Logo Przewdonik Katolicki

Wieczność dla niecierpliwych?

Monika Białkowska
FOT. VAL_IVA, PHOTOBANK/FOTOLIA.

Zmartwychwstanie Jezusa daje nam nadzieję na życie wieczne. Ludzie są jednak niecierpliwi. I zamiast wiary wolą mieć pewność. Wieczność bez Boga jest możliwa?

Zaczęło się od naukowców: genetyków, inżynierów, biologów. To oni postawili sobie za cel uczynienie człowieka nieśmiertelnym. A skoro na obecnym etapie naszego rozwoju powstrzymanie biologicznych procesów starzenia się i umierania jest niemożliwe – sięgnęli po pomoc techniki. Tak, mówiąc w wielkim uproszczeniu, narodził się transhumanizm.
 
Człowiek na dysku
Sprawa zaczyna się niewinne i od rzeczy dobrych. Kiedy ktoś traci rękę albo nogę, otrzymuje protezę, z roku na rok coraz doskonalszą. Rozrusznik serca, aparat słuchowy, sztuczne serce – maszyny już teraz ratują życie człowieka lub poprawiają jego komfort. Ale nawet bez poważnych chorób ludzki organizm powoli obumiera i dzieje się to już na poziomie komórek.
Naturalnego procesu starzenia nie umiemy zatrzymać.
Transhumaniści – o których mówimy tu w wielkim uproszczeniu, bo ruch ma wiele różnych nurtów – nie chcą się z tym pogodzić. Szukają sposobu na życie, gdy ciało stanie się niezdolne do dalszego funkcjonowania, nawet wspomagane sztucznymi „częściami zamiennymi”. Chcą skopiować ludzką świadomość tak, by mogła funkcjonować poza fizycznym i śmiertelnym ciałem.
– To nie jest wcale temat jak z filmów science-fiction – tłumaczy dr Monika Szetela z WSKSiM w Toruniu, zajmująca się problemem transhumanizmu. – W Polsce jesteśmy zajęci swoimi sprawami i mało kto śledzi to, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych, w Dolinie Krzemowej, w Rosji czy w Chinach. Tam obecnie ogromne pieniądze przeznaczane są na rozwój sztucznej inteligencji oraz na budowanie hybryd ludzko-komputerowych. W świecie trwają też zaawansowane prace nad ludzkim mózgiem. W mózgu znajdują się miliony neuronów, każdy z nich ma wiele połączeń synaptycznych z innymi neuronami. Odtworzenie tej struktury przesyłania informacji jest wprawdzie bardzo trudne, ale nie niemożliwe. Jeśli uda się ją odtworzyć, skopiować i zapisać w którymkolwiek języku cyfrowym, ludzka świadomość będzie mogła funkcjonować poza ciałem. Transhumaniści wierzą, że uda się skopiować ową świadomość razem z pamięcią, przeżyciami, cechami charakteru i uczuciami do jakiejś struktury krzemowej, czegoś w rodzaju bardzo zaawansowanego dysku zewnętrznego. Potem wystarczy już tylko zbudować bionicznego człowieka: maszynę, która będzie wyglądała zupełnie dowolnie, jak tylko człowiek sobie wymyśli, jak on sam albo jak Marylin Monroe. Potem umieścić w nim skopiowaną świadomość. I już można żyć wiecznie, wymieniając tylko kolejne części albo całe ciało, kiedy się zniszczy. I nie jest prawdą, że to nas nie dotyczy, że nie dożyjemy. Naukowcy przewidują, że skopiowanie świadomości powinno się udać do roku 2030. Zostało nam 13 lat.
 
Drugie kuszenie
O tym, jacy będziemy po naszym zmartwychwstaniu, wnioskować możemy, patrząc na zmartwychwstałego Jezusa i Jego ciało uwielbione. Żyje wiecznie. Nie jest poddany bólowi. Ma ciało, ale nie dotyczą go ograniczenia czasu i przestrzeni. Pojawia się niespodziewanie w różnych miejscach i nie zawsze jest rozpoznawany.
Teolodzy pokazują, jak wiele, a zarazem niewiele wspólnego ma ta wizja z dążeniami transhumanistów. Sztuczny twór ze skopiowaną ludzką świadomością, tak zwany
postczłowiek, w zasadzie osiąga większość tego, co zostało nam obiecane w tajemnicy zmartwychwstania. W sztucznym ciele znika problem śmiertelności. Nie dotyczy go ból. Jeśli świadomość można zapisać w formie cyfrowej, to można ją również przesyłać na duże odległości i „wcielać” w różnych miejscach i w różnych formach nawet jednocześnie. Podobnie jak e-maila wysłanego w różne miejsca na świecie czyta kilka osób równocześnie – tak i świadomość człowieka może się znaleźć w tym samym czasie w Chinach, wcielona w długonogą blondynkę, jak i w puszczy amazońskiej, w ciele zręcznej małpy.
– Rafał Tichy zauważa, że istnieje analogia między dążeniami transhumanizmu a kuszeniem Adama i Ewy w raju – tłumaczy Monika Szetela. – Szatan obiecuje pierwszym ludziom życie wieczne, a więc dokładnie to samo, co obiecał im wcześniej Bóg. Nie może im tego dać, okłamuje ich, ale cel pokazuje ten sam. Problem tkwi tylko w tym, że wskazuje inną drogę do celu, samodzielną, bez Boga. Bóg mówi: bądźcie doskonali, jak Ja jestem! Ale prowadząc człowieka na wyżyny, zaprasza go do współpracy ze swoją łaską.
W transhumanizmie słyszymy: możesz mieć życie wieczne, ale zdobyć je inną drogą. Nie musisz się już modlić do swojego Boga, nie musisz już zachowywać żadnych zasad, my ci to zapewnimy w sposób techniczny. To pewien rodzaj drugiego kuszenia, analogicznego do tego, co stało się w raju. A czy w ten sposób zdobyte życie wieczne – fizycznie doskonałe – będzie rzeczywiście szczęśliwe? Bez samotności, z doskonałymi relacjami, bez duchowego cierpienia? Znam wielu ludzi, którzy mówią: jeśli miałbym żyć wiecznie w maszynie, to nie chcę takiego życia.
 
Czekając na wskrzeszenie
Są już na świecie ludzie, którzy żyli lub żyją nadzieją „zmartwychwstania bez Boga”. Jako że skopiowanie świadomości jest jeszcze niemożliwe, ale realne w wyobrażalnej przyszłości, z pomocą przychodzi im krionika. Krionika to technika głębokiego ochładzania ciał i ich przechowywania w ciekłym azocie do czasu, gdy medycyna rozwinie się wystarczająco, by przywrócić ich do życia – w dawnym ciele lub nowym, specjalnie dla nich zbudowanym. Można w ten sposób przechowywać całe ciała lub same mózgi wewnątrz głowy. Amerykańskie organizacje oferujące usługę przechowania zamrożonego ciała wyceniają ją od 28 do 150 tys. dolarów. Nieco tańsze są takie usługi w Rosji, tu za krioprezerwację mózgu wystarczy zapłacić 10 tys. dolarów, całego ciała – 30 tys. dolarów.
– Oczywiście wobec tych kosztów aktualne pozostaje pytanie o dostępność tej technologii – mówi Monika Szetela. – Mimo wszystko jednak ruch krioniczny w USA jest już dość mocno popularny, ludzie tatuują sobie na ciele informacje, z którą firmą należy się skontaktować natychmiast po ich śmierci. Czas jest tu bardzo ważny, im szybciej ciało zostanie zamrożone, tym większa jest szansa, że kiedyś uda się wyciągnąć z niego informacje. Na takie „wskrzeszenie” – bo jak inaczej to nazwać? – czekają już tysiące osób wierzących, że na podstawie zamrożonych danych biologicznych uda się ich przywrócić do życia, już w innej, technologicznej formie.
 
Nadzieje i ograniczenia
– Jestem ostrożna, jeśli chodzi o krytykowanie wszystkiego, co jest związane z rozwojem technologii – mówi dr Szetela. – Wszystkie rozszerzenia, które pomagają ludziom niedowidzącym albo niesłyszącym, egzoszkielety umożliwiające poruszanie się czy rehabilitację osób niepełnosprawnych są genialne i powinny być tworzone. Już teraz armia chińska czy amerykańska używa bardzo zaawansowanych technologii do wspomagania swoich żołnierzy. Pozwalają one maszerować nie 40, a 80 km dziennie, nosić bardzo duże ciężary, widzieć i słyszeć w sposób, jaki dla normalnego człowieka jest niemożliwy. Problem zaczyna się, gdy próbujemy połączyć człowieka z maszyną tak, by stworzyć zupełnie nowy twór. Pojawia się tu pytanie etyczne, ile części można wymienić, żeby człowiek nadal był człowiekiem? Nie mamy też pewności, że cały misterny plan tworzenia „nowego człowieka” nie rozsypie się przez jakiś drobiazg, na przykład przez wirusy? Wiemy też, że synapsy w mózgu, służące do przesyłania informacji i tworzące tak zwane autostrady informacyjne mają ograniczoną przepustowość. Z jednego neuronu do drugiego mogą przesłać tylko pewną liczbę danych, gdy jest ich za dużo, przestają działać prawidłowo. Czy wytrzymają natężenie ruchu, jeśli dołożymy im dodatkowe zbiory pamięci? Nawet to, co uważamy dziś za pożyteczne dla człowieka rozszerzenia, może nieść za sobą skutki, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć.
 
Najważniejsze pytania
O moralność „postczłowieka”, czyli sztucznego tworu z ludzką świadomością pytają już teologowie amerykańscy. Idzie o sprawy niebagatelne, bo o duszę człowieka i jej związek ze świadomością, o kwestię winy i grzechu, o odkupienie i o to, czy w ogóle będzie potrzebne, skoro człowiek będzie żył wiecznie?
– Ks. Michał Heller mówi, że jeśli dzisiaj nie wyjdziemy naprzeciw rewolucji transhumanistycznej, stanie się dokładnie to samo, co stało się z naukami biologicznymi i teorią ewolucji, którą Kościół przespał o całe 40 lat – mówi Monika Szetela. – Tamtymi kwestiami zajęliśmy się, gdy cały teren był już zajęty przez nauki biologiczne i historyczne. To znów się dzieje. Jeśli i to prześpimy, możemy mieć do czynienia z jeszcze większym kryzysem teologicznym, jak w przypadku teorii ewolucji. Ludzie przecież będą pytać: a może to Bóg posługuje się transhumanizmem, żeby dać nam życie wieczne? Dlaczego nie mam pozwolić, żeby rozszerzono moje ciało technologią, żebym mógł żyć wiecznie? Dlaczego nie, jeśli jestem dobrym człowiekiem i pomagam innym, jeśli mogę być pożyteczny? Odpowiedź, że „nie wolno się bawić w Pana Boga” jest zbyt prosta, już dawno przestała ludziom wystarczać. Musimy o tym mówić w Kościele i w teologii. Musimy pokazywać, że życie wieczne w Bogu i w maszynie nie jest tym samym życiem.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki