Logo Przewdonik Katolicki

Amadeusz – umiłowany przez Boga

Magdalena Mateja
W.A. Mozart / fot. Fotolia

Chyba trudno byłoby znaleźć kogoś, kto byłby w stanie podważyć geniusz Mozarta. Podobnie niełatwo będzie uczcić jego pamięć bardziej niż podczas obchodów rocznicy śmierci kompozytora, odbywających się w ramach Poznańskiego Festiwalu Mozartowskiego.

Muzykę Mozarta słyszy się dosłownie wszędzie. W filharmonii i w reklamie telewizyjnej, w operze i w dziecięcych pozytywkach; w interpretacjach specjalistów od muzyki dawnej i w alternatywnych aranżacjach awangardowych artystów. Choć technologia wyrosła już z dzwonków midi w telefonach komórkowych, niejednemu ich użytkownikowi przychodzące połączenie wciąż sygnalizuje Marsz turecki czy Eine Kleine Nachtmusik. Kompozycje klasyka mogą doskonale uświetnić uroczystą Mszę św. ale równie dobrze – mniej lub bardziej formalny bankiet. Wielu ludzi wierzy też w „efekt Mozarta” – zbawienny wpływ jego muzyki na rozwijający się umysł noworodka. Raczą więc maluchy nagraniami klasycznych kompozycji, aby dzięki obcowaniu z nią okazały się mądrzejsze, szczęśliwsze, a może nawet bardziej inteligentne.

Zaryzykowałabym stwierdzenie, że muzyka Mozarta we wszystkich tych sytuacjach jest zawsze na swoim miejscu, nie ma najmniejszego problemu z przystosowaniem się do określonych warunków. Co więcej, nie widzę powodu, dla którego sam autor miałby mieć coś przeciwko temu – zawsze świadom swojego geniuszu, za życia żywił się przecież niejako splendorem, którego doświadczał. Są oczywiście tacy, którzy z oburzeniem komentują spłycanie muzyki mistrza poprzez wykorzystywanie jej w okolicznościach tak powszednich jak niektóre z przytoczonych powyżej. Inni z kolei ochoczo przypomną popularną prawdę, że większość utworów Mozarta z założenia powstała jako muzyka służąca rozrywce. Jedni i drudzy będą mieli rację, przy czym wysuwa się tu na pierwszy plan jeszcze jeden niezaprzeczalny aspekt geniuszu kompozytora: niesamowita uniwersalność jego muzyki.

Powszechny i niepowtarzalny
 
Uniwersalność nie jest najlepiej kojarzącym się słowem; przywodzi na myśl reklamy, przesadnie zachwalające dany produkt: uniwersalną ścierkę, która czyści i poleruje, uniwersalny pilot, który włącza wszystkie sprzęty elektroniczne. „Uniwersalny” w praktyce często znaczy też „żaden” – ogólny, więc nieszczególny; do wszystkiego, a więc do niczego. Zwłaszcza w przypadku artystów określenie to (lub jego synonim) bywa wręcz obraźliwe: choć prawie każdy twórca pragnie uznania w jak najszerszych kręgach, najczęściej liczy się z tym, że chcąc nie chcąc, nie jest w stanie tego osiągnąć, zachowując równocześnie swoją wyjątkowość.

A jednak Mozartowi w dużej mierze się to udało. Jego muzyka nie rozbrzmiewa może w namiętnie noszonych przez gimnazjalistów słuchawkach czy jako muzyczne tło zakupów w centrach handlowych, jednak mimo wszystko więcej jest osób, które jej słuchają i potrzebują, niż tych pozostałych. I to nie tylko teraz – nie było w całej historii muzyki takiego momentu, w którym by o Mozarcie choćby na chwilę zapomniano, co zdarzało się w przypadku innych kompozytorskich znakomitości. Z jego geniuszu wciąż dziś może korzystać każdy – na różne sposoby, na różnych niejako poziomach: od – biernego nawet – czerpania przyjemności z czystej estetyki jego dzieł aż po głęboko analityczne obcowanie z konstrukcją partytury. W gigantycznym dorobku kompozytora, obejmującym kilkaset mniejszych i większych (z przewagą tych drugich) utworów, można doszukiwać się boskiej ręki – samo tempo jego pracy, abstrahując nawet od niekwestionowanej wartości artystycznej, stoi na granicy ludzkiego wyobrażenia.

Znamion prawdziwej niepowtarzalności w twórczości Mozarta można odnaleźć całe mnóstwo. Drugie tyle – w samej jego postaci, którą ogromnie przybliża pozostawiona przez niego przebogata korespondencja (rzekomo z premedytacją podtrzymywana przez ojca jako dokumentacja dla przyszłych pokoleń). To z nich wyłania się obraz Mozarta-człowieka, ze wszystkimi tego stanu konsekwencjami: z wadami i zaletami, talentami i słabościami, humorami, nastrojami, przywiązaniami, uczuciami. I może przez te właśnie zderzenia wyznań wiary w Boga w jednych listach z prostacką wręcz wulgarnością w innych, przez to odbrązowienie i równoczesne uczłowieczenie postaci kompozytora jego geniusz muzyczny staje się jeszcze bardziej wyraźny.

Uświęcić geniusza

Ze względu na wyjątkowość muzyki Mozarta poświęca się jej naturalnie wiele uwagi na całym świecie. W Polsce Mozart jest bohaterem trzech ważnych festiwali – w Warszawie, Gdańsku i Poznaniu – które przy współudziale znakomitych artystów rokrocznie przybliżają słuchaczom muzykę mistrza. Jedno z tych wydarzeń jest jednak unikatowe w skali świata. Pielęgnuje bowiem pamięć o Mozarcie nie tylko jako genialnym kompozytorze, ale właśnie człowieku, czyniąc to w jeden z najpiękniejszych chyba sposobów, jaki można sobie wyobrazić.

Wolfgang Amadeusz Mozart zmarł w nocy z 4 na 5 grudnia 1791 r. Od kilkunastu lat w każdą rocznicę jego śmierci w Poznaniu odprawiana jest Msza żałobna w rycie trydenckim za kompozytora (w tym roku odbędzie się w katedrze). W trakcie jej sprawowania przeszło tysiąc osób modli się o życie wieczne Mozarta przy dźwiękach jego Requiem, które pisał w ostatnich dniach życia ziemskiego z przeczuciem zbliżającej się śmierci. Miał przy tym mówić, że pisze je dla siebie. Nie mógł jednak przypuszczać, że siłą swojego geniuszu, pochodzącego – jak wierzymy – od Boga, zjedna sobie taką miłość słuchaczy, że kilka wieków po jego śmierci będą pragnęli dla niego najlepszego, co mogą sobie wyobrazić, czyli powrotu do domu Ojca. Poznański Festiwal Mozartowski przypomina, że Mozart został stworzony nie tylko do świetności, ale przede wszystkim do świętości.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki