Centrum miasta zawsze stanowiła skała, przykryta dzisiaj kopułą meczetu. To góra Moria, na której szczyt Abraham przyprowadził syna, by złożyć ofiarę. „Oto ogień i drwa, a gdzież jest jagnię na całopalenie?” – zapytał zaniepokojony Izaak. Abraham zbudował ołtarz, związał syna i chwycił nóż, aby zabić chłopca, lecz w ostatniej chwili jego rękę powstrzymał anioł Boży. Zamiast Izaaka w ofierze złożony został baran, zabłąkany w skalnych ostrokrzewach. To tutaj Bóg, poruszony wiernością swojego sługi, obiecał Abrahamowi, że jego potomstwo będzie tak liczne, jak gwiazdy na niebie.
W tym samym miejscu, po wiekach, zagniewany anioł z mieczem w ręku ukazał się Dawidowi. Żałując za grzechy, król nakazał zbudować tu świątynię. Nie doczekał jej wzniesienia – uczynił to dopiero jego syn Salomon. Świątynia przyjęła w swe mury Arkę Przymierza. Zniszczyli ją Babilończycy, lecz Żydzi odbudowali ją po powrocie z wygnania. Drugi raz, już bezpowrotnie, zburzył ją rzymski cesarz. Od tej pory żydowscy wierni gromadzą się u podnóża przyświątynnego muru Heroda, który nazywają Ścianą Płaczu.
Niedaleko od góry Moria wznosi się bazylika Grobu Pańskiego. Zbudowano ją nad grotą Józefa z Arymatei, w której uczniowie złożyli umęczone ciało Zbawiciela. Tutaj dokonał się cud zmartwychwstania. Po drugiej stronie kościoła schody w dół wiodą pielgrzymów do innej groty, gdzie trzysta lat po opisanych w Ewangelii wydarzeniach cesarzowa Helena odnalazła relikwie krzyża, na którym zawisł Jezus. Tu były kiedyś stoki Golgoty, góry równie świętej dla chrześcijan, jak Moria dla Żydów. Oś jej szczytu, gdzie ukrzyżowano Chrystusa, znaczy dziś kaplica Adama. Mieszczący się w niej ołtarz Melchizedeka odsyła nas do pierwszej zapowiedzi ofiary eucharystycznej. Król, a jednocześnie kapłan Jerozolimy, wyszedł na spotkanie z Abramem, niosąc mu w darze chleb i wino. To „na jego wzór” złożył samego siebie w ofierze boski Król i Kapłan.
Wróćmy na górę Moria. Muzułmanie wierzą, że na jej szczyt wjechał na swoim wierzchowcu Mahomet, przybyły tutaj z Mekki. Tu, przy skale Abrahama prorok modlił się przed wyruszeniem w drogę do nieba. Gdy już zaczął unosić się w górę, skała uniosła się wraz z nim. Na miejscu osadził ją dopiero archanioł Gabriel. Do dziś pobożni muzułmanie oglądają odcisk dłoni anioła na powierzchni kamienia, który przykrywa kopuła meczetu.
Zwornik
Opowieści trzech wielkich religii zbiegają się właśnie tutaj, w Jerozolimie. Nie ma drugiego miasta na świecie, które byłoby tak silnie naznaczone stygmatem świętości. Nie ma też drugiego miasta, którego duch tak wyraźnie wykraczałby poza ramy wszelkich ludzkich partykularyzmów. Mieszkają tu od pokoleń wyznawcy judaizmu, islamu i chrześcijaństwa. Stosunki między nimi zawsze układały się rozmaicie, czasem dramatycznie lub wręcz tragicznie. Ale międzyludzkie relacje ulegają zmianom, nie zmienia się natomiast miejsce. Chociaż dzisiaj na miejscu świątyni Salomona wznosi się muzułmański meczet, góra Moria skupia i muzułmanów, i Żydów. Ci pierwsi gromadzą się na jej szczycie, ci drudzy – u jej podnóża. Na świątynne wzgórze udają się także pielgrzymi chrześcijanie.
W sklepieniu gotyckiego kościoła centralną rolę odgrywa zwornik. To mały element architektury w kształcie gwiazdy lub rozchylonego kwiatu. Trudno go dojrzeć z poziomu posadzki. Ale zwornik jest niezwykle ważny. To od niego rozchodzą się, albo raczej w nim zbiegają się żebra, podtrzymujące ciężar całego sklepienia. Zwornik jest miejscem, w którym równoważą się przeciwstawne siły ciężkości.
W skali trzech wielkich religii świata, ba – w skali całej ogólnoludzkiej kultury, Jerozolima jest właśnie czymś w rodzaju takiego zwornika. Jako symbol świętości, respektowanej przez rozmaite ludzkie wspólnoty, które przywłaszczają sobie to, co doczesne i to, co doczesne sobie przeciwstawiają, łączy i równoważy siły, które pozostawione same sobie rozerwałyby świat na strzępy.
Miasto Pokoju
Dlatego Jerozolima, zwana przez Arabów Al-Kuds, co znaczy „Święta”, przez Żydów zaś określana jako Miasto Pokoju, należy do całej ludzkości. Tę intuicję podzielają także chrześcijanie, a wśród nich katolicy. Odkąd na terenie Ziemi Świętej rozpoczął się proces budowy żydowskiego państwa Izrael, Stolica Apostolska konsekwentnie opowiada się za utrzymaniem międzynarodowego statusu tego miasta. W ciągu ostatnich stu lat kilkakrotnie zmieniała się koncepcja politycznego bytu historycznej Palestyny. Najpierw miał to być wspólny dom dla przybywających z Europy Żydów oraz dla miejscowych Arabów. Jednak Żydów przybywało i stawali się coraz silniejsi. Wreszcie w wyniku kilkakrotnych wojennych starć wygrali rywalizację z Arabami, z których większość została wypędzona. Ubocznym efektem tej arabskiej dwudziestowiecznej niedoli było ukształtowanie się narodu Palestyńczyków. Uznani przez międzynarodową wspólnotę, choć nie w pełni suwerenni, stanowią dziś dla żydowskiej większości Izraela trudnego partnera.
Nie wiadomo, jak potoczy się dalsza historia tych dwóch pokrewnych sobie ludów, których relacje jako żywo przypominają relacje Abrahama i Izmaela (tego ostatniego Arabowie uważają za swojego praprzodka). Co by się jednak nie stało, ich losy krzyżować się będą w Świętym Mieście.
Dlatego większość chrześcijańskiej wspólnoty przyjęła z niepokojem oświadczenie prezydenta USA Donalda Trumpa, który 6 grudnia ogłosił, że Stany Zjednoczone uznają Jerozolimę za stolicę Izraela. Do tej pory olbrzymia większość państw świata, w tym Watykan i Polska, uznawały za stolicę tego państwa Tel Awiw. Z punktu widzenia Stolicy Apostolskiej taki stan rzeczy przyczyniał się do utrzymania kruchej równowagi pokoju w tym burzliwym zakątku Bliskiego Wschodu. Decyzją Trumpa ta równowaga została naruszona, co budzi uzasadnione obawy o przyszłość pokoju w tym regionie.
Papieski apel
Chociaż Jerozolima nie miała pożądanego przez Stolicę Apostolską statusu miasta międzynarodowego, a raczej ponadnarodowego, jej niedookreślony ustrój traktowany był jako namiastka tego, co środkami politycznymi zrealizowane być dotąd nie mogło. Dlatego w pierwszej reakcji po decyzji prezydenta USA papież Franciszek zaapelował o utrzymanie i respektowanie dotychczasowego statusu Jerozolimy. – Pragnę zwrócić się z żarliwym apelem, aby wszyscy zobowiązali się do przestrzegania statusu tego miasta, zgodnie ze stosownymi rezolucjami ONZ – powiedział podczas środowej audiencji. – Modlę się do Pana o to, by tożsamość ta została zachowana i umocniona dla dobra Ziemi Świętej, Bliskiego Wschodu i całego świata. I aby zwyciężyła mądrość i roztropność.
Świat arabski jest oburzony decyzją prezydenta Trumpa. Rośnie napięcie na Bliskim Wschodzie. Cokolwiek się teraz stanie, Jerozolima to przetrwa. Dobrze by jednak było, aby Miasto Pokoju nie stało się teatrem kolejnej wojny.