Kwestia motywacji
Czasami tym, co nas powstrzymuje przed byciem konsekwentnym jest lęk. Rozmowa z Adamem pokazała, że gdy synowie oskarżają go o bycie tyranem (mimo że wszyscy znajomi i rodzina uważają go za człowieka łagodnego), zaczyna odczuwać lęk. Boi się, że może naprawdę jest dyktatorem, boi się odrzucenia przez synów. Boi się, że jeśli nie odpuści w kwestii telefonów, synowie zaczną buntować się przeciw niemu w innych sprawach – nauki, używek itp. Lęk nie jest dobrym doradcą. Może paraliżować.
Dlatego warto zadawać sobie w tym momencie pytania testujące rzeczywistość. Adam zadał sobie następujące pytania: Czy rzeczywiście wymaganie stosowania się do wspólnie ustalonych zasad to dyktatura? Nie. Czy istnieje prawdziwe zagrożenie, że jeśli będę konsekwentny w tej kwestii, to chłopcy zemszczą się, łamiąc inne zasady? Dlaczego mieliby to robić? Przecież sami rozumieją, że tata ich kocha, a np. papierosy rujnują zdrowie. Czy dzieci muszą zawsze tryskać entuzjazmem wobec słów rodziców, a brak entuzjazmu świadczy o tym, że rodzic jest zły? Też nie. Te pytania pomogły Adamowi zapanować nad lękiem.
Jednak przydatna okazała się jeszcze jedna rzecz – sięgnięcie po najgłębszą motywację.
To odpowiedź na pytanie: jaki stawiam sobie podstawowy cel wychowawczy? Gdy moje dziecko stanie się dorosłym, chciałbym, żeby… miało takie a takie postawy, potrafiło to i to, wiedziało to i to (tu wpisujemy swoje przemyślenia).
Jeśli mamy ten cel w głowie, a nawet gdzieś zapisany, by przypominać sobie go w trudnych momentach, łatwiej nam radzić sobie z wyzwaniami. W trudnych chwilach możemy sobie zadać pytanie – czy to, co w tej chwili robię oddala mnie czy przybliża do mojego celu? A może jest dla niego obojętne?
Adam stwierdził, że chce wychować synów na osoby wolne, co oznacza też bycie wolnym od uzależnień. Dlatego uznał, że zasady dotyczące korzystania z komórek są ważne, bo pomagają uniknąć stania się niewolnikiem telefonu. Stwierdził, że w tej kwestii nie może odpuścić, nawet jeśli synowie go za to chwilowo nie lubią.
W tym momencie był zdolny do wymyślenia lepszego rozwiązania zamiast poddania się narzekaniom synów. Zaproponował kolejną rozmowę na ten temat – tym razem przygotowując się do niej metodą sokratejską (opisaną w poprzednim artykule), po to, by chłopcy sami doszli do odpowiednich wniosków.
Siła woli
Druga pułapka przeszkadzająca w byciu konsekwentnym to zmęczenie. Mamy szczere postanowienie bycia konsekwentnym, a potem jak Teresa wolimy wyręczyć dzieci, zamiast słuchać ich biadolenia czy kłótni. Ciekawą podpowiedź przeczytałam niedawno w książce dotyczącej walki z prokrastynacją: The procrastinators digest. Dr Timothy Pychyl pisze: „Siła woli to ograniczony zasób, z którego należy korzystać strategicznie”. Innymi słowy – jeśli w ciągu dnia mamy wiele zadań wymagających silnej woli, przynajmniej z niektórymi nie poradzimy sobie. Dotyczy to tym bardziej dzieci (o mniej rozwiniętej zdolności samoregulacji).
Dr Pychyl przytacza jako ilustrację badania Roya Baumeistera nad siłą woli. W badaniu brały udział dwie grupy, którym zapowiedziano, że mają do wykonania dwa zadania. Pierwsze zadanie polegało na obejrzeniu śmiesznego nagrania. Przy czym jedna grupa – eksperymentalna – usłyszała, że nie wolno im się śmiać. Grupa kontrolna nie miała żadnych dodatkowych instrukcji. Potem obie grupy wykonywały zadanie wymagające siły woli, np. wypicie zdrowego, lecz ohydnego w smaku napoju, rozwiązanie złożonego anagramu itp. Okazało się, że grupa eksperymentalna, która w pierwszym zadaniu musiała powstrzymywać się od śmiechu, w drugim poradziła sobie o wiele gorzej niż grupa kontrolna. Badani z grupy eksperymentalnej niejako wyczerpali zasób silnej woli w pierwszym zadaniu.
Oznacza to w praktyce dwie rzeczy. Przede wszystkim – wybierajmy pola bitew. Możemy odpuścić w sprawach mniej ważnych, w sprawach ważnych – nie. Tu znów przyda nam się odpowiedź na pytanie o motywację: jaki mam podstawowy cel wychowawczy?
Druga rzecz – zdajmy sobie sprawę, że dzieci też mają ograniczony zasób siły woli, dlatego może warto zadania wymagające silnej woli wyznaczać im na czas, gdy jeszcze mają energię?
Teresa rozwiązała problem, zmieniając z lekka zasady. Ustaliła, że porządek w pokoju ma być o godzinie 17.00, a potem czas do wieczornej bajki bliźniaki mogą wykorzystać na grę planszową, rysowanie itp. – pod warunkiem że robią jedną rzecz, czyli np. wyciągają na stół tylko jedną grę, dzięki czemu łatwo ją w kilka sekund odłożyć na miejsce.
Pomocne narzędzia
Jeśli chodzi o nastolatki, łatwiej egzekwować przestrzeganie zasad, jeśli dzieci miały udział w ich ustalaniu. Ważnym narzędziem egzekwowania zasad są zatem dyskusja i spisywanie ustaleń.
Młodsze dzieci z kolei lubią namacalne, materialne pomoce w zachowaniu konsekwencji – systemy nalepek czy żetonów nagradzających za właściwe zachowanie. Jak to działa? Tłumaczymy dzieciom, że proponujemy zabawę pomagającą zrozumieć świat dorosłych. Dorośli dostają pieniądze za pracę, a mandaty i kary za złamanie zasad (np. przekroczenie prędkości samochodem). Proponujemy więc, by przez jakiś czas dzieci „zarabiały” żetony za dobre zachowanie, a płaciły kary za przekroczenie zasad. Oczywiście lista jednych i drugich musi być jasna, prosta, łatwa do śledzenia (np. robimy listę rysowaną – tak by dziecko nieumiejące czytać też mogło ją zrozumieć) i umieszczona w widocznym miejscu, np. na drzwiach lodówki.
Przykładowe zachowania i wynagrodzenia: pościelenie łóżka: 2 żetony, umycie zębów bez przypominania: 2 żetony, nakrycie do stołu: 2 żetony, samodzielne przypilnowanie czasu kładzenia się spać – umycie się i przebranie w piżamę (bez napominania ze strony rodziców): 4 żetony, używanie zwrotów grzecznościowych: 1 żeton. Przykładowe wykroczenia powodujące „mandaty”: rzucanie przedmiotami: minus 2 żetony, bicie się z rodzeństwem: minus 4 żetony, przerywanie rodzicowi: minus 2 żetony, brak wykonania prośby rodzica mimo trzykrotnego powtórzenia: minus 4 żetony.
Żetony można raz w tygodniu wymienić na przywilej. Na przykład 10 żetonów za pół godziny oglądania filmu, pójście na lodowisko – 5 żetonów, gra komputerowa – 10 żetonów itp. Można dodać bonusy przechowywane w osobnym pudełku. Część losów ma np. napis „dostajesz za darmo 2 żetony”, a część konkretne zadanie dodatkowe, np. „umyj okno, a dostaniesz 5 żetonów”.
Oczywiście sami ustalamy zarówno listy zadań, jak i poziom wynagrodzenia, musimy to też przetestować. Warto pamiętać, że metoda ta nie jest do stosowania non stop, bo po jakimś czasie wszyscy nużą się nią. Można ją proponować np. trzy razy w roku na okres miesiąca, z nowymi zadaniami, wtedy jest postrzegana jako fascynująca gra. Przy czym okres miesiąca sprzyja temu, by ćwiczone pożądane zachowania weszły dzieciom w nawyk.