Logo Przewdonik Katolicki

Milczenie nie jest złotem

Monika Białkowska

„Duchowny, który molestuje młodocianych lub chłopców, bądź jest przyłapany na całowaniu czy popełnia inny haniebny czyn, niech będzie wychłostany publicznie, pozbawiony swojej pensji i, po zgoleniu głowy, niech twarz jego będzie opluta”. Szokujące? Zbyt ostre? Niehumanitarne?

„Niech będzie przykuty do metalowych łańcuchów, skazany na sześć miesięcy więzienia o zmniejszonej racji ryżowego chleba raz dziennie wieczorem trzy razy w tygodniu. Po tych sześciu miesiącach spędzonych w osobnej celi pod kontrolą mądrego starca o wielkim duchowym doświadczeniu, niech oddaje się modlitwom, czuwaniu i pracom fizycznym, zawsze pod ochroną dwóch uduchowionych braci, i bez możliwości jakichkolwiek kontaktów z młodymi ludźmi”. Ten tekst liczy sobie ponad półtora tysiąca lat. Napisał go św. Bazyli Wielki (329–379), cytowany w 1049 r. przez św. Piotra Damianiego. Pozwala nam postawić dwie tezy. Po pierwsze – że problem wcale nie jest nowy, jak nam się wydaje. Po drugie – że owego pełnego lęku milczenia Kościoła i ukrywania sprawców, słusznie i głośno piętnowanego, nie można uznać za generalną postawę, a jedynie smutny incydent w dziejach Kościoła, którego dopuścili się niektórzy duchowni. Oby należał już do przeszłości.
 
Prawo i prawa
Żeby stawiać pytanie: „dlaczego Kościół milczał”, najpierw trzeba poukładać definicje.
Zasada rozdziału państwa od Kościoła oznacza, że państwo nie identyfikuje się z żadną wspólnotą wyznaniową, respektując ich niezależność. W praktyce pociąga to za sobą konsekwencje dla prawodawstwa. Kościół nie może prowadzić procesów ani wymierzać wyroków określonych w prawie karnym: nakładać grzywny czy wysyłać do więzienia. Nie mówi o przestępstwie, ale o grzechu. Jego kompetencje ograniczają się do tego, co zapisane zostało w Kodeksie prawa kanonicznego, do kar ekskomuniki czy suspensy. Jeśli Kościół sięga po takie środki, to nie dlatego, że nie chce czy boi się zareagować inaczej, ale dlatego, że tylko takie są jego kompetencje. Reszta – czyli postępowanie karne – zależy od państwowego sądownictwa, na które biskupi nie mają wpływu.
Św. Bazyli w połowie IV w. nie miał tego problemu, nikt nie słyszał wówczas o idei rozdziału Kościoła od państwa. To dlatego postulowana przez niego kara dla tych, którzy krzywdzą dzieci wydawała się sprawiedliwa i pełna: bo dotyczyła tego, co fizyczne (chłosta, grzywna, więzienie, głodówka),  tego, co duchowe (czuwania, modlitwa, opieka starszych braci) oraz izolowała sprawcę od ofiar. Dziś, żeby osiągnąć taką pełnię, potrzeba współpracy obu stron, kościelnej i świeckiej.
 
Odpowiedzialność Kościoła
W październiku 2014 r. Konferencja Episkopatu Polski przyjęła dokument określający zasady wstępnego dochodzenia kanonicznego w przypadku oskarżeń duchownych o pedofilię.
Biskupi stwierdzają w nim, że ciężkim grzechem są wszystkie nadużycia seksualne, popełniane przez duchownych, a naturalna ostrożność wobec niesprawiedliwych oskarżeń nie może pociągać za sobą prób ukrywania i tuszowania zła. Ci księża, którym zło udowodniono, powinni ponieść kary dyscyplinarne, podjąć pokutę i naprawić wyrządzone krzywdy. Prawo kanoniczne określa jednak, że rozstrzyganie w sprawach przestępstw seksualnych popełnianych przez duchownych wobec nieletnich zastrzeżone jest dla Kongregacji Nauki Wiary i tam wszystkie te sprawy powinny być kierowane. To z jednej strony zabezpiecza ofiary przed zbyt łagodnym potraktowaniem ich oprawcy przez lokalnego biskupa – z drugiej jednak wydłuża czas postępowania, powodując często mylne wrażenie, że „biskup nic nie zrobił”.
Gdy biskup dowiaduje się o oskarżeniu, ma obowiązek przeprowadzenia dochodzenia, przesłuchania ofiary, świadków i innych osób, mających wiedzę na ten temat oraz zapobieżenia ewentualnej kontynuacji przestępstwa: najczęściej polega to na odsunięciu danego kapłana od dzieci. Powołana przez niego komisja przeprowadza również wizję lokalną. Gdy wydarzenie uznaje się za prawdopodobne, biskup może odsunąć księdza od posługi lub zakazać pobytu w danym miejscu, po to, by uniknąć zgorszenia oraz chronić świadków. Następnie dokumentacja przekazywana jest do Watykanu, gdzie toczy się dalszy proces, zakończony wymierzeniem kary kościelnej. Dochodzenia wstępnego nie przeprowadza się, jeśli trwa już postępowanie karne prowadzone przez organy państwowe: po jego zakończeniu dokumenty wysyłane są do Kongregacji. W obowiązującym w Polsce prawie cywilnym biskupi nie mają prawnego obowiązku zgłaszania przypadków pedofilii do prokuratury: ciąży na nich jedynie obowiązek społeczny i moralny.
 
Pomoc
Ukaranie sprawcy nie jest jeszcze rozwiązaniem problemu, dlatego wiele uwagi Kościół poświęca również pomocy ofiarom. Jej udzielenie jest obowiązkiem przełożonych księdza, oskarżonego o seksualne nadużycia. Ofiary powinny otrzymać pomoc duchową i psychologiczną, a także konsultację prawną – w tym celu w sierpniu 2014 r. zdecydowano o utworzeniu specjalnych centrów pomocy. Ofiarom trzeba zapewnić poczucie bezpieczeństwa oraz zatroszczyć się – co zapewne jest najtrudniejsze – o przywrócenie zaufania do Kościoła i konkretnej wspólnoty. Duży ciężar spoczywa tu na barkach duszpasterzy, którzy jako pierwsi muszą w swoich wspólnotach rozmawiać z wiernymi i szczególną troską otoczyć dzieci i młodzież. Biskupi zwracają uwagę, w jakim duchu powinny być podejmowane wszystkie te działania: czyli ze świadomością, że ofiarom ujawniającym swoje cierpienie zależy nie na szkalowaniu Kościoła, ale na jego uzdrowieniu i przywróceniu naruszonego porządku moralnego.
 
Profilaktyka
Według raportu organizacji ochrony dzieci „Meter” za rok 2014 Europa jest negatywnym rekordzistą w ilości przypadków pedofilii. Blisko 40 proc. wszystkich przypadków tego przestępstwa ma miejsce właśnie na Starym Kontynencie. Badania nie dotyczyły księży, ale wszystkich przestępstw tego typu. Dokładniejsze dane na temat księży znajdują się w Watykanie. Od 2001 do 2010 r. do Kongregacji Nauki Wiary wpłynęło około 300 oskarżeń dotyczących pedofilii wśród księży i około 2 tys. związanych z pociągiem seksualnym do dorastających chłopców. Dane te są alarmujące – zważywszy na fakt, że wiele z przestępstw do dziś nie ujrzało światła dziennego.
Biskupi zdają sobie sprawę, że samo ukaranie sprawców to zbyt mało, by sytuacja mogła szybko się poprawić. Konieczna jest również profilaktyka i takie wychowanie przyszłych księży, by podobne przypadki w przyszłości mogły się już nie zdarzać. Podkreślają wagę umiejętnego przygotowania do życia w czystości i celibacie, akceptacji siebie i wewnętrznej integracji kandydatów do kapłaństwa. Przypominają, że rozeznawanie ewentualnych trudności w sferze seksualnej powinno się rozpoczynać już w momencie przyjmowania kandydata do seminarium czy zakonu i być połączone z badaniami psychologicznymi i pogłębionym wywiadem. Do seminarium nie należy przyjmować kandydatów, u których stwierdzono występowanie zaburzeń w sferze seksualnej, w tym głęboko zakorzenionej orientacji homoseksualnej.
 
Razem przeciw
W postępowaniu wobec przestępstw pedofilii popełnianych przez duchownych bez wątpienia potrzebne jest zgodne współdziałanie Kościoła i instytucji państwa. Potrzebna jest konsekwencja oraz odwaga w podejmowaniu działań i wyznawaniu win. Zapewne trochę czasu zajmie jeszcze zmiana mentalności tych, którzy w fałszywie pojmowanej solidarności chronić próbują przestępców, ale Kościół jako instytucja robi coraz więcej, by zapobiegać, karać przestępców i pomagać ofiarom – czasem ucząc się na własnych błędach. Pierwszy krok: świadomość zła, został już wykonany. Mówił o tym bp Piotr Libera podczas nabożeństwa w Krakowie w czerwcu 2014 r.: „Wykorzystywanie i zaniedbywanie dzieci nas dotyczy! I wyznajemy to nie po to tylko, żeby odzyskać mityczną wiarygodność Kościoła! I nie po to, żeby zrobić unik przed kolejnym ciosem! Czynimy to, bo tak trzeba! Czynimy, aby zachować solidarność ze zranionym człowiekiem; wyrazić mu głębokie współczucie; ratować w nim to, co da się uratować; poznać cierpienie, z jakim często nie umie on sobie poradzić, gdyż jego wiara i zaufanie do Kościoła zostały zdradzone”. Drugi krok, przygotowanie procedur prawnych, również jest za nami. Teraz pozostaje tylko nie milczeć, ale odważnie działać: w tym przypadku milczenie nie jest złotem.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki