Logo Przewdonik Katolicki

Niebo i piekło

Jacek Borkowicz

Ponury listopad, wizyty na grobach – myślimy o rzeczach ostatecznych. Jako chrześcijanie cieszymy się obietnicą radości nieba, pocieszamy nadzieją zmartwychwstania, ale jest w nas miejsce i na odrobinę smutku, a także na odrobinę lęku. To dobrze.

Zbyt dużo smutku i lęku to nie jest dobra recepta na życie chrześcijańskie, ale też życie pozbawione tych uczuć nie miałoby w sobie prawdy. Któż zresztą smutku i lęku w ogóle nie odczuwa?
W takich momentach zawsze dochodzimy do myśli o piekle. To miejsce, o którym wielu z nas myśleć nie lubi. Inni za to myślą aż za wiele. Kiedyś w pociągu spotkałem pobożnego zakonnika, który tłumaczył mi, że panuje tam temperatura 700 stopni Celsjusza. Jakoś nie dałem się przekonać.
Przed laty przetoczyła się przez kraj dyskusja, nazwana po wszystkim najpoważniejszą teologiczną debatą powojennej Polski. Chodziło właśnie o piekło. Osią sporu były egzystencjalne pytania o dobro i zło, zadane przez księdza Wacława Hryniewicza, oraz jego teza o nadziei powszechnego zbawienia. Prosta, ludzka intuicja podpowiada nam, że żadne dobro nie powinno zostać skazane na wieczną zatratę. Bo przecież w każdym człowieku, nawet tym najgorszym, drzemie iskierka dobra. Największy nawet zbrodniarz, kiedyś, jako niemowlę, odpowiadał uśmiechem na uśmiech matki. Stąd myśl, że piekła nie ma – bo gdyby było, stałoby puste. Myśl to niezgodna z nauką Kościoła i profesor Hryniewicz tak daleko nie sięga. Miejmy nadzieję – wzywa – ona nie daje pewności za życia, ale ostatecznie zawieść nie może. Ale wielu to nie wystarcza: chcą wiedzieć, jak naprawdę jest z tym piekłem. Jest, czy go nie ma? I spór o piekło, choć cichy, trwa nadal, uwikłany w pozornie niedające się pogodzić sprzeczności.
Ale czy nie jest tak, że niejeden z nas nosi w tyle głowy okrutny obraz Sądu, na którym śmiejący się złym śmiechem szatani porywają przerażonych ludzi na wieczne męki ognia piekielnego? Otóż to nie piekło jest fałszywym mitem, lecz fałszywy jest taki jego wizerunek, wywodzący się jeszcze ze średniowiecza. Pomyślmy: diabeł kusi nas tylko za życia. Po śmierci już nie może. Piekło jest zatem obszarem prawdy. Pod tym względem podobne jest do nieba. To miejsce nie jest przecież „dziurą w serze” Bożego miłosierdzia, nie jest jakimś łagrem wewnątrz Państwa Bożego, gdzie sadystyczni diabli pełnią rolę oprawców. Szatan w piekle jest nie mniej smutny od grzesznika.
Od nadziei powszechnego zbawienia wolę więc raczej nadzieję Bożego miłosierdzia. Piekło istnieje naprawdę i bynajmniej nie jest puste. Tyle przynajmniej o nim wiemy. I więcej nie trzeba. Reszta to nie nasze zmartwienie.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki