemptoris Mater, których działa ponad sto na całym świecie, a są one odpowiedzią na liczne powołanie kapłańskie w neokatechumenalnych rodzinach. Na zaproszenie biskupów z zsekularyzowanych miast różnych krajów odpowiadają rodziny, często wielodzietne, które decydują się na życie w misji, pokazując mieszkańcom tych miast Chrystusa poprzez zwykłe codzienne życie. Począwszy od Pawła VI wszyscy kolejni papieże zauważali skarb, jakim jest Droga dla Kościoła i bardzo wspomagali jej inicjatorów. 5 maja w Rzymie, na błoniach Tor Vergata, w miejscu, gdzie odbyła się główna Msza św. podczas Światowych Dni Młodzieży w 2000 r., papież Franciszek spotka się z członkami wspólnot neokatechumenalnych całego świata. Będzie to pięćdziesiąta rocznica powstania pierwszej wspólnoty w Rzymie. Spodziewany jest udział setek tysięcy osób, w tym oczywiście Kiko Argüello i jego najbliższych współpracowników: ks. Mario Pezziego i Mary Ascension Romero.
W drodze z Bogiem
W przedmowie Kiko Argüello pisze: „Kilka razy przychodziła mi myśl o ewentualnym opublikowaniu tych notatek. Odrzucałem ją jednak z ostrożności i w obawie, że byłaby to jedynie moja próżność. Teraz, kiedy z powodu usilnych próśb, publikuję te zapiski, przypominam sobie słowa, które usłyszałem kiedyś od starego kapłana: «Nigdy nie przestawaj czynić dobra ze strachu przed pychą, bo to pochodzi od Szatana»”. A potem na innej stronie dopowiada, kiedy dopadają go wątpliwości: „(…) boję się próżności, ataków, tego, że powiedzą, że robię z siebie świętego, podczas, gdy tak naprawdę (…)”.
Książka, która została opublikowana w Hiszpanii w 2016 r., wkrótce po śmierci najbliższej współpracowniczki Kiko, Carmen Hernandez, jest zbiorem krótkich notatek, przemyśleń, wierszy, które układają się w intymny zapis osobistej relacji z Bogiem. To lektura duchowa. Można powiedzieć, że to zapis rozmów duszy z Bogiem, bardzo mistyczny obraz bliskości i różnych związanych z tym przeżyć emocjonalnych i uczuć. Miłosne wyznania, pełen zwątpienia płacz, tęsknota, wołanie. Kiko Argüello, który jest artystą malarzem i człowiekiem niezwykle wrażliwym na piękno i sztukę, szuka słów, którymi najpełniej może wyrazić swoje wrażenia. Dlatego oprócz kilkuzdaniowych notatek znajdziemy tutaj również formy poetyckie. Czasem to tylko wołania, krótkie świadectwa, będące echem pewnych wydarzeń, których możemy się tylko domyślać. Czasem Kiko opisuje swoje lęki, a potem zapisuje, jak Pan wysłuchał jego modlitw, jak rozwiązał pewne trudne sytuacje. Dla osób związanych z Drogą Neokatechumenalną pewne wydarzenia będą jasne, jak na przykład zatwierdzenie statutów Drogi czy organizowanie konwiwencji dla biskupów z różnych kontynentów. Ale ta wiedza nie jest aż tak potrzebna do tego, żeby lektura Adnotacji wydała dobry owoc.
Wielki charyzmat, jakim jest Droga Neokatechumenlna i życie człowieka, któremu Pan Bóg dał taką misję, są ze sobą splecione. Kiko Argüello oddaje chwałę Bogu. Ale my spotykamy człowieka, który mówi za św. Katarzyną ze Sieny, że jest nic plus grzech. Adnotacje można przeczytać od początku do końca, ale nie ma takiej potrzeby. Może nawet lepiej otwierać tę książkę na zasadzie przypadku. Przeczytać stronę i odłożyć. Kontemplować. Modlić się. To wielki hymn pochwalny, a z drugiej strony świadectwo człowieka słabego, który widzi swoją pychę i niegodność, który pragnie pokory. Człowieka, który zobaczył w ubogich, samotnych, odtrąconych cierpiącego Chrystusa. „Widziałem Cię, Panie. Tak, byłeś tam, w tej kobiecie pozostawionej w korytarzu szpitala. Widziałem Cię na ulicy leżącego między kartonami i śmieciami. Och, święta pokoro Chrystusa, któż cię znajdzie! Spotkałem Cię i dotknąłeś mojego serca i już nie byłem taki sam. Chciałem iść za Tobą, spotkać Cię w więzieniu, zejść do społecznych piekieł, pomiędzy ubogich. Gdzie jesteś?”.
Odwagi!
Bardzo mi jego droga przypomina drogę św. Brata Alberta. Obaj malarze i artyści, po przeżyciu egzystencjalnego i duchowego kryzysu zamieszkali wśród odrzuconych przez społeczeństwo i upadłych, obaj tam odnaleźli Chrystusa. Nawet te zapiski Kiko przypominają mi duchowość Brata Alberta i jego rekolekcyjne notatki. Widzę w nich ślady mistyki św. Jana od Krzyża – zresztą obaj w jego dziełach się rozczytywali.
Kiko Argüello uczynił nas świadkami swojej drogi do zbliżenia z Bogiem. Zaprosił nas w swoje przeżycia najintymniejsze, zachęcając do odważnego zjednoczenia z Bogiem, do relacji z Nim ekstremalnie bliskiej, do życia obok Niego, z Nim. „Odwagi!” – to najczęściej powtarzane przez Kiko słowo. Mówi je do siebie, mówi do nas. Przesłanie jest jasne: nie poddawaj się, Bóg cię kocha. Tak, nie jest łatwo zmagać się z codziennymi utrapieniami, tak, zdarzają się prześladowania, tak, trzeba być gotowym na zdradę i cierpienie. Tak, i chrześcijanin przeżywa wątpliwości, smutek i zmęczenie. Przychodzi także doświadczenie pustki, „nocy ciemnej”. Czytając o walkach duchowych Kiko Argüello, wciąż nie rozumiemy tajemnicy Bożej ekonomii miłości, ale znacznie, znacznie zbliżamy się do Niego.