Rodzice cieszą się, gdy na przykład idą na przedszkolne przedstawienie, a ich córka lub syn z uśmiechem i dużą pewnością siebie recytują wierszyki. „Poradzi sobie w życiu” – to najczęstszy komentarz. Tymczasem niektóre maluchy na scenie rozpłaczą się, w sytuacji spotkania z nowymi osobami trzymają się blisko mamy i próbują ukryć, wyrażają niechęć wobec wchodzenia w nowe sytuacje. Czy należy się tym martwić?
Niedawno dostałam zapytanie od mamy przedszkolaka, dziewczynki rozmownej i rezolutnej w domu, jednak w przedszkolu cichej, małomównej, starającej się unikać sytuacji występów. List kończył się dramatycznym zapytaniem, czy to jest problem, który będzie narastał, czy minie rozwojowo. Mogą istnieć co najmniej trzy przyczyny takiego zachowania dziecka.
Faza rozwojowa
Czasem obserwowana nieśmiałość to kwestia fazy rozwojowej. Między trzecim a czwartym rokiem życia dzieci zaczynają być gotowe do zabaw w grupie, występów w niewielkim gronie itp. Jednak każde dziecko rozwija się w swoim tempie i nie każde będzie gotowe w tym samym momencie. Niektóre dzieci potrzebują być z mamą, babcią czy nianią nieco dłużej i warto im to zapewnić (o ile okoliczności nie zmuszają do posłania do przedszkola). Zgodnie z normą rozwojową, dziecko czteroletnie powinno poradzić sobie z nawiązywaniem relacji w grupie innych dzieci. Młodsze dzieci mają prawo lepiej się czuć w towarzystwie bliskiego dorosłego opiekuna. W takiej sytuacji przyzwyczajamy dziecko do zabawy z innymi w niewielkich, stałych grupach. Doskonałą propozycją takiego oswajania są dwugodzinne zajęcia w domach kultury.
Introwersja
Inna możliwa przyczyna opisywanych zachowań to introwersja. To nic złego czy szkodliwego, to po prostu cecha osobowości. Introwertycy są osobami dłużej przetwarzającymi informacje. Jednocześnie są dobrymi i wnikliwymi obserwatorami. Analizują informacje zarówno na poziomie faktów, jak i sygnałów niewerbalnych, emocjonalnych. Zabierają głos dopiero, gdy przemyślą dany temat, zbiorą informacje, przeanalizują i wyciągną wnioski. Co oznacza, że mówią mniej niż ekstrawertycy, jednak ich słowa są z reguły godne uwagi. Gdy coś ich interesuje, zagłębiają się w dany temat. Jednocześnie potrzebują otoczenia z niewielką ilością bodźców, spokoju. Gdy dzieje się zbyt dużo (np. znajdują się w dużej grupie głośno zachowujących się dzieci) czują się przytłoczeni. Podobnie w nowej, nieznanej sytuacji czują się niepewnie, w przypadku zagrożenia mają tendencję raczej do zastygania w bezruchu niż walki czy ucieczki.
Dzieci introwertyczne potrzebują budowania pewnej, pełnej zaufania relacji z kilkoma wybranymi, bliskimi osobami. W przedszkolu będzie to np. ta jedna przyjaciółka czy przyjaciel, ta jedna pani wychowawczyni, w domu mama, tata lub babcia.
Introwertycy nie radzą sobie dobrze z zadaniami „na czas” czy wymagającymi błyskawicznej decyzji i rywalizacji. Zadania wykonują w swoim tempie. Dobrze się czują w środowisku przewidywalnym, nieprzepełnionym nowościami, intensywnymi wydarzeniami, hałasem. Zalecana jest edukacja domowa lub niewielka grupa przedszkolna. W domu introwertycy potrzebują swojego cichego kącika, gdzie mogą odpocząć. Przy wykonywaniu zadań potrzebują jasnych instrukcji, kompletu informacji, za to potem pracują nad zadaniem wytrwale, dopieszczając rezultat.
Pomoc introwertykowi w nawiązywaniu relacji z innymi oznacza unikanie niespodzianek. Dziecko potrzebuje się przygotować, woli stałych kolegów niż poznawanie co chwila nowych dzieci. W zabawie woli wiedzieć z góry, jaką będzie miała strukturę, i woli zabawy kooperacyjne od rywalizacyjnych. Gdy wchodzi w nową grupę, warto doradzić mu, by zaprzyjaźniło się z sympatycznie zachowującym się dzieckiem, a gdy jest niepewne, co robić, naśladowało jego zachowania. Gdy dziecko staje przed nową sytuacją, warto mu ją opisać i ukazać jej strukturę. Niekoniecznie oznacza to, że dziecko np. nie poradzi sobie z występem przedszkolnym. Potrzebuje jednak dokładnego opisu sytuacji – gdzie odbędzie się występ, kto będzie obecny, jak będzie wyglądać scenariusz. Potrzebuje dokładnego, wielokrotnego przećwiczenia swojej roli. Na pewno nie poradzi sobie jednak ze spontaniczną propozycją rzuconą rano: „Idziemy do sąsiedniego przedszkola z naszym przedstawieniem”. Co ciekawe, introwertycy odnoszą często sukcesy w życiu właśnie dzięki postawie obserwacji, analizy, planowania przed przystąpieniem do działania.
Nieśmiałość, lęk społeczny
Nieśmiałość charakteryzuje uczucie nieprzyjemnego napięcia w obecności innych ludzi. Napięcie to jest spowodowane lękiem przed oceną, odrzuceniem itp. Nieśmiałe dziecko będzie się pocić lub oblewać rumieńcem w sytuacjach ekspozycji społecznej – takich jak spotkanie z innymi dziećmi, wystąpienie publiczne. Nieśmiałość przeszkadza w nawiązywaniu relacji z innymi, choć nieśmiałe dziecko marzy o przyjaźni, o wejściu w grupę. Jednak nie jest pewne, jak się zachowywać, staje się nerwowe w sytuacji kontaktu. Niekiedy problem sam się z czasem rozwiązuje, gdy jakieś dziecko otoczy nieśmiałego przyjacielską opieką, zachęci do włączenia się w zabawę grupy lub gdy po pewnym czasie poczuje się w grupie bezpiecznie. Czasem podpowiedź dorosłego, w jaki sposób nawiązywać relacje z innymi, pomaga w przełamaniu pierwszych lodów. Gdy dziecko się oswoi z nową sytuacją, może stać się wręcz duszą towarzystwa.
Niestety, w niesprzyjającym środowisku (np. tam, gdzie występują rywalizujące grupy, pojawiają się dzieci znęcające nad innymi lub wychowawca nie radzi sobie z grupą) nieśmiałość może przerodzić się w lęk społeczny. Jego wyrazem mogą być ataki paniki, chroniczny lęk przed oceną, przed byciem obserwowanym przez innych. Nieśmiałość ujawnia się w samym kontakcie z grupą. Lęk społeczny pojawia się wcześniej, w sytuacji gdy dziecko dopiero spodziewa się, wyobraża sobie kontakt z innymi. A zatem dziecko takie zaczyna płakać, trząść się czy pocić, jeszcze zanim wyjdzie z domu. Czuje mdłości, ból brzucha itp. Z czasem problem lęku rozszerza się na inne sytuacje. W takim przypadku pomoc jest trudniejsza. Warto zacząć od notowania sytuacji wywołujących lęk. Czego dziecko konkretnie się boi, np. w przedszkolu. Można przećwiczyć z dzieckiem konkretne rozwiązanie problemu. Odgrywamy scenkę, której się boi, i ćwiczymy. Synek boi się łobuza Adasia, który podchodzi i zaczepia? Niech poćwiczy, np. wyobrażając sobie, że krzesło czy pluszak jest Adasiem, mówienie (patrząc przeciwnikowi w oczy) „odejdź, nie będę z tobą rozmawiał”. Potem ćwiczycie plan awaryjny (o ile pierwszy nie zakończy się sukcesem) – czyli zgłoszenie problemu wychowawczyni. W sytuacji bezpiecznej, domowej ćwiczycie rozwiązanie problemu tak, by dziecku było łatwiej uwierzyć, że poradzi sobie w sytuacji rzeczywistej. Warto też dzieci uczyć prostych technik uspokajania się, np. głębokiego oddychania. Jeżeli to jednak nie pomaga i ataki paniki zdarzają się równie często czy wręcz się nasilają – warto zwrócić się o pomoc do zaufanego psychologa.