Kilka miesięcy temu ukazał się raport dr Agnieszki Rypel z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Badania na ponad 6 tysiącach gimnazjalistów pokazały, że nie potrafią rozpoznać prostej manipulacji. Gimnazjaliści oceniali ulotkę, która sugerowała, że reklamowana wycieczka do Paryża jest darmowa. Dopiero dopisek małym drukiem precyzował, że tylko usługa przewodnika jest bezpłatna. Okazało się, że dwie trzecie grupy nie potrafiło ani rozpoznać, ani nazwać manipulacji. Podobnie młodzież miała problem z odróżnianiem faktów od opinii. Aż 60 proc. badanych jako fakt uznawało opinię naukowca na jakiś temat. Pytanie brzmi – na ile jest to skutkiem bombardowania dzieci od najmłodszych lat przekazami reklamowymi, przez co uznają przekaz manipulacyjny za normę?
Powinniśmy pamiętać, że współczesne dzieci coraz więcej czasu spędzają w towarzystwie mediów. Badania dr Jadwigi Izdebskiej z roku 2001 pokazywały, że nowoczesne media mają istotny wpływ na kształtowanie światopoglądu dzieci i młodzieży. Dostarczają one wzorców zachowań, postaw, a nawet systemu wartości.
Między fantazją a rzeczywistością
Dzieci są odbiorcami mało krytycznymi, silnie angażują się emocjonalnie w odbierany przekaz. Jednocześnie nie potrafią robić selekcji odbieranych informacji pod kątem wartości, przydatności, prawdziwości. Jest to naturalny etap rozwojowy. Małe dzieci nie odróżniają świata fantazji od świata realnego. Badania psychologiczne wykazują jednoznacznie, że dzieci poniżej 8. roku życia nie potrafią rozpoznać perswazyjnej intencji reklam – nie podejrzewają, że informacje w nich przekazywane mogą być uogólnione, przesadzone, przekłamane. Reklama ma przez to na nie silny wpływ. W książce Wiek propagandy A. Pratkanis i E. Aronson opisują eksperyment, w którym cztero- i pięciolatkom pokazywano reklamę pewnej zabawki, a potem pytano, czy wolałyby się bawić „z niedobrym chłopcem, który ma tę zabawkę, czy z dobrym chłopcem, który jej nie ma”. Okazało się, że większość dzieci wybrała zabawę z łobuzem mającym modną zabawkę.
Badania Aleksandry Gondek (O języku telewizji) pokazały, że dzieci do osiągnięcia wieku 8 lat oglądają filmy, silnie angażując się emocjonalnie, przyjmują treść filmu za prawdę, a swoje przeżycia odtwarzają w zabawach, rysunkach. Dzieci starsze – w wieku 10–12 lat – zaczynają szukać w otoczeniu wzorców do naśladowania idoli. Służy to kształtowaniu poczucia tożsamości. Takie dzieci utożsamiają się z bohaterem filmu, przyjmują jego motywy postępowania, wartości. Duża pobudliwość emocjonalna powoduje, że mają wtedy skłonność do zachowań impulsywnych. Jest to okres dużej podatności na manipulację, zwłaszcza w postaci przekazu reklamowego ubranego w formę nacisku rówieśniczego. Zdolność do krytycznego odbioru przekazu kształtuje się do 15. roku życia. Według badań A. Gondek, dopiero w wieku 16–18 lat można mówić o pełnej aktywności odbioru filmu – umiejętności zdystansowania się emocjonalnego do oglądanej treści, krytycznej oceny. Dzieci coraz więcej czasu spędzają na oglądaniu filmów. Nie tylko fabularnych, ale też tych kręconych przez popularnych youtuberów. A tam z kolei roi się od mniej lub bardziej ukrytych reklam produktów.
Jeśli chodzi o reklamę jako taką, najlepiej zbadany został wpływ reklam jedzenia śmieciowego na powstawanie problemu otyłości u dzieci, przed czym ostrzega Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologiczne, sugerując maksymalne ograniczenie ekspozycji dzieci na tego typu reklamy. Badania te pokazują jednocześnie duży wpływ mediów na postawy dzieci. Przykładowo, dzieci i nastolatki oglądające dużo filmów z bohaterami palącymi papierosy są bardziej skłonne do sięgania po papierosa czy e-papierosa.
Edukować od najmłodszego
Eksperci portalu Common Sense Media zwracają uwagę, że najlepszym sposobem ochrony małych dzieci jest maksymalne ograniczenie ekspozycji na reklamy. Możemy tłumaczyć im reklamy jako rodzaj „bajki”, jednak prawdziwa edukacja medialna jest możliwa dopiero od wieku 7–8 lat.
Jednakże już przedszkolakowi warto przybliżać pojęcie aktorstwa, odgrywania roli. Możemy tłumaczyć, że osoby w filmach czy w reklamach są aktorami udającymi różne rzeczy, tak jak dziecko w zabawach w dom czy policjantów i złodziei. Caroline Knorr z Common Sense Media doradza, by przedszkolakowi zwracać uwagę na różnicę między treściami informacyjnymi a reklamą. Najprostsza definicja brzmiałaby: „O, to jest reklama, aktorzy próbują nas przekonać, żebyśmy coś kupili”. Knorr radzi, by za każdym razem, gdy dziecko trafi na reklamę, nazywać ją właśnie w ten sposób. Warto zwracać uwagę na to, że maluchy mają do czynienia z reklamami, nie tylko oglądając telewizję. Pojawiają się one też w mediach elektronicznych, w darmowych grach komputerowych na smartfony i tablety.
Dzieci na poziomie szkoły podstawowej możemy zacząć edukować medialnie w szerszym zakresie. Przede wszystkim wskazujmy na komunikaty będące reklamami i zapoznajmy je z podstawowymi sztuczkami reklamowymi. Dla dzieci w tym wieku ciekawe są filmiki ukazujące retusz w reklamie, np. pokazujące, w jaki sposób upiększane są zdjęcia modelek czy sposoby wykorzystania oleju silnikowego w reklamach żywności.
Uświadamiać młodzież
Młodszym nastolatkom warto tłumaczyć takie zjawiska jak marketing szeptany (sytuacja, gdy osoba reklamująca udaje np. na forum dyskusyjnym zadowolonego użytkownika jakiegoś produktu i zachwala go). Jest to o tyle ważne, że nastolatki są podatne na wpływ grupy, dlatego łatwiej przyjmą rekomendację jakiegoś produktu z ust osoby, którą uważają za rówieśnika. W tym wieku warto też tłumaczyć różnice między faktem a opinią i wykazywać, dlaczego na przykład aktor grający lekarza nie jest wiarygodnym źródłem informacji na temat lekarstw. Warto rozmawiać o emocjonalnym przekazie reklam, o tym, jakie uczucia w nas wzbudzają i jaki wpływ te uczucia wywierają na nas. Jest to też dobry moment na zabawę w tropienie niedopowiedzeń. Na przykład oglądamy reklamę „zdrowego” produktu i razem z dzieckiem odkrywamy, jakich ważnych informacji w niej brakuje. Zabawa ta (warto wcześniej znaleźć łatwą do rozszyfrowania reklamę) przynosi dziecku dużo satysfakcji intelektualnej i przy okazji podnosi samoocenę.
Starszym nastolatkom (14–18 lat) warto wykazywać mistyfikację marek. Właśnie nastolatki są najbardziej podatne na przekaz typu: „Produkty naszej marki sprawiają, że jesteś super”. Teoretycznie hasło „Bądź sobą, kupuj nasz produkt” powinno być łatwe do rozszyfrowania jako manipulacyjne, jednak nastolatki potrzebują naszej pomocy. Młodzież nie wie też, czym jest artykuł sponsorowany na blogu popularnego blogera czy zjawisko lokowania produktu. W tym wieku uczmy czytania przypisów drobnym drukiem, analizy zasad konkursów, rozpoznawania chwytów erystycznych.
Myśleć logicznie
Ogólnie mówiąc, tym, co warto proponować dzieciom, by je lepiej chronić przed negatywnym wpływem mediów, są wszelkie aktywności uczące analizy treści i logicznego myślenia. Przykładem może być kurs nauki programowania dla nastolatków: „Mistrzowie kodowania”. Iwona Brzózka-Złotnicka, która prezentowała ten kurs podczas tegorocznej konferencji Saferinternet, podkreśla, że poza „technicznymi” zaletami w postaci nauki programowania, kurs ten daje nastolatkom korzyści w innym zakresie. Mianowicie, uczy myślenia analitycznego, przyczynowo-skutkowego oraz nieszablonowego podejścia do rozwiązywania problemów. To doskonały punkt wyjścia. Oczywiście nie następuje automatyczne przeniesienie myślenia analitycznego stosowanego w programowaniu na sposób odbioru treści reklamowych. Jednak osobę potrafiącą analizować informacje łatwiej nauczyć rozpoznawania manipulacji. Oznacza to, że warto generalnie szukać aktywności pomagających w nauce logiki, analizy i syntezy informacji. Umiejętność logicznego wyciągania wniosków jest niezwykle pomocna w nauczeniu się zdrowego podejścia do jawnych i ukrytych przekazów reklamowych.