Logo Przewdonik Katolicki

Nie ma uniwersalnych rad

Krzysztof Głowacki
ILUSTRACJA AGNIESZKA SOZAŃSKA

Miejcie wspólny budżet. Albo: wspólne konto zabija wolność w związku. W poradnikach można przeczytać setki porad, które mają pomóc w stworzeniu udanego związku. A przecież każda osoba i każda relacja jest inna.

Czasem rady są ogólne, innym razem bardzo szczegółowe. Z jednymi nam po drodze, ale gdy czytamy inne, marszczymy z niedowierzaniem brwi, pytając: jak ktoś mógłby żyć w taki sposób? W takich sytuacjach zastanawiamy się, w co wierzyć – czy ufać swojej intuicji, czy też polegać na wiedzy i doświadczeniu autorów. Powstaje jednak jeszcze jedno, bardziej zasadnicze pytanie. Czy w ogóle da się napisać konkretny, w miarę szczegółowy poradnik na temat tego, jak stworzyć udane małżeństwo albo budować trwałe relacje?
 
Różne style
Pewną odpowiedź na to pytanie może nam dać William Marston – prawnik i doktor psychologii z Harvardu, który w 1928 r. napisał książkę Emocje normalnych ludzi. Określił w niej, w jaki sposób postępują ludzie o określonym stylu zachowań w pewnych środowiskach. Marston wziął pod uwagę, że środowisko może być przyjazne lub antagonistyczne, a zachowania pasywne lub aktywne. Rezultatem tych dwóch podziałów są cztery style zachowań, choć w rzeczywistości nie ma osób, które wykorzystywałyby tylko jeden z nich. Każdy ma jednak swoje bardziej i mniej preferowane zachowania, z zazwyczaj jednym stylem głównym, który ujawnia się zwłaszcza w sytuacjach stresujących. Pierwsze litery nazw poszczególnych stylów utworzyły skrót DISC, pod którym ten model jest znany i szeroko wykorzystywany w biznesie – zwłaszcza przy rekrutacji pracowników i dopasowywaniu ich do konkretnych zadań. Nasz preferowany styl wskazuje bowiem, w jakich będziemy najbardziej efektywni, wykonując je z przyjemnością. Choć jesteśmy w stanie się adaptować, by robić coś innego, to ta adaptacja kosztuje nas dużo wysiłku – stresujemy się i męczymy.
 
Ja i świat – cztery style zachowań
Współczesne badania w dużej mierze potwierdziły intuicje Marstona. Dwa zadane wyżej pytania – o postrzeganie świata i siebie w świecie – mają wpływ na to, w jaki sposób się zachowujemy. Jeśli uznaję siebie za silniejszego od okoliczności, ale te postrzegam jako wrogie, to będę szedł przez życie, rozpychając się niejako łokciami – w końcu mam poczucie, że jestem na tyle silny, by wszystkie przeciwności pokonać (styl dominujący, ang. dominance – D). Gdy postrzegam siebie jako silnego, a do tego świat mi sprzyja, to mam poczucie mocy, które będzie mi pozwalało na pociąganie za sobą innych – będę chciał ich inspirować i pociągać za sobą, z ciekawością będę szedł przez życie i z optymizmem patrzył w przyszłość (styl inspirujący, influance – I).
Z drugiej strony są style, które postrzegają świat jako silniejszy od siebie. Osoba o dominującym stylu stabilnym (steadines, S) postrzega świat jako silniejszy niż on sam, ale przyjazny – i tu strategią osiągania swoich celów jest utrzymywanie dobrych stosunków z innymi, w końcu razem jesteśmy w stanie przezwyciężyć trudności i dojść do celu. Wreszcie – mogę patrzeć na świat jako silniejszy do siebie i do tego nieprzyjazny. W takim przypadku istotne będzie dla mnie to, by skupić się na potencjalnych zagrożeniach: na tym, by wychwycić w moich planach słabe strony, miejsca, w których może mi się nie powieść, ponieważ to pozwoli mi bezpiecznie dojść do celu i go zrealizować. To charakterystyczne zachowania dla stylu sumiennego (conscientiousness, czyli C).
Znając te style zachowań, można lepiej orientować się, czego dana osoba potrzebuje i na co zwraca uwagę. Tę wiedzę często wykorzystują reklamodawcy – profilując swoje usługi czy sposoby mówienia o nich w taki sposób, by idealnie trafić do konkretnego odbiorcy.
 
Jaki ma to wpływ na związki?
Rola stylów zachowań i korzyści płynące z ich znajomości mają też bardzo duży wpływ na to, w jaki sposób budujemy związki. Inaczej będzie wyglądał związek dwóch osób o dominującym stylu, a inaczej osób o stylach stabilnych. W inny sposób będą one planować działania, podchodzić do kwestii zabezpieczenia finansowego, inaczej też będą przeżywać stres czy się kłócić. Innych rzeczy też będą potrzebować w kontekście relacji. Jeśli w związku spotkają się osoby o dwóch różnych stylach, to prawdopodobniej częściej będzie dochodzić do konfliktów. Dla osoby o stylu I istotne będzie wyrzucenie z siebie emocji. Dla osoby o stylu C – chłodna analiza faktów. Jeśli nie wiemy o tym, że nasz mąż czy żona inaczej reaguje na stres albo konflikty, możemy odbierać ich zachowanie jako na przykład przesadne dramatyzowanie czy czepianie się szczegółów. Tymczasem dla nich jest to naturalny, a co więcej – w ich przypadku najbardziej skuteczny sposób rozwiązywania problemów. Podobnie może być z codziennymi planami. Myślenie o wakacjach w związku osoby potrzebującej dużej liczby kontaktów z osobą preferującą ciszę i spokój może być katorgą. Jeśli nie wiedzą wzajemnie o swoich preferencjach, nie będą ich brali pod uwagę, to wakacje mogą się skończyć zupełną porażką. Niezadowolone będzie albo jedno z nich, albo wypracowany kompromis nie zaspokoi żadnego z nich – gdy żona będzie się cieszyła życiem towarzyskim w nadmorskim kurorcie, mąż będzie się irytował brakiem możliwości wypoczynku i ciągłym hałasem. Znajomość siebie wzajemnie w tym temacie może pomóc w uzgodnieniu takiego miejsca i stylu urlopowania, by zaspokoić potrzeby wszystkich.
        
Inny nie znaczy gorszy
Świadomość tego, że mój mąż lub moja żona może mieć inny styl zachowań niż ja niesie ze sobą jeszcze jedną, może największą korzyść. Wiedza, że jest więcej niż jeden właściwy (czyli mój) sposób postępowania, prowadzi do tego, że stajemy się bardziej uważni na drugą osobę. Zamiast pokazywać jej, że w pewnych miejscach coś jest z nią nie tak, zaczynamy dostrzegać, że różnice mogą wzajemnie wzbogacać; że w tych miejscach, z którymi sobie nie radzę, druga osoba jest silna. Że nie musimy oboje być bardzo empatyczni i słuchający w stosunku do dzieci – czasem warto, by ktoś pokazał im też, że trzeba stawiać sobie konkretne cele i wyzwania. Nie wszyscy muszą z równym entuzjazmem podchodzić do reguł, zasad i obowiązkowości – nieskrępowany niczym entuzjazm też ma swoje plusy. Kluczowa w zaakceptowaniu tego, że mąż czy żona są inni jest akceptacja swojego stylu – wraz z jego silnymi i słabymi stronami. Akceptacja siebie i tego, jacy jesteśmy, dużo łatwiej zaprowadzi nas do akceptowania innych z ich cechami charakteru. Warto też nieustannie się poznawać – i podchodzić do naszej drugiej połówki z życzliwą ciekawością zamiast z pretensjonalnym osądzaniem.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki