Logo Przewdonik Katolicki

Widziałam Pana

Natalia Budzyńska
FOT. MATERIAŁY PRASOWE

Maria Magdalena z filmu Gartha Davisa znacznie odbiega od stereotypów, do których zostaliśmy przyzwyczajeni. Oto Ewangelia przedstawiona oczami kobiety.

Anielska produkcja, reżyser z Australii, aktorzy odtwarzający główne role ze Stanów Zjednoczonych, a muzyka islandzkiego kompozytora. Dodać jeszcze można, że główna bohaterka pochodzi z Galilei, ale zdjęcia filmowe powstały na południu Włoch. Prawdziwie międzynarodowa produkcja wchodzi właśnie na ekrany polskich kin zaledwie miesiąc po premierowym pokazie w National Gallery w Londynie. No cóż, miejsce premiery sugeruje obraz z wyższej półki. Częściowo to prawda, bo z pewnością nie mamy do czynienia z filmem w rodzaju amerykańskich christian movies. Poza tym twórcy są młodzi, przebojowi i znani z produkcji nagradzanych – i to wielokrotnie. Reżyser znany jest z filmu Lion. Droga do domu oraz ze świetnego serialu Top of the Lake, do którego zaprosiła go słynna reżyserka i aktorka Jane Campion. Garth Davis z kolei wybierając odtwórców głównych ról także postawił na świeżość. I tak główną rolę gra Rooney Mara znana z thrillera Dziewczyna z tatuażem czy z dramatycznej roli w duecie z Cate Blanchett w wielokrotnie nagradzanym filmie Carol. Rolę Chrystusa zaproponowano z kolei Joaquinowi Phoenixowi, który genialnie wcielił się w Johnny’ego Casha w filmie Spacer po linie, a znamy go także z ról w filmach Gladiator, Ona Nigdy cię tu nie było. Warto wspomnieć jeszcze o muzyce skomponowanej przez Jóhanna Jóhannssona, zmarłego w lutym tego roku znanego kompozytora muzyki elektronicznej, który nagrywał dla słynnych  wytwórni płytowych 4AD, Deutsche Grammophon i Touch. A do tego dodajmy jeszcze zaskakującego w roli Piotra Chiwetela Ejiofora, nagrodzonego za rolę w filmie Zniewolony. 12 years of slave. A jeśli w obsadzie mamy taki rozmach, to co dopiero mówić o zdjęciach, plenerach i całej reszcie.
 
Od prostytutki do apostołki
Postać Marii Magdaleny intrygowała twórców na przestrzeni wieków. Chętnie obierano ją na temat obrazów, a malarze byli wierni powstałej w VI w. legendzie mówiącej o tym, że była to kobieta upadła, nawrócona prostytutka, która obmyła Jezusowi nogi drogim olejkiem i wytarła je swoimi włosami. To rozbudzało wyobraźnię. Do tego wśród gnostyków powstawały podania sugerujące, że Maria Magdalena była żoną Jezusa, co pobudzało wyobraźnię jeszcze bardziej – i to nie tylko dawnych malarzy, ale także twórców coraz bardziej współczesnych. Teoria spiskowa zawsze ma się dobrze. Tymczasem to jedna z najbardziej tajemniczych postaci Nowego Testamentu i ta tajemniczość sprawiała, że przypisywano jej roli różne znaczenia. W ósmym rozdziale Ewangelii według św. Łukasza czytamy: „Następnie przechodził przez miasta i wioski, nauczał i głosił dobrą nowinę o królestwie Boga. Było z nim Dwunastu i kilka kobiet, które uwolnił od złych duchów i różnych niemocy: Maria zwana Magdaleną, którą opuściło siedem demonów, Joanna – żona Chuzy, zarządcy u Heroda, Zuzanna i wiele innych, które wspomagały ich swoim majątkiem”. W Ewangeliach wymieniana jest kilkanaście razy, także w sytuacji najważniejszej: to właśnie ona jako pierwsza zobaczyła Chrystusa po zmartwychwstaniu. Kim była? Jak znalazła się przy Jezusie? Jaka była jej rola wśród Jego uczniów? Nie wiemy. Św. Grzegorz Wielki nazwał ją „świadkiem Bożego miłosierdzia”, św. Tomasz z Akwinu „apostołką apostołów”, a papież Franciszek nie tak dawno podniósł dzień jej poświęcony do rangi święta, tak jak to jest w przypadku apostołów. Dekret Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów chciał w ten sposób podkreślić aktualną dziś w Kościele godność kobiety. Na ten dekret popkultura odpowiedziała filmem Maria Magdalena.
 
Wśród mężczyzn
Oto historia młodej kobiety pochodzącej z ubogiej rodziny rybackiej z Magdali. Jest inna niż pozostałe, wyraźnie nie pasuje do roli, jaką w ówczesnej kulturze pełniła kobieta. Miała być żoną. Maria ma potrzebę kontaktu z Bogiem, jest wrażliwa, oczekuje czegoś więcej. To typ kobiety, która nie mieści się w ramach świata, w którym przyszło jej żyć. Oskarżana jest więc o opętanie, mężczyźni – bracia i ojciec – na siłę chcą ją przywrócić do normalności, do ról społecznych. I wtedy spotyka Jezusa, nowe życie. Porzuca więc swoje zabezpieczenie, swoją rodzinę, przyłącza się do Jego uczniów i idzie z nimi. Jezus odnosił się do kobiet w sposób rewolucyjnie nowy i takiego pokazuje go Davis. Rozmawia z kobietami, co w tamtych czasach było nie do pomyślenia. Właściwie Davis nie głosi żadnych rewelacji, a mimo to pozycja Marii Magdaleny wśród apostołów może wydawać nam się z początku szokująca. Tak bardzo wrosły w nasz umysł te patriarchalne schematy myślowe. Dopiero teraz może przyjść nam do głowy refleksja: a cóż dopiero to było w I wieku! Nie wiadomo, co się wydarzyło, że poszła za Nim – coś musiało nastąpić, coś, co spowodowało, że jej życie zmieniło się radykalnie. Jedno jest pewne, bo wspominają o tym ewangeliści: to jej pierwszej ukazał się Pan po zmartwychwstaniu. To ją wybrał spośród swoich uczniów, aby ogłosiła pozostałym Dobrą Nowinę. Twórcy filmu opowiadając o jej życiu, posiłkowali się również apokryficzną Ewangelią Marii Magdaleny pochodzącą z V w. oraz Ewangelią Tomasza i Ewangelią Egipcjan, w których mowa jest o konflikcie między Piotrem a Marią Magdaleną. Piotrowi trudno było przyjąć obecność kobiety wśród uczniów, twierdził, że rozbije ich jedność i osłabi naukę, nie pojmował uwagi, jaką Jezus ją obdarzał. Tymczasem Jezus postawił tę młodą kobietę obok Piotra.
 
Symbol kobiety
Twórcy filmu podkreślają, że nie chcieli nikogo urazić i starali się przedstawić ewangeliczną historię Marii Magdaleny w taki sposób, żeby dla wszystkich stała się bliska i aktualna. Maria Magdalena staje się tu symbolem wszystkich kobiet, które nie pasują do wyobrażeń społecznych, które nie chcą poddać się rytuałom codzienności i które pragną zmieniać świat. Jest odważna i ta jej odwaga rzeczywiście ma moc zrewolucjonizować otoczenie. Okazuje się najsilniejsza wśród uczniów, podczas, gdy oni po śmierci Jezusa siedzą zamknięci ze strachu i załamani, ona wychodzi na ulice pewna tego, co widziała. A widziała zmartwychwstałego Pana.
Owszem, ten film jest prawie nachalnie feministyczny i równościowy. Apostoł Piotr jest czarnoskóry, co jest jakimś kompletnym absurdem. Nauki Chrystusa są uniwersalną wersją ewangelicznych przekazów, ale jestem w stanie to rozumieć, bo z założenia to film dla każdego, więc biblijny język trzeba było jakoś oswoić. Mimo kilku uderzająco infantylnych dialogów rodem z feministycznych manifestów przyjmuję go jako artystyczną wizję twórców, do której mają prawo. Uspokajam, że wielkich herezji tutaj nie ma.
I jeszcze jedno: dubbing. Polski dystrybutor zdecydował, że film będzie wyświetlany w wersji z dubbingiem. Nie ma wyboru, jesteśmy skazani na głosy polskich aktorów nie zawsze dobrze dobrane.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki