„Mocni w Duchu”, jak sama nazwa wskazuje, pokładają nadzieję w Tym, który ich umacnia. Zespół wokalno-ewangelizacyjny jest tylko częścią dzieła, jakie pozostawił po sobie zmarły przed blisko 13 laty charyzmatyczny jezuita o. Józef Kozłowski. W Łodzi założył znany w całym kraju Ośrodek Odnowy w Duchu Świętym, w którym działa także największa w Polsce Wspólnota Odnowy Charyzmatycznej „Mocni w Duchu” licząca około 400 członków.
Przypomnijmy, że Odnowa trafiła do Polski 40 lat temu, kiedy kilku polskich kapłanów zetknęło się z nią poza granicami kraju, przenosząc to doświadczenie na swój grunt.
Dzielą się kawałkiem siebie
Jednym z pierwszych, którzy uświadomili nam, że polski Kościół wciąż przeżywa Pięćdziesiątnicę, był właśnie o. Józef Kozłowski. Przez kilkanaście lat prowadził rekolekcje z powołanymi przez siebie pod koniec lat 80. „Mocnymi w Duchu”. Udowadniał też sceptycznym czasami jezuitom, że doświadczenie odnowy charyzmatycznej może znakomicie współbrzmieć z dynamiką ćwiczeń duchownych św. Ignacego Loyoli. O. Kozłowski ukierunkował także twórczość zespołu, inspirując jego członków do tworzenia własnych kompozycji. Od tego czasu „Mocni w Duchu” nagrali już kilkanaście autorskich płyt.
Pod koniec minionego roku ukazała się kolejna. Jestem do Niego podobny to zbiór 15 utworów, które jak na wcześniejszych płytach, są wynikiem wspólnych spotkań członków zespołu lub indywidualnych inspiracji pojedynczych osób, czasami zrodzonych przed laty. Tak było np. w przypadku piosenki Będę ufać autorstwa Magdy Myjak, zawodowego muzyka zajmującego się także dyrygenturą chóralną. − Napisałam go jakieś pięć lat temu, ale postanowiłam pokazać światu właśnie teraz. To moja osobista deklaracja powierzenia się Bogu, w kwietniu przyjęłam bowiem konsekrację świecką. Śpiewam o tym, że nie chcę iść za tym, co krzyczy świat, że to Bóg jest tym, który wypełnia wszystkie braki. W refrenie padają słowa: „A ja będę tylko ufać, tylko patrzeć, tylko słuchać. Tylko w Tobie mieć nadzieję, Twoja wola niech się dzieje. [...] Panie jesteś moją siłą, chcę by zawsze tak już było”.
Jak przyznaje Magda, wszystkie utwory napisane przez członków zespołu to ich osobiste modlitwy. – To dlatego mają one taką siłę oddziaływania. Przyznam, że takie dzielenie się kawałkiem siebie wymaga ode mnie odwagi. Nasze pomysły mogą być przecież różnie przyjęte, nie każdy też udaje się zrealizować.
Pierwszy akord, pierwsze słowa
W działalność zespołu, którego opiekunem od dziewięciu lat jest jezuita o. Remigiusz Recław, zaangażowanych jest około 50 osób, w tym kilkanaście małżeństw. Część ma wykształcenie muzyczne, pięć z nich zatrudnionych jest w zespole na etacie, przez co „Mocni w Duchu” są zawodowym zespołem ewangelizacyjnym, jedynym takim w Polsce. Na koncerty i rekolekcje jeżdżą w zmiennym składzie, zawsze jednak obecny jest na nich etatowy trzon zespołu.
Wolontariusze, którzy dzielą się przez muzykę swoim doświadczeniem Boga, na co dzień wykonują różne zawody. Bartek Szkudlarek, gitarzysta, jest sędzią, a jego żona Ela, wokalistka − lekarzem. Mają czworo dzieci w wieku od dwóch do ośmiu lat. Na płycie Jestem do Niego podobny znalazły się dwa utwory Bartka: zamykający ją Przyjdź, ogarnij duszę mą będący modlitwą o siedem darów Ducha Świętego oraz Jesteś wszystkim, którą stworzył wraz z Adamem Dziedzicem, aranżerem, gitarzystą i wokalistą, a przede wszystkim głównym motorem napędowym płyty. – Kiedyś, gdy wspólnie wędrowaliśmy po górach, uświadomiłem sobie, że trzeba zebrać wszystkie przymioty Jezusa, w których Go wielbimy w jednej piosence. Oddać to, że Jezus jest dla nas wszystkim. Adam zagrał jakiś akord, ja ułożyłem pierwsze słowa i tak zaczął powstawać utwór – wspomina Bartek. Jego zdaniem wielkim skarbem „Mocnych w Duchu” jest to, że są po prostu normalni. − Mówimy innym o tym, co Jezus zrobił w naszym życiu, kiedy oddaliśmy nasze sprawy w Jego ręce. Dzieląc się świadectwem, nie kombinujemy, nie nadymamy się, przez co jesteśmy wiarygodni.
Kolory radości
Płytę Jestem do Niego podobny można określić jako uwielbieniową. Nie brakuje na niej też świeżości i nowoczesnych form elektronicznych. Rozpoczynający ją utwór Jezu, dziś uwielbiam Ciebie jest żywiołowy i radosny, stworzony idealnie do animacji uwielbienia. Z kolei Niech przyjęcie Ciała i Krwi to piosenka bardzo refleksyjna i nastrojowa, będąca pięknym tłem do spotkania z Bogiem. Ciekawą historię ma Poranny świt, który napisał Adam Dziedzic razem z Ingą Pozorską. Melodia pojawiła się w głowie Adama w środku nocy. Wstał więc i zamknął się w łazience, żeby nie obudzić żony i dzieci, zamruczał ją nagrywając na telefon i poszedł spać. Rano wziął się do pracy nad tym utworem.
Niecodzienna jest też okładka płyty, której współautorką jest Marta Zgrajka. − Przez kilka miesięcy szukaliśmy na nią pomysłu. Stanęło na podobieństwie oczu ojca i dziecka ukazanym w bliskim kadrze. W nich widać życie. Na twarzach z okładki dodaliśmy kolory, które symbolizują radość – opowiada Marta, z zawodu anglistka, w zespole śpiewająca i grająca na skrzypcach oraz zajmująca się fotografiką. Na potrzeby okładki zrobiła sesję ojców z zespołu z dziećmi, wszystkie portrety zamieszczono w książeczce dodanej do płyty. Najbardziej przemawiający okazał się przedstawiający Adama Dziedzica z 7-letnią córką Marysią, dlatego to oni znaleźli się na okładce.
Mąż Marty, Adam Zgrajka, zawodowy muzyk, jest perkusistą w zespole. Są rodzicami 4,5-letniego Jasia, dwa lata młodszego Stasia i rocznej Nel. − Bycie w zespole odczytujemy zaraz po naszym powołaniu małżeńskim i rodzicielskim jako powołanie do ewangelizacji. Język, którym się posługuje zespół, jest zarówno charyzmatyczny, jak i mocno postawiony na gruncie ignacjańskim. Do nas bardzo przemawia – przyznają. − Co jeszcze jest cenne? To, że jesteśmy wspólnotą ludzi, którzy się lubią i wspierają, także w wychowywaniu dzieci. Nosimy troskę o siebie, również o nasz życie duchowe.