Logo Przewdonik Katolicki

Razem idziemy do Źródła

Błażej Tobolski

Wywiad z współprzewodniczącymi Poznańskiej Grupy Ekumenicznej ks. Janem Ostrykiem z Kościoła ewangelicko-metodystycznego i ks. Tomaszem Siudą z Kościoła rzymskokatolickiego o tym, jak pomimo różnic doświadczają wspólnoty wiary.

Ekumenizm w Poznaniu ma już swoją tradycję wypracowaną przez Poznańską Grupę Ekumeniczną. Dzięki temu podejmowane przez nią od 15 lat działania ekumeniczne już chyba nie budzą zdziwienia wśród mieszkańców miasta?
Ks. Tomasz Siuda: – To, że w Poznaniu obchodzimy wspólnie jako chrześcijanie Ekumeniczne Święto Biblii w październiku czy Tydzień Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan, mające dość bogaty program, to owoc konkretnej, długotrwałej współpracy, systematycznych spotkań modlitewno-roboczych duchownych różnych wyznań należących do Poznańskiej Grupy Ekumenicznej. Nasze wspólne nabożeństwa, w których uczestniczymy, stały się też czymś naturalnym, jednak pewnie wciąż nie brakuje osób, które do ekumenizmu podchodzą z ostrożnością czy uprzedzeniami wynikającymi najczęściej z powtarzanych stereotypów i niewiedzy. Zwłaszcza dla nich chcemy być świadkami tego, że wiara w Jezusa Chrystusa powinna łączyć, a nie dzielić. Do nich też staramy się wciąż docierać z naszymi propozycjami. Trzeba jednak mocno podkreślić, że to nie od nas 15 lat temu zaczął się w Poznaniu ekumenizm.
Ks. Jan Ostryk: – Działania ekumeniczne były w Poznaniu podejmowane już wcześniej i miały swoich orędowników wśród duchownych różnych wyznań chrześcijańskich. Jednak czasy były inne, trudniejsze dla tego rodzaju inicjatyw. Jeszcze jakieś 30 lat temu raczej trudno było sobie wyobrazić, żeby ksiądz rzymskokatolicki współprzewodniczył nabożeństwu u metodystów czy odwrotnie. Poznań jest też zupełnie inny ekumenicznie niż np. Cieszyn czy Białystok, gdzie istnieje pewna równowaga między rzymskimi katolikami a odpowiednio ewangelikami czy prawosławnymi. Tu jesteśmy zdecydowanymi mniejszościami wyznaniowymi, które podejmowały współpracę między sobą w ramach poznańskiego oddziału Polskiej Rady Ekumenicznej. W 2002 r. pojawiły się odpowiednie osoby i klimat do rozwijania ekumenizmu. Bardzo otwarty na takie inicjatywy okazał się też nowy metropolita abp Stanisław Gądecki.
Ks. T.S. – Mobilizujące było również wezwanie św. Jana Pawła II, który w kontekście rozpoczynającego się Trzeciego Tysiąclecia Chrześcijaństwa zachęcał, aby maksymalnie zbliżyć się do siebie.
 
Jak w tych okolicznościach doszło do zawiązania się Poznańskiej Grupy Ekumenicznej?
Ks. J.O. – To było chyba w trakcie przeżywania styczniowego Tygodnia Modlitw w 2002 r. Zrodziło się w nas wówczas przekonanie, że musimy zrobić coś więcej.
Ks. T.S. – Tak, ale jeszcze w grudniu poprzedniego roku pojawiły się głosy, że ekumenizm nie może ograniczać się tylko do Tygodnia Modlitw. Wówczas też zostałem ustanowiony referentem ekumenicznym w kurii. Powstała także, zalecana zresztą przez Sobór Watykański II, Komisja Ekumeniczna, do której należeli również związani z utworzoną później grupą ks. Paweł Czyż i nieżyjący już jej członkowie: franciszkanin o. Czesław Liniewicz i ks. Marek Kaiser. Pierwszym spotkaniem ekumenicznym, w jakim uczestniczyłem, był opłatek. Zupełnie się wtedy jeszcze nie znaliśmy...
Ks. J.O. – Ale mieliśmy w sobie jakiś wewnętrzny niepokój, który nas połączył i popychał do działania, a przede wszystkim do tego, żeby się razem modlić. Nie zaczęliśmy się spotykać jako grupa znajomych duchownych. Przyjaźnie przyszły dopiero z czasem.
Ks. T.S. – Rozpoczęliśmy wspólnie planować październikowe obchody Ekumenicznego Święta Biblii, którego inicjatorem było Towarzystwo Biblijne, a jednocześnie szukaliśmy odpowiedniej formuły dla naszej działalności. Ponieważ nie chcieliśmy tworzyć kolejnej instytucji, powstała mniej formalna, ale za to bardziej otwarta grupa, w której skład wszedł Kościół rzymskokatolicki i Kościoły skupione w poznańskim oddziale Polskiej Rady Ekumenicznej. Wkrótce dołączyli do nas również zielonoświątkowcy, a dwa lata temu baptyści. Arcybiskup pobłogosławił całemu projektowi i tak to się zaczęło.
 
Poznańska Grupa Ekumeniczna to chyba zresztą ewenement na skalę kraju?
Ks. T.S. – Rzeczywiście, poznańska ekumenia jest w Polsce znana. Zazwyczaj w lokalnych obchodach Tygodnia Modlitw uczestniczą jedynie dwa-trzy Kościoły. U nas w tej chwili jest ich aż siedem. Wypracowaliśmy też płaszczyznę wspólnych spotkań w ciągu roku, co jest ewenementem również w Europie. Słyszałem o podobnych regularnych spotkania jedynie w Sibiu w Rumunii. W Niemczech, z tego co wiem, nawiązują się bliższe relacje między katolikami a luteranami, natomiast inne Kościoły już tak ściśle ze sobą nie współpracują.
Ks. J.O. – W Polsce jedynie w niektórych regionalnych oddziałach Polskiej Rady Ekumenicznej spotykają się regularnie przedstawiciele trzech-czterech Kościołów, ale tylko tych wchodzących w jej skład, czyli m.in. bez katolików czy zielonoświątkowców. Na tym polu jesteśmy więc prekursorami. Z naszych doświadczeń od kilku lat korzysta także Szczecin, gdzie powstało Forum Ekumeniczne, a nasza działalność stała się inspiracją do powstania dwóch regionalnych oddziałów Polskiej Rady Ekumenicznej: w Kaliszu i w Kielcach.
Ks. T.S. – Jednak nie o jakiś sukces czy prestiż nam chodzi. Naszym celem jest coraz bardziej autentyczne dawanie wspólnego świadectwa o Ewangelii, o Jezusie. Pokazywanie, że ekumenizm jest możliwy.
 
Na czym tak właściwie, zdaniem Księży, polega ekumenizm?
Ks. T.S. – Bardzo trafnego porównania użył tu kard. Kurt Koch stojący na czele papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan. Jako chrześcijanie różnych wyznań, jesteśmy, jak zauważył, po dwóch stronach tej samej rzeki. W tej sytuacji nie wystarczy, żebyśmy budowali mosty. Dzięki nim możemy się co prawda spotkać, podać sobie ręce, ale tak naprawdę pozostajemy wciąż w miejscu, zapatrzeni w nasze brzegi, w to, ile nas dzieli. My tymczasem mamy razem, choć będą po różnych stronach rzeki, iść do jej źródła, do Chrystusa. Dopiero ciągłe nawracanie się ku Chrystusowi pozwala na budowanie dialogu ekumenicznego. Musimy mieć przy tym świadomość, że sami niewiele możemy, stąd tak ważna jest wspólna modlitwa, która zawsze powinna być priorytetem.
Ks. J.O. – Ponadto, jeśli idziemy w górę rzeki – to już jest nasza poznańska interpretacja tego porównania – ona coraz bardziej się zwęża, stając się w końcu strumieniem, dzięki czemu podążając ku Chrystusowi jesteśmy także coraz bliżej siebie. Idąc po dwóch stronach rzeki, widzimy też dalej drugi brzeg i możemy w razie czego ostrzec się nawzajem.
To bardzo ważny obraz, tym bardziej, że niegdyś ekumenia była postrzegana (a i teraz może jeszcze nierzadko tak właśnie jest), jako chęć przekonania innych do naszych racji. A tymczasem polega ona przede wszystkim na tym, żeby drugiego poznawać. Nie tyle, żeby przyjmować jego sposób myślenia czy modlitwy, ile poznawać go.
Ks. T.S. – Trzeba też podkreślić, że ekumenizm nie dotyczy tylko relacji między katolikami i niekatolikami. To również szansa na wzajemne poznanie i zbliżenie się do siebie Kościołów innych tradycji chrześcijańskich na płaszczyźnie tego, co jest najważniejsze, czyli poszukiwania spotkania z Jezusem, z Tym, który nas wszystkich zaprasza do jedności ze sobą.
 
A na czym polega ekumenizm w praktyce, w Poznaniu?
Ks. T.S. – Na naszych regularnych comiesięcznych spotkaniach, którym zawsze towarzyszy modlitwa. To jest podstawa. Skupiamy się podczas nich na przygotowaniu przedsięwzięć ekumenicznych, których szczegółowy program wspólnie wypracowujemy i omawiamy. Wypracowujemy ich szczegółowy program. Na spotkaniach pojawiają się także tematy, które z jednej strony nas różnią, ale które chcemy też lepiej zrozumieć. Np. dlaczego akurat ta forma przeżywania wiary jest ważna w danym Kościele? Pytania innych duchownych mnie osobiście nie tyle skłaniają do tego, żebym na siłę bronił takich czy innych racji, ile prowokują, abym wgłębiając się w daną kwestię, starając się ją wyjaśnić, jeszcze bardziej świadomie przeżywał swoją wiarę.
Ks. J.O. – Spotykamy się również z okazji ważnych dla naszych poszczególnych wspólnot kościelnych wydarzeń i świąt, a także różnych okoliczności rodzinnych, bo trzeba przyznać, że lata spotkań bardzo nas do siebie zbliżyły. Inną formą spotkań, na które ostatnio wciąż brakuje czasu, bo każdy z nas ma sporo własnych obowiązków duszpasterskich, są też wspólne wyjazdy na dwudniowe dni skupienia. Ewangelicy nocujący przy tej okazji w klasztorze franciszkanów w Osiecznej to u nas nic nadzwyczajnego.
Ks. T.S. – Jako grupa nie mamy przy tym stałej siedziby, ale takim naszym miejscem, gdzie można kierować korespondencję, jest kościół pw. św. Wojciecha – ważne ekumeniczne miejsce w Poznaniu, gdzie proboszczem był śp. ks. Marek Kaiser i gdzie odbywają się comiesięczne [zawsze w ostatni czwartek miesiąca o godz. 20.00 – przyp. red.] modlitwy o jedność chrześcijan w duchu Taizé.
Ks. J.O. – Gdybyśmy się nie spotykali, nie poznawali wzajemnie i razem nie modlili, poznańska ekumenia ograniczałaby się do Tygodnia Modlitw w styczniu. Pewnie spotkalibyśmy się jeszcze w listopadzie, żeby omówić przebieg tych kilku nabożeństw, a w styczniu byśmy je po prostu odprawili, skoro trzeba.
Ks. T.S. – Wypracowaliśmy też własną formułę nabożeństw ekumenicznych, podczas których kazania głoszą duchowni z różnych Kościołów. W Tygodniu Modlitw odbywają się one w różnych świątyniach nie tylko Poznania, ale i archidiecezji tak, aby jak najwięcej parafii mogło doświadczyć ekumenii. Podczas Ekumenicznego Święta Biblii natomiast nabożeństwu słowa w katedrze – pierwszej w Polsce siedzibie biskupa jeszcze z czasów sprzed podziału chrześcijaństwa – współprzewodniczy abp Stanisław Gądecki wraz z zaproszonym zwierzchnikiem innego Kościoła w Polsce lub którejś z jego diecezji.
Ks. J.O. – Niezwykle ważne jest, że w tych nabożeństwach uczestniczą też m.in. klerycy poznańskiego seminarium Przyszłość ekumenii i chrześcijaństwa w Polsce zależy od nas wszystkich, ale zwłaszcza, ze względu na wielkość, od Kościoła rzymskokatolickiego, od postawy jego kleryków i księży. Nas bowiem, duchownych metodystów, na terenie archidiecezji jest dwóch, księży katolickich natomiast kilkuset.
 
Wspomnieli Księża także o tematach, które ich różnią. Rozumiem jednak, że mimo różnych tradycji kościelnych są to różnice, które duchownych zaangażowanych w ekumenizm nie są w stanie poróżnić?
Ks. J.O. – Przyznaję, że mamy niekiedy odmienne zdania, ale mimo to nigdy się nie kłócimy. Mieliśmy okazję już dość dobrze się poznać, nabrać do siebie zaufania i szacunku, a jednocześnie otworzyć się na siebie nawzajem. Dzięki temu po prostu przestaliśmy się bać. Jako metodysta głosiłem już w katolickiej parafii, zaproszony przez jej proboszcza, kazania maryjne. Nie wynosimy tak wysoko Maryi jak katolicy, ale opierając się na tym, co czytamy o Niej w Piśmie Świętym, mogłem mówić m.in. o Jej posłuszeństwie i o tym, że wskazuje nam na Jezusa, jako tego, który jest najważniejszy. Natomiast do mnie do kościoła na godzinę biblijną przychodzi dość regularnie małżeństwo katolików, żeby posłuchać rozmów o Piśmie Świętym. Nikt tam nie pracuje nad nimi, żeby dokonali konwersji. Ufam natomiast, że przez tę ekumeniczną modlitwę stają się bardziej świadomymi katolikami. Takie ekumeniczne znaki w Poznaniu się pojawiają, co nie znaczy, że chcemy wszystkie różnice wyrównać przysłowiową szpachlą, a potem polakierować.
Ks. T.S. – Pojawiają się czasem zarzuty, że ekumenizm, to takie wzajemne zagłaskiwanie się, próba zamiecenia wszystkich różnic pod dywan. Mnie jednak ekumenizm uczy jeszcze większej ufności wobec Jezusa, mając świadomość tego, że na pewnych płaszczyznach trudno nam się jeszcze w pełni porozumieć. Tym bardziej zawierzamy to wszystko w modlitwie Duchowi Świętemu. Nie przywołujemy Jego obecności jedynie pro forma, dlatego że tak wypada, ale rzeczywiście wierzymy, że ma moc przełamywania największych barier, przekraczania wszelkich granic.
 
Jakie są Księży największe zaskoczenia czy najcenniejsze doświadczenia związane z ekumenizmem?
Ks. J.O. – Kiedy jako Poznańska Grupa Ekumeniczna, chrześcijanie z Poznania, jechaliśmy w 2008 r. do Taizé zaprosić tamtejszą Wspólnotę Ekumeniczną na Europejskie Spotkanie Młodych (był to chyba zresztą pierwszy przypadek w dziejach Taizé, kiedy przyjechała tam razem grupa duchownych z różnych Kościołów chrześcijańskich), wstąpiliśmy po drodze do Ars. Choć jestem metodystą, nie miałem oporów, żeby nawiedzić grób Jana Vianneya w tamtejszym kościele. I nie stałem się przez to doświadczenie katolikiem, ale mądrzejszym chrześcijaninem. To właśnie jedno z najcenniejszych doświadczeń ekumenicznych, że możemy uczyć się od siebie nawzajem. Dawać coś od siebie, ale i brać dla siebie od innych, nie tracąc jednocześnie własnej tożsamości.
Ks. T.S. – Kiedy zaczęliśmy po prostu ze sobą rozmawiać, okazało się, że patrzyliśmy dotąd na siebie stereotypowo, co potęgowało skrajności w myśleniu i postrzeganiu wielu spraw. Poznając się nawzajem, poszerzyły się nasze horyzonty, dostrzegliśmy, że na pewne sprawy można patrzeć inaczej, niż nam się dotąd wydawało. Że można w nieco innej formie przeżywać tę samą wiarę, naszą wspólną wiarę, bo jej fundamenty są takie same. Inaczej nie bylibyśmy chrześcijanami. Ja osobiście muszę przyznać, że dzięki naszym wzajemnym kontaktom nauczyłem się bardziej doceniać modlitwę spontaniczną, która pozwala nawiązać bliższą relację z Chrystusem, mocniej się na Niego otworzyć. Doświadczam też tego, jak Bóg nieustannie potrafi zaskakiwać, pokazując, że Jego łaska może działać znacznie szerzej, niż nam się wydaje.
Ks. J.O. – Piękne jest też to, że możemy się modlić, głosić kazania i wspólnie błogosławić w różnych kościołach. Jesteśmy u katolików, a modli się zielonoświątkowiec, jesteśmy u metodystów, kazanie głosi prawosławny. To nas otwiera na działanie Ducha Świętego. Niedobrze byłoby, gdyby nasza wspólna modlitwa nam spowszedniała, gdybyśmy zaczęli ją traktować w sposób formalny.
 
 
Poznańska Grupa Ekumeniczna skupia duchownych siedmiu Kościołów chrześcijańskich Poznania: prawosławnego, rzymskokatolickiego, ewangelicko-augsburskiego, ewangelicko-metodystycznego, polskokatolickiego, zielonoświątkowego i chrześcijan baptystów.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki