Logo Przewdonik Katolicki

Profilaktyka, a nie panika

Joanna Mazur
FOT. PIXABAY

O roli Kościoła w ochronie dzieci przed pedofilią i zmianach w prawie karnym z Ewą Kusz rozmawia Joanna Mazur

Gdy słyszymy słowo „pedofilia w Kościele”, najchętniej zmienilibyśmy temat. Czy to słuszna reakcja?
– Moim zdaniem nie. Jednym z głównych zadań Kościoła jest głoszenie i dbanie o godność człowieka i jego ochronę. Szczególnie jeżeli chodzi o dzieci. Unikanie tematu nie jest rozwiązaniem. Trzeba o problemie mówić, ale w sposób konstruktywny – co zrobić, aby do takich sytuacji nie dochodziło, i jak pomóc tym, którzy zostali skrzywdzeni. W Centrum Ochrony Dziecka odczytujemy to w ten sposób, że Kościół ma się oczyszczać i uczyć, jak rozwiązywać ten problem wewnątrz, aby pomóc chronić wszystkie krzywdzone dzieci. Kościół to instytucja, która powinna współtworzyć i wdrażać programy prewencyjne we wszystkich formach pracy z dziećmi i młodzieżą i pomagać je realizować w całym społeczeństwie. Kościół powinien stać po stronie osób pokrzywdzonych.


Wielokrotnie spotykamy się z argumentacją, że przecież inne grupy społeczne częściej krzywdzą dzieci niż księża.
– To zjawisko nazywamy tzw. paniką moralną. Próbujemy się jakoś usprawiedliwić i bronić. A tutaj nie chodzi przecież o liczby i procenty i to, że „gdzieś jest gorzej”. Taka obrona przed relatywizacją ewidentnego zła to żadna obrona! Chodzi zawsze o konkretną osobę – skrzywdzone dziecko. Każdy przypadek to ten o „jeden za dużo”. Chodzi o to, aby Kościół zajął się wszystkimi pokrzywdzonymi i o to, aby te liczby zmniejszyć nie tylko w przypadku osób duchownych, ale w całym kraju. Kościół ma być proaktywny i oddziaływać profilaktycznie także poza swoimi widzialnymi granicami. Skala zjawiska wykorzystania seksualnego osób małoletnich w skali całego kraju jest dość wysoka. Według najnowszego raportu, opartego na badaniach retrospektywnych Fundacji „Dajemy Dzieciom Siłę”, wynika, że aż 12,4 proc. polskich nastolatków doświadczyło wykorzystywania seksualnego w dzieciństwie. Najczęściej dzieje się to w rodzinie, w domu. Rośnie też liczba młodocianych sprawców wykorzystania seksualnego. Ważna jest też nasza reakcja na krzywdę. Po zachowaniu dzieci widać, że dzieje się w ich życiu coś trudnego.

Ta wrażliwość na krzywdę dziecka została ostatnio usankcjonowana prawnie.
– Tak. 13 lipca weszła w życie poprawka art. 240 Kodeksu karnego, w którym czytamy, że  nieprzekazanie organom ścigania swojej wiedzy dotyczącej konkretnego przypadku wykorzystania seksualnego osoby małoletniej poniżej 15. roku życia jest zagrożone karą do trzech lat więzienia. Wcześniej był to obowiązek społeczny, za niespełnienie którego nie groziły żadne sankcje. Teraz w praktyce każdy, kto dowie się o takim czynie, musi zgłosić go organom ścigania. Oczywiście ta zasada nie dotyczy spowiedników i tajemnicy spowiedzi, o czym mówi art. 178 pkt 2 Kodeksu postępowania karnego. Jeżeli osoba pokrzywdzona powie o fakcie wykorzystywania kapłanowi podczas udzielania sakramentu pokuty, spowiednik ma obowiązek zachować to w tajemnicy. Zwiększono także wymiar kary dla osób dopuszczających się czynów pedofilskich. Dotychczas sprawcy groziło od 1–10 lat więzienia, a obecnie jest to 3–15 lat.

Czy według Pani te zmiany idą w dobrym kierunku?
– I tak, i nie. Z jednej strony tak, bo mobilizują do tego, aby szybko zwracać uwagę na krzywdę dziecka i szybko reagować. Chodzi o to, aby jak najszybciej odciąć krzywdzone dziecko od sprawcy. Z drugiej strony są sytuacje, gdzie osoba skrzywdzona nie ma już kontaktu ze sprawcą, jest dorosła i nie życzy sobie, by ktoś inny zgłaszał jej krzywdę. Tutaj brakuje mi uwzględnienia tego, że dajemy tej osobie prawo do dojrzewania do zgłoszenia tego czynu. Ta osoba, która doświadczyła krzywdy, nie jest do tego zobowiązana, ale ze względu na zgłoszenie innej osoby może być zmuszona uczestniczyć w postępowaniu karnym. Przyjęty zapis jest podobny do prawa obowiązującego w Stanach Zjednoczonych. Natomiast w Niemczech nie zdecydowano się go wprowadzić. Z zasady uważam jednak, że obowiązek zgłaszania jest dobry. Nawet gdy osoba skrzywdzona jest oddzielona od sprawcy, to zgłoszenie może zapobiec krzywdzeniu kolejnych osób, które mają aktualnie z nim kontakt. Innymi słowy – dylematów się nie uniknie.

Na pewno wiele osób będzie się obawiało zgłaszać sprawy, co do których nie mają zupełnej pewności.
– Osoba, która zgłasza, ma mieć wiarygodne informacje, ale nie robi śledztwa. Ma mieć wiedzę obiektywną i subiektywną. Ważne jest to, że jeżeli dane zgłoszenie okaże się nieprawdziwe, to zgłaszający nie ponosi żadnych konsekwencji. Badanie prawdziwości nie należy do danej osoby, ale do odpowiednich organów. Konsekwencje pojawiają się, gdy sytuacja występuje, a my o niej nie informujemy.

Możemy usprawiedliwiać się tym, że sprawa już się przedawniła.
– Polskie prawo karne w art. 200 mówi o tym, że czyny pedofilskie przedawniają się 12 lat od osiągnięcia przez osobę skrzywdzoną 18. roku życia, a więc w wieku 30 lat. W praktyce jeżeli osoba, która ma 28 lat, opowie nam o tym, że była wykorzystana przed 15. rokiem życia, to mamy obowiązek ten przypadek zgłosić organom ścigania. Poza tym, to nie my sami stwierdzamy przedawnienie tylko organ państwowy. Obowiązek zgłoszenia pozostaje niezależnie od przedawnienia. Natomiast w prawie kanonicznym przedawnieniu ulegają czyny po 20 latach od ukończenia 18. roku życia i do tego jest jeszcze Kongregacja Nauki Wiary ma możliwość zniesienia przedawnienia.

Zmiana polskiego prawa wpłynęła również na zmianę w procedurach kanonicznych.
–  Na ostatniej konferencji Episkopatu 6 czerwca zostały zmienione „Wytyczne dotyczące wstępnego dochodzenia kanonicznego w przypadku oskarżeń duchownych o czyny przeciwko szóstemu przykazaniu Dekalogu z osobą niepełnoletnią poniżej osiemnastego roku życia” z 2014 r. Do tej pory organy kościelne zachęcały rodziców dziecka, aby zgłosili daną sprawę organom ścigania. Teraz jeżeli rodzice sami tego nie zrobią, przełożony kościelny lub jego delegat musi to zrobić za nich. 

Wiele ofiar zgłaszało się jedynie do organów kościelnych, nie wchodząc na drogę postępowania karnego. Czy ten zapis może takie osoby zniechęcić?
– Krótkofalowo takie zjawisko może wystąpić. Wiele rzeczy wymaga jeszcze interpretacji i doprecyzowania, jak chociażby konieczność zgłaszania przypadków wykorzystania seksualnego przez terapeutów. Długofalowo jednak myślę, że tworzone przez Kościół programy profilaktyczne połączone ze zmianami w prawie będą skuteczniej chroniły małoletnich, niż było to dotychczas.
 


Ewa Kusz – psychoterapeutka, seksuolog, wicedyrektorka Centrum Ochrony Dziecka przy Akademii Ignatianum w Krakowie, współautorka studiów podyplomowych „Profilaktyka przemocy seksualnej wobec dzieci i młodzieży”. Dwukrotnie uczestniczyła jako audytorka w Synodzie Biskupów (2008 i 2012). W latach 2004-2008 i 2011-2012 była przewodniczącą Światowej Konferencji Instytutów Świeckich
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki