Logo Przewdonik Katolicki

To ty też się spowiadasz?

Magdalena Woźniak
FOT. ARCHIWUM PRYWATNE.

O tym, w jaki sposób rodzic może towarzyszyć swojemu dziecku podczas przygotowania się do sakramentu pojednania i jak poradzić sobie z lękiem przed spowiedzią, z s. Ines Krawczyk, autorką książki Puk, puk! Czy to mój Bóg? Przygotowanie do pierwszej Spowiedzi Świętej rozmawia Magdalena Woźniak.

Rachunek sumienia jak szkło powiększające, konfesjonał jak lustro, spowiedź jak kąpiel: używasz tych przykładów, tłumacząc dzieciom sens sakramentu pojednania. Rozumieją?
– Obrazy rozumieją, choć niekoniecznie właściwie rozumieją pojęcia. Znają je, często potrafią prawidłowo wyrecytować regułkę z katechizmu, ale niekoniecznie potrafią własnymi słowami opowiedzieć, co one oznaczają. Dopiero kiedy wyciągam szkło powiększające i wspólnie się czemuś przyglądamy, otwierają szeroko oczy i zaczynają rozumieć istotę. Na przykładzie mycia rąk pokazuję im, że czasem coś wydaje nam się czyste, a w rzeczywistości takie nie jest. To rzeczywistość, która jest im znana, więc dzięki niej mogą zrozumieć tę nową. Dzieci poznają i rozumieją świat, dotykając i oglądając. Tam, gdzie tylko to możliwe, warto im na to pozwalać, bo wiedza połączona z doświadczeniem ma wyjątkową moc.

Z czym dzieci mają największy problem?
– Moim zdaniem z lękiem. Dlatego praca rodziców, katechetów i wychowawców powinna polegać na oswojeniu tego lęku. Owszem, jakiś rodzaj obawy zawsze w nas zostanie, niemniej nie powinniśmy „podkręcać atmosfery”, ale raczej ją racjonalizować. Czasami rodzice, zapewne w momentach bezsilności, odwołują się do klasycznego komunikatu: „Czekaj, pójdziesz do spowiedzi, to ksiądz ci powie!”. Jest to pewien straszak, który tylko potęguje w dziecku strach. Często dziecko boi się również, że zapomni regułkę, że najzwyczajniej w świecie się „zatnie”, że nie wymieni wszystkich grzechów, że któryś pominie. Dlatego zdarza się, że ma ukrytą w dłoni kartkę, na której zapisało wszystkie grzechy, jakie tylko zdołało sobie przypomnieć. Niepotrzebnie. Dziecko może się „zaciąć” i może zapomnieć o jakimś grzechu. Ważne jest, żeby jego serce było przygotowane, żeby najważniejsze było pragnienie przeproszenia Pana Boga i gotowość poprawy. Konfesjonał i spowiedź to nie jest przestrzeń lęku, ale miejsce spotkania z Kimś, kto naprawdę nas kocha.

Jak więc powinniśmy reagować, widząc, że nasze dziecko się boi?
– Warto sprawdzić, czego tak naprawdę dotyczy ten lęk, ponieważ pod tym słowem może ukrywać się cała gama innych uczuć. Może to być na przykład obawa przed odrzuceniem albo karą lub niepewność, co pomyśli sobie o mnie spowiednik. Ogromną pomocą będzie tu odwołanie się do doświadczeń, które dziecko ma z własnej rodziny. Często jest tak, że kiedy dziecko zrobi coś złego, uznaje swoją winę, przeprasza rodziców – a oni je przytulają i nadal mocno kochają. Warto więc podczas rozmowy z dzieckiem przywołać te konkretne wspomnienia, gdyż w wielu wypadkach są dla nich przekonywające. Oczywiście pod warunkiem, że finał tych wydarzeń rzeczywiście był taki: że rodzice wybaczyli i przytulili dziecko, które napsociło. Musimy mieć świadomość, że relacja człowieka z Panem Bogiem to nierzadko kalka relacji z rodzicami – dlatego odpowiedzialność rodziców za właściwe wychowanie dziecka jest tak ogromna.

Nie sposób pominąć tematu rachunku sumienia. W swojej książce zwracasz uwagę na to, by nie robić z niego matematycznej wyliczanki. Tymczasem wielu rodziców nie wie, jak wytłumaczyć dziecku przykazania, zwłaszcza szóste i dziewiąte. Czy dzieci też mają problem z interpretacją przykazań?
– Wydaje mi się, że dzieci bardzo wyraźnie rozróżniają granice dobra i zła, mają to dość czytelnie poukładane. Owszem, czasami „testują” dorosłych, pytając: czy to już jest grzech? Ale bardziej chodzi im wtedy o próbę przesunięcia granic, a nie o to, że nie mają wiedzy na ten temat. Doskonale zdają sobie sprawę, kiedy coś ukradły, a kiedy obmawiały albo robiły komuś coś na złość. Jeśli chodzi o „kłopotliwe” przykazania, to odnoszę wrażenie, że to my, dorośli, często niepotrzebnie tworzymy wokół nich pewną aurę tajemniczości i niedopowiedzeń. Na tej podstawie dzieci szybko orientują się, że są to tematy tabu. A każde tabu rozbudza wyobraźnię i rodzi domysły. Świat dziecka jest jasny i czysty. Jeśli traci swoją nieskazitelność, to dopiero pod wpływem spotkań z niewłaściwymi postawami i czynami dorosłych. Bardzo bolą mnie słowa wypowiadane przez dzieci „Kiedy dorosnę, nigdy nie będę taki jak…”. Obyśmy je jak najrzadziej słyszeli.

Dzieci i rodzice najpierw długo przygotowują się do pierwszej spowiedzi i do Pierwszej Komunii Świętej, potem przychodzą uroczystości, zakończone białym tygodniem – a potem nagle trzeba zmierzyć się z codziennością. Jak rozbudzić w dziecku chęć regularnej spowiedzi w przyszłości?
– Nie ma lepszej nauki niż własny przykład. Bardzo wzrusza mnie opowieść mojej koleżanki. Jej syn krótko po Pierwszej Komunii poszedł z tatą do spowiedzi przed pierwszym piątkiem miesiąca. Syn przygotowywał się w ławce, a tata w tym czasie przystąpił do spowiedzi. Po jego powrocie syn z wypiekami na twarzy spytał: „To ty też się spowiadasz?!”. Myślę, że nie ma nic piękniejszego i trwalszego, jak takie doświadczenie dziecka. Jeśli ono przekona się, że Bóg jest Kimś żywym i prawdziwym w życiu jego rodziców, pójdzie za Nim. Jeśli zauważy dysonans między życiem a słowami, zatrzyma się i nie wiadomo, co później wybierze. Dziecko chce prawdy, a nie zakłamania. Jeśli rodzice decydują się na wprowadzenie dziecka w życie Kościoła i proszą Kościół o sakramenty dla niego, powinni pamiętać, że wiara to nie jest moda ani przymus – to dobrowolny wybór, który ma swoje konsekwencje.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki