Logo Przewdonik Katolicki

Na pierwszym miejscu

ks. Mirosław Maliński
Autor jest duszpasterzem akademickim we Wrocławiu

Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem | Łk 14, 33







Oj, takie trudne teksty. Znowu o nienawiści, a trzeba będzie tłumaczyć, że to niby o miłości.
Czytając Biblię, można wpaść w pułapkę i skupić się na niezrozumieniu różnych fragmentów. Tymczasem lepiej zaraz żyć tymi, które są dla nas czytelne i jasne, a na zrozumienie tych trudnych czekać ze spokojem, choć niekoniecznie z założonymi rękami. Nie jest tak istotne, ile żeśmy zrozumieli, ale na ile żyjemy tym, co udało się nam pojąć.
Tak, istnieje radykalizm Ewangelii wyrażony w bulwersującym stwierdzeniu Chrystusa o nienawiści rodziców, rodzeństwa i siebie samego, czyli innymi słowy: „Chrystus ponad wszystko” albo „Bóg powinien być na swoim pierwszym miejscu, inaczej przestaje być Bogiem”. Bóg to nie dodatek do świąt rodzinnych, do ślubów i pogrzebów. Bóg ma być Bogiem. I to jest fundament życia duchowego. Jeśli tego fundamentu nie wybudujemy, jesteśmy godni politowania, a nawet zasługujemy na drwinę. Koniec, kropka. I na tym wcale nie tracą ani moi bliscy, ani ja sam. Jeśli Boga, który jest miłością, stawiam wyżej niż..., a w zasadzie najwyżej, to nikomu z moich bliskich nic nie grozi. Nawet ja ze swoją kapryśną przychylnością, bo mam ją w nienawiści na rzecz Chrystusa i jego leczącej miłości. To jest roztropne i mądre.
Cała scena była wysoce bulwersująca. Szły za Nim tłumy, wpatrzone w Niego i oczekujące jakiegoś kolejnego znaku. On nagle staje i bez żadnego bezpośredniego powodu mówi im tak trudne słowa: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem”. Idąc za Chrystusem, co jakiś czas możemy nadziać się na zaskakujące wydarzenia, oczyszczające nasze motywacje, i różne wizje, które odbiegają od rzeczywistości, a są wytworem naszej życzeniowej wyobraźni. Nawet jeśli wydaje się nam to trochę brutalne, to z pewnością jest uczciwe. Problem raczej leży po naszej stronie, czy jesteśmy w stanie przyjąć te informację jako znak troski o nas. Trudno nam godzić się z tym, co odbiega od naszych przekonań, przyzwyczajeń i utartych schematów. A Chrystus znając nasz naturalny opór, używa środków adekwatnych do sytuacji. By to zrozumieć, trzeba zdobyć się na to, co najcenniejsze, na odrobinę pokory, a wtedy pojawi się nie tylko zrozumienie i zgoda na propozycję Chrystusa, ale nawet wdzięczność i zachwyt, czego z całego serca życzę.
 
Pytania:

  1. W jakich konkretnych sytuacjach w minionym tygodniu udało mi się żyć tym fragmentem Ewangelii, który zrozumiałem?

  2. Jak postępuję, gdy jakiś fragment Pisma Świętego mnie bulwersuje?

  3. Jak rozumiem pierwsze miejsce Chrystusa w moim życiu?

 



 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki