Gdy sprawa nabrała międzynarodowego rozgłosu, inicjatorzy nakazu zaczęli tłumaczyć, że nie mają nic przeciw pomnikowi papieża, ale obecność krzyża w przestrzeni publicznej narusza przyjętą w 1905 r. zasadę rozdziału Kościoła od państwa, fundament ustroju współczesnej Francji. Mer Ploërmel, broniący krzyża na pomniku, chce rozwiązać konflikt poprzez nadanie spornemu miejscu statusu przestrzeni prywatnej. Ale niczego to nie rozwiąże. Gdy kilka lat temu pewien francuski rolnik postawił metalowy krzyż na własnym polu, również i on naraził się na przykrości ze strony władz. Krzyż bowiem okazał się... za duży, naruszał wolność sumienia przejeżdżających pobliską szosą obywateli. Tak w praktyce wygląda obowiązująca we Francji neutralność światopoglądowa.
Wydawałoby się, że ostatnią rzeczą, z którą powinna kojarzyć się neutralność, jest walka. Tymczasem o usunięcie krzyża z pomnika w Ploërmel od trzech lat wnioskuje zrzeszenie „Solidarité Laïque”, zarejestrowane w 1990 r. jako instytucja pożytku publicznego, a także lokalna komórka „Narodowej Federacji Wolnej Myśli”. Członkowie obu tych organizacji uznają się za „walczących antyklerykałów” i promują model „walczącej laickości”. Jednak francuskie słowo „laïcité” chyba lepiej oddaje polski termin „ateizm”.
Czego chcą walczący ateiści? Ich program zawiera się w oficjalnym haśle federacji wolnomyślicieli: „Ani boga, ani pana – precz z klerem!”. Czołowy działacz tego środowiska, Guy Georges, starszy pan nieukrywający swoich związków z masonerią, ma zwyczaj mówić o Kościele katolickim jako o „partii klerykalnej”. Georges z upodobaniem używa tego zwrotu nie tylko w prywatnych rozmowach, ale także w publicznych wystąpieniach. Jest neutralny – aż do bólu.
Francuscy ateiści i wolnomyśliciele... Pozwolą państwo, że po tym, co napisałem, nazwę zjawisko po imieniu: antychrześcijanie cieszą się w „neutralnej światopoglądowo” Francji pełną swobodą propagowania własnych poglądów. Korzystają w tym z poparcia władz centralnych, a także dużej części samorządów, które z ochotą udostępniają im francuską przestrzeń publiczną. W 2010 r. środowiska antychrześcijańskie rozpoczęły wielką akcję sadzenia „drzewek ateizmu”. Sadzi się je z reguły na głównych placach miast i miasteczek.
W 2014 r. socjalistyczny mer Rouen (w tym samym mieście, w ubiegłym roku, poniósł śmierć za wiarę ks. Jacques Hamel) zasadził „drzewko ateizmu” tuż przed wejściem do średniowiecznego opactwa św. Audoena, najczcigodniejszej świątyni całego regionu. Ostentacja tego gestu wzbudziła protesty francuskich katolików. Od tej pory niektóre drzewka są łamane.
Niedawno taki właśnie los spotkał „drzewko ateizmu” w Ploërmel, bretońskim mieście w regionie wyróżniającym się na tle Francji tradycyjną, katolicką religijnością. Nie przeszkodziło to reprezentantom mniejszości w zasadzeniu drzewka. Gdy je złamano, obrońcy „neutralności” głośno wyrażali swoje oburzenie z powodu nietolerancji „partii klerykalnej”. Oczywiście niszczenie sadzonek, z jakichkolwiek powodów, nie jest rzeczą godną pochwały. Tutaj zwracam tylko uwagę, że kto sieje wiatr, ten zbiera burzę (por. Oz 8,7).