Logo Przewdonik Katolicki

Mistyczka jedności

Wojciech Surówka OP
Myrna Nazzour / fot. PAP

W Kościołach wschodnich nie pojawiały się stygmaty. Dlaczego zatem Bóg obdarzył taką łaską nastolatkę z Syrii?

Spojrzenia wielu katolików skierowane są w stronę Syrii. W mediach najczęściej widzimy trwającą od kilku lat wojnę, falę uchodźców i prześladowanie chrześcijan. Jednak w samym sercu tego targanego walkami kraju od wielu lat Bóg w sposób szczególny przemawia do Kościoła. Soufanieh, nazwa dzielnicy Damaszku, w której mieszka Myrna Nazzour, po arabsku oznacza „miejsce na osobności”. Prawdopodobnie kiedyś było to miejsce rekolekcji dla okolicznych mnichów. Jak powiedział jeden z rzymskich kardynałów, „jest to kawałek raju, który spadł z nieba”.

Stygmaty: tylko w Wielkanoc
Niebo otworzyło się nad tym miejscem w 1982 r., kiedy 18-letnia Myrna, modląc się przy łóżku chorej koleżanki, zauważyła, że jej dłonie zaczęły „promieniować światłem i pokryły się olejem”. Dotknęła nimi chorej, która natychmiast wyzdrowiała. Za pierwszą łaską przyszły kolejne: widzenia Matki Bożej i Jezusa, stygmaty i ekstazy. Myrna Nazzour nie jest pierwszą stygmatyczką w Kościele katolickim. Tego typu łaski otrzymywali wierni prawie w każdym okresie historii. W XX w. najbardziej znanym stygmatykiem był włoski kapucyn Ojciec Pio. Każda z tych osób miała jakąś misję do spełnienia. Cudowne łaski miały zwrócić uwagę na przesłanie. Myrna Nazzour powtarza często, że jest tylko listonoszem.
Przypadek syryjskiej mistyczki budzi zainteresowanie z kilku powodów. Przede wszystkim zjawisko stygmatów jest niespotykane w tradycji wschodniej. Znany rosyjski teolog Włodzimierz Łosski twierdził, że jest ono typowe dla duchowości zachodniej, podobnie jak objawienia Matki Bożej czy świętych. Tradycja wschodnia natomiast przywiązuje wagę do kultu ikon, które często wydzielają olej, posiadający cudowne właściwości. W przypadku Myrny Nazzour widzimy połączenie obu tych tradycji. Jest stygmatyczką, jednak podstawowym darem, jaki otrzymała, jest olej, który nie tylko wycieka z jej rąk, ale także z ikony Matki Bożej, którą przywiózł z Bułgarii jej mąż. Myrna jest katoliczką Kościoła melchickiego zjednoczonego z Rzymem, natomiast jej mąż należy do Kościoła prawosławnego.
Istnieje jeszcze inny ekumeniczny wymiar mistycznej misji Myrny. Stygmaty pojawiają się tylko w szczególnym momencie, a mianowicie wtedy, gdy chrześcijanie obchodzą Wielkanoc tego samego dnia. Ze względu na odmienne kalendarze przyjęte w tradycji wschodniej i zachodniej zazwyczaj jest kilka tygodni różnicy w obchodzeniu tego święta. Czasem jednak daty pokrywają się i wtedy pojawiają się u Myrny stygmaty. Już sam ten fakt jest wyraźnym wskazaniem na przesłanie. Nie chodzi w nim tylko, tak jak w przypadku stygmatów Ojca Pio, o świadectwo świata nadprzyrodzonego, ale są one wyraźnym wezwaniem do jedności.

Znaki na ciele, by uwierzyć w jedność
Jedność ta rozpoczyna się od harmonii wewnętrznej z sobą samym i z drugim człowiekiem, aby poprzez jedność w rodzinie, dojść do jedności Kościoła. „Gdy widzę zgromadzenia, w których uczestniczą kapłani różnych wyznań, płaczę z radości – wyznaje syryjska stygmatyczka. – Gdy zaś każdy idzie swoją drogą, płaczę ze smutku. Właśnie wtedy odczuwam rany”. Na pytanie czy została wychowana bardziej w duchu katolickim czy prawosławnym odpowiada: „Nie wiem, jaka jest różnica między jednym i drugim”. Uczestniczyła w życiu liturgicznym obu obrządków. Zdaniem Myrny, pierwszym krokiem na drodze do jedności Kościołów powinno być przyjęcie jednego kalendarza liturgicznego, tak byśmy mogli świętować Wielkanoc wspólnie.
Temat ten pojawił się wśród listy zagadnień czekających na rozpatrzenie podczas Wszechprawosławnego Soboru. Również ze strony wiernych została podjęta inicjatywa na rzecz ujednolicenia daty świąt Wielkanocy. Petycję podpisało ponad 20 tys. osób. Inicjatorem nie była jednak Myrna, ale jej ojciec duchowy. Sama stygmatyczka sceptycznie odnosi się do tego typu działań. „Dobrze jest podejmować inicjatywy na rzecz jedności. Ale robienie czegokolwiek bez modlitwy jest nic niewarte. Trzeba stawiać na modlitwę. I poprzez tę modlitwę Bóg będzie działał. Bardzo łatwo jest złożyć podpis na papierze. Ale dużo trudniej jest uklęknąć i modlić się”.
Analizując przypadki prywatnych objawień, możemy wyróżnić trzy cechy właściwe wszystkim tego typu wydarzeniom. Są nimi związek łask mistycznych z rozwojem apostolstwa, obecność elementów prorockich w otrzymanych przesłaniach i wreszcie poświęcenie się całkowite osób widzących Bogu. Zwrócenie na nie uwagi pozwoli nam lepiej uchwycić specyfikę misji Myrny Nazzour.
Kilka lat temu z wywiadu z polską piosenkarką Antoniną Krzysztoń dowiedziałem się o mistyczce mieszkającej na Spiszu. Redaktor zwrócił uwagę na fakt, że w tym samym miejscu kilkanaście lat później zaczęły rozwijać się „oazy” ks. Franciszka Blachnickiego. Oczywiście są to trudno uchwytne wymiary życia duchowego. Jednak intuicja wiary podpowiada, że apostolstwo rodzi się z głębokiego zjednoczenia z Bogiem, zarówno apostolstwo poszczególnych osób, jak i całych wspólnot czy grup. Wielu z poważnych komentatorów współczesnej historii Kościoła widzi związek pomiędzy odrodzeniem chrześcijaństwa we Francji, zwłaszcza pojawieniem się nowych wspólnot i ruchów religijnych, z życiem mistyczki Marty Robin. Takich przykładów można znaleźć wiele. Trudno powiedzieć, jakie owoce przyniesie misja Myrny Nazzour. Logika tego wydarzenia wskazuje na owoce w przestrzeni pojednania między Kościołami. W 1987 r. Jezus powiedział jej: „Idź i głoś po całym świecie i mów bez lęku, że pracujemy na rzecz jedności”.

Mistyczka taka jak inni
Drugim stałym elementem towarzyszącym tego typu zjawiskom jest ich związek z przyszłością Kościoła. Są one jak przemienienie na górze Tabor, przygotowujące na wydarzenie Krzyża. Tak było w przypadku objawień Matki Bożej w La Salette czy Fatimie, w pewnym sensie również taki charakter miały objawienia dane siostrze Faustynie. Trudno nie łączyć wydarzeń w Soufanieh z wojną trwającą w Syrii i na Bliskim Wschodzie. Sama Myrna wprost nie porusza tej kwestii. W przesłaniach skierowanych do niej przez Jezusa czy Maryję rzadko pojawiają się przestrogi związane z przyszłością Kościoła i świata. W 2001 r. Jezus powiedział jej: „Czekają was ciężkie dni, niepokoje wewnątrz Kościoła. Dla tego, kto nie cieszy się prawdziwym pokojem, podział stanowi zagrożenie”.
Trzeci stały element związany jest z całkowitym poświęceniem się Bogu. Zazwyczaj tego typu doświadczenia mistyczne prowadziły osoby widzące do wyboru życia konsekrowanego. Nie zawsze tak było, jednak w La Salette, Lourdes czy Fatimie dzieci w późniejszym okresie życia wstępowały do zgromadzeń zakonnych. W jakimś sensie jest to naturalna konsekwencja otrzymanych łask. Inaczej jest w przypadku Myrny. Jest ona żoną, matką, a teraz już babcią. Jest to świadectwo osoby świeckiej. Mamy tutaj raczej do czynienia z podkreśleniem znaczenia konsekracji chrzcielnej, czyli poświęcenia człowieka Bogu i zjednoczenie go w sposób szczególny z Chrystusem, już podczas sakramentu chrztu. Dopiero z tego źródła wypływa następnie łaska konsekracji zakonnej.
Myrna jest mistyczką zanurzoną przede wszystkim w tajemnicy chrztu. Olej na jej rękach pojawia się za każdym razem kiedy uczestniczy w udzielaniu tego sakramentu. Również ten specyficzny rys misji Myrny ma głęboko ekumeniczny charakter. Chrzest jest przecież podstawą jedności wszystkich chrześcijan.
Maryja w objawieniach z 1982 r. nie prosiła o wybudowanie kościoła, ale o stworzenie miejsca modlitwy w domu Myrny i Mikołaja. Poprosiła, by umieścili Jej ikonę nad wejściem do domu i otworzyli drzwi, aby wszyscy mogli przyjść i otrzymać potrzebne łaski. Misja Myrny dotyka najbardziej podstawowych wymiarów życia chrześcijańskiego: sakramentu chrztu i rodziny jako Kościoła domowego. Dzięki temu ma ona nie tylko ekumeniczny, ale i powszechny charakter.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki