Peleryna superbohatera, którą każdy z nas lubi na siebie narzucić. Albo inaczej: czuje, że musi to zrobić, by spełnić oczekiwania rodziny, przyjaciół, kolegów z pracy. Regina Brett też tak miała, ale udało jej się od tego uwolnić. W jaki sposób? Odsyłam do rozmowy na s. 42.
Tematem bieżącego numeru jest obchodzony właśnie po raz pierwszy Światowy Dzień Ubogich. Wiemy, jak dużą wagę do ludzi wykluczonych przywiązuje papież Franciszek. Dlatego nie dziwią mocne słowa w jego orędziu. „Miłość nie pozwala sobie na wymówki: kto zamierza kochać tak, jak kochał Jezus, powinien postępować zgodnie z Jego przykładem, i to przede wszystkim wtedy, kiedy jest wezwany do okazania miłości ubogim”, napisał Ojciec Święty. Jak to zrobić? „Jesteśmy wezwani do wyciągnięcia ręki do biednych, do spotkania się z nimi, popatrzenia im w oczy, przytulenia, aby poczuli ciepło miłości, która przełamuje krąg samotności”. Czy do tego trzeba być superbohaterem?
Zupełnie naturalnie przypomniała mi się historia sprzed czterech lat. W Poznaniu w ramach budżetu obywatelskiego mieszkańcy mogli wybrać, który ze zgłoszonych pomysłów zrealizować z publicznych pieniędzy. Zwyciężył projekt przytuliska dla osób bezdomnych. Schody zaczęły się wtedy, gdy trzeba było wskazać konkretną lokalizację dla noclegowni. Nagle okazało się, że choć poznaniacy dostrzegali konieczność powstania takiego miejsca, to jednak niewielu chciało mieć ją w swoim sąsiedztwie. Ostatecznie po dwóch latach przepychanek przytulisko zostało otwarte. Czy w jego okolicy doszło do jakichś incydentów? Niestety tak. Ofiarą jednego z nich padła starsza kobieta. Co ciekawe, nie zmieniła przez to swojego zdania na temat ogrzewalni – jest za i już. Do tego chyba też nie trzeba być superbohaterem. Wystarczy być człowiekiem.