Od dawna już uważam, że najlepszym przewodnikiem po świecie jest książka, i to wcale nie ta turystyczna. W pewnym momencie swojego życia zauważyłam, że poglądy na dane miejsce na mapie świata kształtuje w moim przypadku literatura. Na przykład najpierw Szwecja miała koloryt Bullerbyn. Potem Amazonkę zwiedzałam wraz z Tomkiem Wilmowskim, podobnie jak Himalaje. O, na Nepal i Himalaje spojrzałam znacznie szerzej, gdy zaczęłam czytać książki słynnych alpinistów (raczej himalaistów). Ale na pomysł stworzenia literackiej mapy świata wpadłam przy lekturze Pod wulkanem Lowry’ego. Meksyk już zawsze będzie taki jak tam, szczególnie, że Lowry opisał dokładnie jedno konkretne miasteczko, które w dobie internetu, po latach od pierwszej lektury, odszukałam. Okazało się nawet, że miłośnicy jego prozy i konkretnie tej powieści, odtworzyli trasę, jaką pokonywał bohater, Konsul, tego dnia i tej nocy, gdy dzieje się akcja. A przecież ileż takich książek zostało napisanych! Sama znam osoby, które przemierzały Paryż według Gry w klasy Cortazara czy Dublin według Ulissesa Joyce’a. Można wręcz powiedzieć, że to nic oryginalnego. Od tamtej chwili w czasie podróży czytam tylko literaturę miejscową. Ewentualnie dotyczącą miejsca, w którym przebywam. Do Egiptu zabrałam powieści Nadżiba Mahfuza i Witajcie w raju. Reportaże o przemyśle turystycznym – czytałam o all inclusive w Hurghadzie, leżąc na plaży w jednym z miejscowych kurortów. W Izraelu tylko Amos Oz i Paweł Smoleński. W Gdańsku czytałam Weisera Dawidka Huellego i Blaszany bębenek Grassa. W Zakopanem lubię przypomnieć sobie Pępek świata Rafała Malczewskiego i jakąś powieść Witkacego. To starocie, a przecież wciąż wychodzą nowe książki i czekają na swoją podróż. Moją wymarzoną jest Stambuł według Orhana Pamuka. A piszę o tym, ponieważ właśnie przeczytałam, że powstaje Literacka Mapa Świata – portal z aplikacją na smartfona, który będzie oznaczać miejsca na mapie świata cytatami z książek – beletrystyki i reportaży. Co więcej, powstaną literackie trasy, zostaną też zaznaczone literackie obiekty. Aplikacja o nazwie Plot On Spot ma polskich autorów i będzie miała charakter społecznościowy, co oznacza, że każdy jej użytkownik będzie mógł się podzielić znalezionym cytatem i wrażeniem. Ja już się cieszę i nie mogę się doczekać, bo to pomysł po prostu genialny.