Logo Przewdonik Katolicki

Jezus lubi, jak śpiewam

Joanna Mazur
FOT. HANNA CHMIELOWSKA-ŻUR. Małgorzata Hutek wokalistka jazzowa, kompozytorka, autorka tekstów.

O krzyczeniu do Boga, psalmach i muzyce wypływającej z serca z Małgorzatą Hutek rozmawia Joanna Mazur

Skrzypce, saksofon, wokalistyka jazzowa, a ostatnio… psalmy. Skąd ten przeskok?
– Z przymusu (śmiech). Dostałam kiedyś za pokutę Psalm 131. I pokochałam go. Tam jest taki fragment: „Panie, moje serce się nie pyszni i oczy moje nie są wyniosłe. Nie gonię za tym, co wielkie, albo co przerasta moje siły”. Ten psalm bardzo uporządkował moje myślenie. I nie tylko ten. Często czytam psalmy i widzę, jak Pan Bóg odpowiada przez nie na moje pytania.
 
Także na te najtrudniejsze?
– Psalmy są pełne prawdy o emocjonalności i wnętrzu człowieka. Konfrontują nas z naszymi prawdziwymi pragnieniami, które często głęboko skrywamy. Pamiętam jak jeden z moich znajomych przyjechał do mnie w odwiedziny i zaczął „kłócić się” z Bogiem na głos na ulicy. Początkowo pomyślałam – wariat. A potem stwierdziłam, że to jest właśnie piękne. Prawdziwe. Mówienie Bogu wprost o tym, co nas boli jest ważne. I jak dzieje się coś bardzo trudnego, to mówię do Jezusa – przecież jesteś Bogiem, zrób coś! Psalmy mówią między innymi o tym, że może być nam źle i smutno. Życie nie zawsze jest usłane różami. I to nie znaczy, że skoro jestem osobą wierzącą, moje życie musi układać się idealnie.
 
Jezus na krzyżu modli się Psalmem 22 „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. Trudno nam zrozumieć te słowa. Mogą nas gorszyć.
– Psalmy są pełne bezpośredniości. Jezus najwidoczniej czuł się po ludzku opuszczony, wypowiadając te słowa. Staram się w chwilach słabości mówić Panu Bogu wprost o tym, co czuję i wołam do Niego.
 
I to niekoniecznie w dyplomatyczny sposób…
– Jak dziecko jest głodne to nie mówi: „Droga Mamo, zwracam się z uprzejmą prośbą o podanie mi kanapki, ponieważ odczuwam głód”. Najczęściej mówi po prostu: „daj!” albo „poproszę”.
 
Jest w nas lęk przed mówieniem Bogu o naszych uczuciach.
– Myślę, że często patrzymy na Boga jak na księgowego, który tylko liczy: pomodliła się dzisiaj pięć razy, to ma zaliczone. Mamy fałszywe obrazy Boga. Staramy się ciągle zasługiwać na Jego miłość. Boimy się, jak powiemy Mu, że jest nam źle, to okażemy swoją niewdzięczność. Staramy się ukrywać przed Nim stan naszego serca, choć to niemożliwe, bo jest On wszechwiedzący.
 
To nie tylko o psalmy chodzi, ale w ogóle o naszą modlitwę.
– Tak. Bo co to znaczy modlić się? Tu nie chodzi o czytanie psalmu, o wymawianie formułek, ale o rozmowę, relację, zaangażowanie naszego serca. A my najczęściej przez psalmy tylko przelatujemy.
 
Albo traktujemy jako mało znaczący przerywnik pomiędzy dwoma czytaniami.
– Dobrze jest przeczytać i pomodlić się psalmem jeszcze przed Mszą św. Dobrze jest uczyć się na pamięć ich fragmentów. W trudnych chwilach przypominam sobie fragmenty z psalmów.
 
Masz swój ulubiony psalm, fragment?
– Nie, nie mam jednego ulubionego. Każdy psalm jest dany na jakiś etap w moim życiu. Jak pisałam do nich muzykę, to nie wybierałam ich na „chybił trafił”. Nie miałam założenia, że teraz napiszę muzykę np. do Psalmu 8… 
 
A jak?
– Mam wrażenie, że Pan Bóg w pewien sposób sam mi je dawał poprzez różne sytuacje. Na początku dużo modliłam się danym psalmem, chodziłam z nim, a dopiero później zaczynałam pisać do niego muzykę. Nadrzędnym celem była dla mnie jednak modlitwa. Pamiętam, że jak napisałam muzykę do pierwszych dwóch psalmów, to poczułam, jak bardzo to słowo jest święte.
 
Jednak to muzykę poznałaś wcześniej niż Boga.
– Tak, ale On zmienił moje spojrzenie na nią. Od czasu kiedy jestem świadomie w Kościele i poznaję Jezusa takim, jakim On jest, a nie takim, jakim ja Go sobie wyobrażałam, coraz bardziej uświadamiam sobie, że to, jak zagram, zaśpiewam, w żaden sposób nie wpływa na moją wartość. Moją jedyną wartością jest to, że jestem córką Boga. Niestety czasem pamiętanie o tym jest bardzo trudne. Dzisiaj porażka mnie jednak nie przygniata, nie zabija. Świat się nie zawali, jak się pomylę.
 
Może się zawalić tylko w oddaleniu od Boga.
– Tak. Ja przyszłam do Jezusa, bo wiedziałam, że albo On albo nikt inny mi nie pomoże. O tym właśnie mówi Psalm 118: „Zawołałem z ucisku do Pana, Pan mnie wysłuchał i wywiódł na wolność”. Nie przyszłam do Boga, dlatego, że myślałam, że jest dobry i że ludzie, którzy są w Kościele, są mili. Przyszłam, bo szukałam ratunku. Nie zrobiłam nic więcej. Moją jedyną zasługą było to, że otworzyłam na Niego swoje serce.
 
To wpłynęło też na Twój śpiew?
– Generalną zasadą w śpiewaniu jest to, że muszą być rozluźnione wszystkie mięśnie. Najważniejszą pracę mają wykonywać struny głosowe. Niestety często bywa tak, że przez różne doświadczenia w naszym życiu bardzo się spinamy i przez to nasz dźwięk nie może być „wolny”. A Chrystus daje wolność, gdy Mu zaufamy i pozwolimy, by uleczył przyczynę napięć w naszej psychice i ciele. Wiem, że Jezus nie potrzebuje mojego śpiewu, ale…
 
Lubi go?
– Lubi, jak śpiewam, bo wie, że ja to lubię.
 
I może podobnie jak ty lubi jazz…
– Myślę, że Jezus kocha każdą muzykę, która wypływa z serca. Jestem pewna, że jakaś część z piękna Pana Boga jest złożona w muzyce. Często doświadczam tego, jak Bóg przemienia serca właśnie przez dźwięki. Muzyka jest podobna do Niego. Nie można jej dotknąć, nie można jej zobaczyć, uchwycić, ale jest piękna. Tak jak On.
.
 


Małgorzata Hutek
Wokalistka jazzowa, kompozytorka, autorka tekstów. Absolwentka Akademii Muzycznej w Katowicach. Zadebiutowała płytą Grouned in love. Wkrótce ukaże się jej płyta z psalmami. Pochodzi z Łodzi.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki