Znajdujący się na jego zwieńczeniu krzyż naruszać ma bowiem zasady świeckości francuskiego państwa. W odpowiedzi na kłopoty merostwa miasta, które pomnik zbudowały, premier Beata Szydło zgłosiła chęć przeniesienia monumentu do Polski. Tłumaczyła, że Polska woli przyjąć monument do siebie, niż zgodzić się na to, by pozwolić na „cenzurę” upamiętnienia świętego Polaka.
Zrazu byłem dosyć sceptyczny wobec tego pomysłu. Ostatnio prowadziłem kilka razy zajęcia dla studentów dotyczące nauczania Jana Pawła II. I mam wrażanie, że papież znacznie bardziej by sobie życzył, byśmy czytali jego teksty i byśmy żyli jego nauczaniem – co wcale nie jest dziś takie popularne – niżbyśmy wyłącznie budowali mu pomniki, choć oczywiście jedno drugiego nie wyklucza. Ale gdybyśmy mieli wybór, lepiej by było, byśmy poznawali myśl papieża Polaka, niż gdybyśmy mieli bez głębszego rozumienia wyłącznie stawiać mu pomniki.
Na propozycję polskiej premier szybko zareagowali rodzimi liberałowie. Jeśli we Francji obowiązują zasady świeckości – tłumaczyli – to artyści powinni to uszanować, a polskiej premier nic do tego. Nagle dowiedzieliśmy się więc, że swoboda artystyczna rzeźbiarza, który zaprojektował monument św. Jana Pawła II, powinna ustąpić zasadom wyznawanym przez Francuzów. To szok. Dlaczego? Bo kilka miesięcy temu nasi liberałowie przekonywali, że nie ma nic tak ważnego jak swoboda artysty. Gdy wystawiono oburzającą bardzo wielu katolików Klątwę, słyszeliśmy, że tolerancja nakazuje nam się z nią pogodzić. Przecież – dowodzili – wolność artysty jest święta i nawet jeśli uderza ona w uczucia religijne większości, to trudno. Gdy jednak mowa o Francji, nasi liberałowie mają już zupełnie inne podejście – skoro ogólnie przyjętą we Francji zasadą jest świeckość, artysta powinien spuścić uszy po sobie i zmienić projekt tak, by nie zawierał żadnych elementów, które by mogły urazić zagwarantowanej we francuskiej konstytucji świeckości państwa.
I stąd pojawiła się wątpliwość: dlaczego tolerancja nakazuje zgodzić się z obrażaniem chrześcijaństwa? Czy artysta ma pełną swobodę, pod warunkiem że nie chce w swoim dziele sztuki umieścić krzyża, a wówczas tolerancja nakazuje ograniczyć jego twórczą swobodę i usunąć go z dzieła sztuki? A może tolerancja jest tolerancją, pod warunkiem że nie chodzi o chrześcijaństwo? Jeśli jesteś chrześcijaninem, powinieneś tolerować obrażanie twej religii, ale jeśli sam domagasz się tolerancji, zostajesz odprawiony z kwitkiem. Może więc czasem „tolerancja” jest innym słowem na określenie niechęci do chrześcijaństwa? Ale ponieważ nie wypada mówić o tym wprost, używa się skomplikowanego języka politycznej poprawności, tolerancji, wolności i liberalizmu, tylko po to, by zakamuflować swoją niechęć wobec chrześcijaństwa.
I w takiej sytuacji nagle się okazuje, że wszystkie wątpliwości wobec decyzji premier Szydło nikną i nagle okazuje się, że staje ona na straży chrześcijańskiej cywilizacji.