Logo Przewdonik Katolicki

Moja opowieść

Natalia Budzyńska
Rysunek Agnieszka Kurasińska/PK. Natalia Budzyńska.

Nie wiem, czy czułabym się swobodnie, spacerując sama po ulicach Brooklynu. Razem z mężem udało nam się jednak jakoś dotrzeć do tej dziwnej biblioteki, o której zaczęłam pisać tydzień temu.

A w niej, jak to w każdej bibliotece, regały. Na regałach jednak nie drukowane książki, ale notatniki, ręcznie wypełniane. A autorów tylu, ile notatników.

Ludzie, którzy zorganizowali Brooklyn Art Library, wymyślili kilka lat temu projekt: udostępnili za opłatą notatnik i podali temat, na przykład „miłość”. Może i banalnie, ale kogo miłość nie dotyczy? Każdego człowiek na świecie albo ją ma, albo jej nie ma; albo kocha, albo cierpi, bo nie kocha i jest nie-kochany. Każdy, kto chciał wziąć udział w tym projekcie i wypowiedzieć się w artystycznej formie, musiał wykupić pakiet z notatnikiem, no i opowiedzieć coś na zadany temat, a potem wypełniony notatnik odesłać. Odesłane szkicowniki z całego świata to właśnie eksponaty Brooklyn Art Library, która – teraz można to wyjaśnić – nie jest żadną biblioteką, bo nic z niej nie można wypożyczyć. Można tylko oglądać na miejscu. To coś w rodzaju galerii. Na regałach stoi 35 tys. szkicowników. Dotychczas projekt wymagał wypowiedzi artystycznej w formie rysunków, szkiców i kolaży. Uwierzcie mi, zaglądanie do nich jest niezwykle inspirujące. Z drugiej strony ciekawe, ile osób dopłaca do tego, żeby móc się wyrazić w takiej – wydawałoby się – nikomu niepotrzebnej formie.

Mnie osobiście ten fakt bardzo podnosi na duchu. Mimo że cały świat wokół stara się nam udowodnić, że nie warto tracić (tracić!) czasu na rzeczy nikomu niepotrzebne, czyli takie, które nie przynoszą żadnego zysku w żadnej formie. Żadnej gratyfikacji z tego nie ma, że przez miesiąc będę wyrażała się na temat miłości najlepiej jak potrafię, oddając swój czas i talent. Nawet nie mam pewności, czy przez najbliższy rok ktoś wyciągnie mój sketchbook z zapełnionego regału. Jakiś matematyk mógłby obliczyć prawdopodobieństwo… Mimo to – jakie to ekscytujące!

A teraz nowe zadanie, tym razem coś bardziej dla mnie, bo projekt zakłada pisanie, a nie szkicowanie. Tematy są dwa do wyboru: „strach” i „nadzieja”. Stron: szesnaście. Nieważne, ile masz lat, z jakiego pochodzisz kraju, a nawet w jakim języku mówisz. Forma też jest nieistotna: poezja, list, wspomnienie, dialog, fabuła. Bardzo mi się ten pomysł podoba i natychmiast mam ochotę przełożyć go na polski grunt.

Tymczasem jest wieczór, w domu cisza, nalewam wina, biorę długopis (jeśli go znajdę) i siadam do mojego osobistego pamiętnika. To moja chwila i moja opowieść.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki