Logo Przewdonik Katolicki

Bez autorytetów

Tomasz Królak
FOT. MAGDALENA KSIĄŻEK. Tomasz Królak wiceprezes KAI.

Polacy nie chcą słuchać autorytetów i to jest, jak sądzę, jeden z największych problemów wolnej Polski.

Ilekroć w ostatnich latach wokół spraw ważnych dla społeczeństwa wybuchały namiętne spory, tyle razy ubolewałem w duchu, że nie powierzamy tych naszych spraw umysłom i sercom osób, co do których moralnych i zawodowych kwalifikacji panuje powszechna (lub prawie powszechna) zgoda. Podobnie jest i dziś, w apogeum sporu wokół reformy sądownictwa.
Można by oczywiście pytać, czy autorytety istnieją, ale ich nie słuchamy, czy też może w ogóle ich nie ma? Myślę, że jednak to pierwsze. Uważam, że są takie osoby, ale nie jesteśmy – tzn. przeważająca część społeczeństwa – gotowi za takowe je uznać, a tym samym usłyszeć ich opinie i przyjąć ich argumentację. Pozostajemy bowiem „otwarci” wyłącznie na takie oceny, które wspierają naszą wizję świata. Jeśli okazuje się, że jest inaczej, to nie przekonują nas ani doświadczenie zawodowe, ani życiorys, ani też przymioty moralne kogokolwiek. Choćby nie wiadomo jak kompetentnym ekspertem był ktoś taki i choćby na co dzień trzymał się z dala od polityki – nie ma to żadnego znaczenia: nasza schorowana wyobraźnia polityczna unicestwi kogoś takiego na zawsze.
Skoro jednak jako naród nie jesteśmy zdolni do słuchania autorytetów wśród żyjących, to ratunek widzę w odwołaniu się do postaci św. Jana Pawła II. Przecież to na jego moralny autorytet powoływała się przez lata większość społeczeństwa, w tym osoby i środowiska wiodące dziś prym w polskiej polityce.
Trzeba dziś wracać do jego słów i „przejrzeć się” w nich. Na przykład w tych: „Solidarność to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. (...). Nie może być walka silniejsza od solidarności”. Albo w takich: „Wszystko to, co służy dobru Ojczyzny mojej ziemskiej, jest także moim dobrem. Wszystko to, co ją niszczy, poniża, rozkłada, przeżywam jako największe cierpienie”. Albo w tych wygłoszonych w Sejmie w 1999 r.: „Pamięć o moralnych przesłaniach Solidarności, a także o naszych, jakże często tragicznych doświadczeniach historycznych, winna dziś oddziaływać w większym stopniu na jakość polskiego życia zbiorowego, na styl uprawiania polityki czy jakiejkolwiek działalności publicznej, zwłaszcza takiej, która jest sprawowana na mocy społecznego wyboru i zaufania”.
A przy okazji: myślę, że Sejm powinien zaprzestać przyjmowania kolejnych uchwał dotyczących Jana Pawła II (np. z okazji zbliżających się rocznic: wyboru na papieża czy pierwszej pielgrzymki do Polski). To gremium, uprawiające politykę w stylu kompletnie odległym od tego, jakie proponował Jan Paweł II, nie ma po prostu moralnych kwalifikacji, by powoływać się na jego nauczanie. Wszystkim, którzy takie uchwały dotąd popierali i zamierzają czynić to w przyszłości, proponowałbym najpierw miesiąc rekolekcji w zamkniętym klasztorze i ponowną (choć pewnie jednak pierwszą...) lekturę choćby kilku najważniejszych tekstów papieża Wojtyły o Polsce i – szerzej – katolickiej nauce społecznej.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki