Stwierdzenie papieża Franciszka o tym, że korzystał z pomocy terapeuty odnotowały zarówno poważne media, jak i plotkarskie serwisy. Boli mnie traktowanie tego wyznania jako marketingowego chwytu promującego książkę, która właśnie ukazała się we Francji, bo dość mam już „grania” Franciszkiem; bolą wypowiedzi w tonie sensacyjnym, krytykanckim i wyższościowym, zarzucające papieżowi słabość (któż jej nie ma?).
A to przecież, jak mówi psychoterapeuta o. Jacek Prusak (s. 35), nie wyraz braku zaufania wobec Boga, tylko znak odpowiedzialności za siebie i innych. Bóg sam wystarczy – mówimy często, i jest to prawda, choć jej znaczenie możemy różnie rozumieć. Prawdą jest też pierwszeństwo łaski – ale i to, że buduje ona na naturze, a jej częścią składową jest także nasza psychika. Myślę, że Franciszek – pilny uczeń św. Ignacego – doskonale rozumie zarówno co to znaczy, że Bóg jest pierwszy, jak i złożoność ludzkiej natury. I że mądry kierownik duchowy doskonale wie, kiedy penitent potrzebuje dodatkowego wsparcia ze strony terapeuty i sam potrafi zasygnalizować potrzebę skorzystania z takiej pomocy.
Czasem nie widać też zewnętrznego świata: człowieka, który siedzi obok, krawężnika, słupka czy barierki, ściany budynku. Nie widać ławki w kościele, księdza, ołtarza, Jezusa pod postaciami eucharystycznymi. Gdy fizyczny wzrok jest uszkodzony, bardziej wyostrzają się inne zmysły. I „oczy”, czyli wrażliwość serca – jakkolwiek patetycznie to brzmi. Chyba nie zastanawiamy się zbyt często nad tym, w jaki sposób osoby niewidome, głuchoniewidome lub głuchonieme funkcjonują w Kościele. Pani Hanna Pasterny, która nie widzi od urodzenia, a dziś prowadzi szkolenia z komunikacji z osobami niepełnosprawnymi (s. 38), otwiera nam oczy na świat, którego zwyczajnie nie znamy.