Po koncercie – owacje na stojąco, kwiaty; w komentarzach pod relacją na portalu Trojmiasto.pl – słowa wzruszeń, podziękowań i uznania. Teraz trwają wakacje, w budynku przy ul. Aksamitnej w Gdańsku słychać tylko dźwięk trąbki jednego z nauczycieli, ale już niedługo z powrotem ruszą próby. – Na wrzesień mamy już zaplanowane dwa koncerty – zdradza Ryszard Popowski, menadżer Orkiestry Vita Activa. Nie musi prowadzić akcji ofertowej. – Zaproszenia przychodzą same – dodaje nie bez dumy.
– W latach 90., kiedy rozpoczynaliśmy działalność orkiestry, wielu naszych obecnych muzyków nie miało po co wychodzić z domów – wspomina Ryszard Popowski. Dziś o osobach niepełnosprawnych, o ich potrzebie samodzielności, rozwoju i uczestnictwa w życiu kulturalnym i społecznym mówi się coraz więcej. Świat organizacji pomocowych działa bardzo intensywnie – chyba trudno byłoby znaleźć gminę, w której nie ma przeglądu twórczości osób niepełnosprawnych. Udział w tych imprezach biorą jednak głównie osoby ze środowiska: rodzina, znajomi, krewni, przyjaciele. — Tworzy się taką specyficzną enklawę kultury osób niepełnosprawnych – mówi Popowski. – Naszym celem jest wprowadzanie tej twórczości do pełnego obiegu.
Przez sztukę do samodzielności
W Orkiestrze Vita Activa na pierwszym miejscu stawia się wartość artystyczną występów. Około dwóch trzecich składu to osoby z niepełnosprawnością, pozostali – ich rodziny, znajomi, nierzadko wykształceni muzycy. Wszyscy traktowani są równo: nie ma pobłażania, taryfy ulgowej. Każdy członek zespołu ma swoje partie, swoje obowiązki. Uważne i rozważne prezentowanie treści artystycznych opiekunowie orkiestry rozumieją jako warunek przełamywania stereotypów. – Prezentacja publiczna musi być oparta na autentycznych kompetencjach – wyjaśnia Popowski. – To może być rzecz bardzo prosta, ale zrobiona samodzielnie, sprawnie, a w wypadku sztuki – możliwie pięknie. I jest to klucz uniwersalny, gdzie szacunek do człowieka i przyjrzenie się, co jest miarą jego możliwości, może być oferowany innym ludziom. Chcemy naszych podopiecznych zaprowadzić poprzez muzykę do szeroko rozumianej kultury: kultury artystycznej i kultury jako jakości życia. Nie możemy zapewnić pracy, rodziny, mieszkania, możemy natomiast dać bogactwo przeżyć osobistych – to, co kształtuje osobowość człowieka, jego dojrzałość, wrażliwość na innych ludzi. Bo muzyka to potężne narzędzie rozwoju osobistego.
Koncerty kończą się owacją na stojąco, która wiele mówi i o wykonawcach, i o odbiorcach. – Myślę, że brawa są za muzykę, a owacja na stojąco – za dokonane dzieło; wyraża szacunek za połączenie ludzi, ich sprawność, kulturę zachowania – mówi Popowski. – Bo przecież nie jest to orkiestra Filharmoników Berlińskich, a zespół amatorski. Amatorski, ale szczególny; który, składając wiele małych elementów, tysiące drobnych sprawności, potrafił stworzyć rzecz niebywałą, która nas zadziwia. Bo jak to jest możliwe, żeby na koncert orkiestry niepełnosprawnych przyszło 900 osób? I żeby tydzień przed koncertem zabrakło zaproszeń?
Sztuka kompetencji i piękna
Vita Activa to naprawdę aktywne życie, wymagające kondycji pod każdym względem, a równocześnie ogromne wyzwanie osobiste. Kiedy któryś z członków zespołu odchodzi, trzeba dokonać naboru i uzupełnić skład, żeby orkiestra mogła funkcjonować. Jak do zespołu, który gra kilkanaście lat, przyjąć osobę, niemającą żadnych kwalifikacji? Osoby z niepełnosprawnością nie chodzą przecież do szkół muzycznych. Trzeba było znaleźć rozwiązanie – zacząć wcześniej szkolić osoby, tak żeby mogły dołączyć do orkiestry, posiadając już pewne umiejętności grania na różnych instrumentach. Żeby znały nuty, obyczaje, były przyzwyczajone do sytuacji publicznej. Dlatego osiem lat temu powstało przy orkiestrze Europejskie Centrum Edukacji Kulturalnej Osób Niepełnosprawnych. To właściwie samodzielna szkoła muzyczna – podstawą działalności placówki jest nauka gry na instrumentach: trąbkach, sakshornach, tubach, keybordach, kontrabasach, instrumentach sztabkowych. Jest nawet cytra, harfa, a ostatnio i pierwszy uczeń na skrzypcach. Uczy się tu około 60 osób pod opieką 11 nauczycieli.
Pedagodzy muszą mieć oczywiście orientację muzyczną, ale nie to jest najważniejsze – mówi Popowski. – Są to osoby o specyficznych predyspozycjach psychicznych. Muszą bardzo dobrze rozumieć drugiego człowieka, przyglądać się, co leży w zakresie jego najskromniejszych możliwości, jak wybór ręki czy nawet palca, którego należy użyć, bo to na takim poziomie komunikacji zaczyna się często edukacja. Nasi nauczyciele potrafią u każdego z muzyków odszukać drobny nawet potencjał, rozwijać go i zamieniać podopiecznych w ludzi silnych – silnych właśnie siłą niektórych umiejętności, które realizują w sposób prosty, ale świadomy, możliwie sprawny, celowy, z wielkim wewnętrznym przeżyciem i zaangażowaniem. I dla nich te umiejętności wykonywane publicznie są źródłem budowania poczucia własnej wartości.
– Mamy w tej chwili tyle wykształconych osób i tyle zespołów, że bez trudu możemy uczestniczyć w wielu wydarzeniach środowiskowych, ale także w tych organizowanych w otwartym świecie. Na przykład nasz nauczyciel Krzysztof Najda zorganizował w tym roku wyjazd do Bojana na bicie rekordu Polski w jednoczesnej grze na akordeonie. Dołączyliśmy się do imprezy, która ma przecież charakter powszechny, i nie było tam nas widać. Wtopieni, jedni z wielu, po prostu współobecni. I to jest spełnienie naszego celu.