Logo Przewdonik Katolicki

Kultura!

Tomasz Królak
FOT. MAGDALENA KSIĄŻEK. Tomasz Królak wiceprezes KAI.

Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej doczekają się prawdopodobnie reaktywacji na poziomie ogólnopolskim – taką wiadomość przekazano po spotkaniu Rady Episkopatu ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego.

Radosna to nowina dla każdego, kto pamięta niezwykłą atmosferę towarzyszącą wydarzeniom organizowanym w latach 80. właśnie ramach owych Tygodni. Ja pamiętam je z edycji warszawskich. Stołeczne środowisko twórcze było wtedy naprawdę silne, a i kadry wybitnych  ludzi nauki – historyków, polonistów czy filozofów – przebogate. Ale jeszcze silniejsza była potrzeba dyskusji, wspólnego słuchania koncertów, recitali poetyckich, oglądania „zakazanych” wystaw, spektakli i filmów.
Nie zapomnę atmosfery panującej w piwnicznych pomieszczeniach kościoła na Żytniej (to tu w 1935 r. pierwsze „zakonne” kroki stawiała Helena Kowalska). Piec szwankował, więc pomieszczenie było zadymione, ale i tak wszyscy z przejęciem wpatrywali się w ekran i chłonęli Imperatyw Zanussiego. Albo inny wieczór: Marek Nowakowski, nieco nonszalancko oparty o ambonę czyta w jednym z kościołów swoje najnowsze opowiadania. Albo spotkanie ze Zbigniewem Herbertem, jesienią 1984 r., przeniesione z powodu tłumów z sali biskupów warszawskich do kościoła na Przyrynku. To były czasy!
To, co zakwitło w okresie solidarnościowej odwilży, przeżywało okres świetności w czasach stanu wojennego i potem, w czasach politycznego marazmu i beznadziei lat 80. I trwało aż do 1989 r. I przyszła wolność, i wszystko się skończyło... Jaki niesamowicie smutny to paradoks. Tak, jakbyśmy do naszych rozmów o Polsce i w ogóle o tym, co w życiu najważniejsze,  potrzebowali poczucia politycznej opresji i wspólnego zagrożenia. Tak, jakbyśmy w czasach wolności nie szukali już odpowiedzi na ważne pytania o  dziś i jutro Polski, kultury, Kościoła, wiary. Kiedyś potrafiliśmy się tym pasjonować, a dziś? Nowych wyzwań mamy pod dostatkiem, ale chęci, by się nad nimi wspólnie zastanawiać – zdecydowanie mniej. Ech, nieszczęsny ten dar wolności, nieszczęsny.
Byłoby więc świetnie, gdyby Tygodnie złapały nowy oddech i odzyskały blask w nowych czasach. I gdyby Kościół znów stał się miejscem otwartym dla wszystkich. Przede wszystkim oferując przestrzeń spokojnej rozmowy katolikom o odmiennych wrażliwościach: słuchających różnych rozgłośni i ufających innym czasopismom. Ale Tygodnie powinny być także miejscem wymiany opinii katolików z niewierzącymi, a przynajmniej z tą ich częścią, która – choć daleka od wspólnoty Kościoła – dostrzega w nim, jak to ładnie ujął bp Michał Janocha, „strażnika ważnych wartości”. Bardzo potrzeba nam takich spotkań, bo zapatrzeni w jedynie słuszny punk widzenia (swój własny, oczywiście) tracimy szansę na poszerzenie wiedzy o świecie. A spojrzenie na świat oczyma tego innego – wzbogaca perspektywę. Dopóki jednak w przestrzeni dostępnej tzw. przeciętnemu katolikowi takich spotkań nie ma, nawet nie wiemy, ile tracimy. Wierzę, że Tygodnie – w nowej odsłonie i adekwatnej formule – wkrótce ten stan rzeczy odmienią.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki